Im więcej zaczęli spisywać takich przypadków, tym bardziej cierpła skóra na karku - mówił we "Wstajesz i wiesz" o opracowanym przez Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia" raporcie "Sędziowie pod presją" sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik stowarzyszenia. - Jeżeli sędzia ma odpowiadać za to, że wydał wyrok, który się nie spodobał politykom, to są (to) standardy Rosji i Białorusi - ocenił Przymusiński.
Raport Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" o "metodach szykanowania przez władzę niezależnych sędziów" opisuje ponad 20 przypadków działań rzecznika dyscyplinarnego wobec sędziów. Do raportu dołączono erratę dotyczącą sędziego Łukasza Bilińskiego.
Sędzia Łukasz Bliński, który zasłynął między innymi uniewinniającymi orzeczeniami wobec osób blokujących tzw. miesięcznice smoleńskie i marsz narodowców, został przeniesiony do wydziału rodzinnego Sądu Rejonowego dla Warszawy-Środmieścia. Zdecydował o tym Maciej Mitera, prezes tego sądu, a jednocześnie członek i rzecznik prasowy nowej Krajowej Rady Sądownictwa.
"Standardy Rosji i Białorusi"
Sędzia Bartłomiej Przymusiński z Iustitii powiedział w TVN24, że im więcej członkowie stowarzyszenia zaczęli spisywać takich przypadków, "tym bardziej cierpła skóra na karku". - Okazało się, że to nie jest kilka osób. Przypadków opisanych w raporcie jest ponad 20. Raport z pewnością nie jest kompletny - zaznaczył.
- Są tam drastyczne przypadki jak te, w których sędziemu wszczyna się postępowanie dyscyplinarne w związku z tym, że wydał takie, a nie inne orzeczenie. To oznacza, że ci sędziowie są pozbawieni atrybutu niezależności. Jeżeli sędzia ma odpowiadać za to, że wydał wyrok, który się nie spodobał politykom, to są (to) standardy Rosji i Białorusi - ocenił.
Mówiąc o metodach szykanowania sędziów, wskazał, że "mamy całą paletę począwszy od postępowania dyscyplinarnego związanego choćby z wypowiedziami medialnymi": - Ale także przy okazji takich postępowań dyscyplinarnych robi się określonemu sędziemu, który jest niewygodny dla polityków, szczegółową kontrolę spraw, które prowadził, terminowości oddawania uzasadnień.
- Na przykład do wyjaśnień w związku z oddaniem kilku uzasadnień po terminie takiego sędziego się wzywa, a jednocześnie rzecznicy dyscyplinarni nie widzą przypadku, kiedy kilkaset czy kilkadziesiąt uzasadnień po terminie oddali członkowie Krajowej Rady Sądownictwa - przekonywał.
Jego zdaniem, "tutaj widać wyraźnie, że celownik ustawiony jest na tych sędziów, którzy są niewygodni dla polityków".
"To jest wszystko obliczone na tak zwany efekt mrożący"
Zauważył, że są także inne metody "szykanowania sędziów" poza postępowaniami dyscyplinarnymi. - Dziś już wiemy, że na przykład sędzia (Dariusz) Mazur z Krakowa został odwołany z funkcji szefa sekcji zajmującej się sprawami międzynarodowymi karnymi. Wcale nie było do tego potrzebne postępowanie dyscyplinarne - powiedział Przymusiński.
Onet.pl napisał we wtorek, że prezes krakowskiego Sądu Okręgowego Dagmara Pawełczyk-Woicka odwołała sędziego Dariusza Mazura z funkcji Koordynatora ds. Współpracy Międzynarodowej i Praw Człowieka w Sprawach Karnych. Jak napisał portal, prezes poinformowała o zamiarze odwołania Mazura z tej funkcji pod koniec czerwca podczas posiedzenia Kolegium SO w Krakowie. Na pytanie o powód miała stwierdzić, że "nie jest w stanie z sędzią Mazurem współpracować". Onet.pl napisał, że spośród 10 sędziów głosujących na Kolegium, pięciu było przeciw tej decyzji, trzech się wstrzymało, a odwołanie sędziego Mazura z funkcji poparły dwie osoby. Tego samego dnia prezes krakowskiego sądu okręgowego - jak podał Onet.pl - zdecydowała, że Mazur straci stanowisko. Nowym koordynatorem ds. międzynarodowych w krakowskim "okręgu" ma zostać Przemysław Wypych. To sędzia z Sądu Rejonowego, który otrzymał roczną delegację do sądu okręgowego (do końca tego roku, może być przedłużona), choć ma na koncie sprawę dyscyplinarną.
Bartłomiej Przymusiński podał również w TVN24 przykład wiceprezesa Iustitii Tomasza Marczyńskiego, "którego przeniesiono na pół etatu do innego wydziału (w sądzie) i odwołano go z pełnionej funkcji" zastępcy przewodniczącego wydziału. - Tych metod jest wiele, a na samym końcu są nawet tego typu metody jak obrzucanie sędziów hejtem w internecie - powiedział.
Pytany, czy w związku z tymi metodami jest zagrożone wydawanie niezależnych wyroków, powiedział, że "to jest wszystko obliczone na tak zwany efekt mrożący". - On jest nazwany tak dlatego, że pewne działania, nawet jeśli nie dotykają konkretnego sędziego, mogą na niego oddziaływać - podkreślił sędzia ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
Autor: js/mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24