- Jestem o tym przekonany, że to jest Państwo Islamskie - ocenił zamach na muzeum w Tunisie w "Faktach po Faktach" były GROM-owiec podpułkownik Krzysztof Przepiórka. Z kolei b. szef WSI gen. Marek Dukaczewski zwrócił uwagę na fakt, że radykalne ugrupowania islamskie są traktowane pobłażliwie przez tunezyjski rząd.
- Mam wrażenie, że rząd Tunezji nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa turystom. Jeżeli ktoś decyduje się na pozostanie, to tylko w ośrodkach, gdzie służby bezpieczeństwa zapewnią ochronę - mówił były szef WSI gen. Marek Dukaczewski. Zgodził się z nim podpułkownik Krzysztof Przepiórka - Dopóki nie będzie pewności, że ten system bezpieczeństwa jest na tyle szczelny, by zapewnić godny wypoczynek dla turystów, to trzeba tej rekomendacji, którą daje MSZ, słuchać - stwierdził były GROM-owiec.
Atak Państwa Islamskiego?
- Jestem o tym przekonany, że to jest Państwo Islamskie. Oczywiście można powiedzieć, że to są jakieś młode samotne wilki, natomiast przy tej sytuacji politycznej, która jest teraz odradzałbym wyjazd - podkreślił Przepiórka. - Lwia część islamistów w państwie islamskim to są obywatele Tunezji. O tym wiedziano już dawno. Teraz to jest kwestia czasu. Nie „czy” tylko „kiedy” nastąpi taki atak - dodał. Z kolei gen. Dukaczewski zwrócił uwagę na niebezpieczne sąsiedztwo Tunezji. - Z jednej strony to jest Libia, ale z drugiej to są również te ugrupowania młodych ludzi, którzy zostali przez państwo islamskie przeszkoleni. Z informacji, które docierają z Tunezji to mówi się o liczbach paru tysięcy młodych ludzi, którzy takie działania mogą podjąć. Tym bardziej, że te najbardziej radykalne ugrupowania islamistyczne były dosyć pobłażliwie traktowane przez obecny rząd - powiedział.
Plan awaryjny, czy przypadkowa akcja?
Wojskowi spierali się także o to, czy atak na Muzeum Bardo był akcją zaplanowaną, czy przypadkową. - Nie wykluczam, to w przypadku Charlie Hebdo miało miejsce, że również w tym przypadku obiekt był wcześniej rozpracowany. Być może był ten wariant alternatywny: muzeum, gdzie są turyści i ten wariant był realizowany - stwierdził gen. Dukaczewski. Nie zgodził się z nim były żołnierz GROM. - Byli zdeterminowani, żeby zaatakować parlament. Nie udało im się tam wejść, więc otworzyli ogień do przypadkowego autokaru. Myślę, że to była improwizacja. Oni chcieli zaistnieć, żeby wiedzieli jakie tam zadania sobie postawili. nie udało im się tam, skierujemy swoją agresję na przypadkowych ludzi.
Autor: dln//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24