Barbara Kaden-Swolkień. Ma tyle lat, co niepodległa Polska. Pamięta marszałka Piłsudskiego, a Julian Tuwim odwiedzał jej rodzinny dom. 16 listopada pani Barbara ukończy sto lat. Materiał magazynu "UWAGA!" TVN.
Barbara Kaden-Swolkień jest bardzo spokojną, ale nietuzinkową kobietą. Zawsze elegancko ubrana, oszczędna w gestach i słowach, delikatna w ocenach ludzi i wydarzeń. Po prostu dama. Pochodzi z zamożnej i wykształconej rodziny Kadenów, do której jeszcze w XIX wieku należała Rabka - miejsce jej urodzenia i młodości.- Mój ojciec sprowadzając tu lekarzy na okres letni spowodował, że tak im się to opłacało, że pobudowali sobie sanatoria dla dzieci - wspomina.Reporterzy "UWAGA!" TVN odwiedzili ją w jej rodzinnym domu. Na pytanie, kiedy ostatni raz tu była, odpowiada z uśmiechem: - Nie pamiętam.Będąc nastolatką, jak sama mówi, marzyła o dobrym mężu. Przez kilkadziesiąt lat tworzyła z nim udany i szczęśliwy związek, mąż również był lekarzem. Mieszkali i pracowali w Krynicy. Tam pani Barbara urodziła i wychowała trzech synów. Najstarszy zmarł kilka lat temu.Świadek historii Pani Barbara była świadkiem pogrzebu marszałka Józefa Piłsudskiego. - Moi rodzice przyjaźnili się i znali z marszałkiem. Rodzina była jak najbardziej za marszałkiem. Nawet ten przewrót majowy to nie krytykowano, tylko uważano, że to jest opatrznościowy człowiek, jak na te czasy - mówi.- W trakcie pogrzebu byłam przy ulicy Basztowej w Krakowie u Marii Studzińskiej. Ona była zaprzyjaźniona z marszałkiem i jak bywał w Krakowie, to u niej się zatrzymywał. Studzińscy zaprosili nas i z okien Basztowej widziałam część pogrzebu – wspomina.Stulatka jest bardzo samodzielna. Oczywiście korzysta z pomocy i wsparcia najbliższej rodziny, ale kiedy nie musi, albo po prostu nie chce, sama robi zakupy na targu.- Nie trzymam żadnej diety. Mam stałe pory jedzenia, jem pięć posiłków dziennie. Preferuję tłuszcz od szynki zamiast samej szynki. Na śniadanie jem bułkę z szynką i piję herbatę gorzką, na drugie śniadanie wystarczy jabłko. Obiad jest moim zasadniczym posiłkiem. Na kolację także jem bułkę, jak rano była szynka, to wieczorem jem twaróg, albo łyżkami jem śmietanę do bułki - mówi.Nastoletnia duszaWiek nie jest dla niej żadną przeszkodą. Wciąż ma wiele zaskakujących dla jej najbliższych pomysłów. Kilka lat temu zapisała się do Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Zaczęła uczyć się języka angielskiego. Poważnie rozważa rozpoczęcie studiów dziennych z filozofii.- Nigdy nie myślałem, że jest to kobieta, która może mieć prawie 100 lat. Przyszła do nas w 2011 roku, często z nią rozmawiałem. Po jakimś czasie przychodzi i mówi: - Proszę księdza, czy mogłabym jeszcze zostać dłużej na waszym uniwersytecie. Powiedziałem: - Oczywiście. Może być pani do 95 roku życia, na co odpowiedziała: - Ale jest jeden problem. Mam już 98 lat – wspomina ksiądz Jan Dziedzic, rektor Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie.Jak zdradza syn pani Barbary Andrzej Swolkień, "tajemnica tkwi w sposobie bycia mamy, która prowadzi regularny tryb życia, a poza tym jest psychicznie twarda".- Mama mówi: mam taki pomysł, wyjadę do Francji, odpowiadam: jak wyjedziesz do Francji, do kogo, przecież nie mamy tam rodziny, ani nie masz pieniędzy na to. - Ja się tam zatrudnię. Wymyśliłam sobie, że zatrudnię się u jakiejś starszej pani i będę jej czytała książki po francusku. Będę taką damą do towarzystwa - odpowiada synowi.ZOBACZ CAŁY MATERIAŁ "UWAGA" TVN
Autor: akw / Źródło: "Uwaga!" TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN