- Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem, to jedna z najgorszych rzeczy, jakie spotkały mnie w życiu - tak o pobycie w polskiej izbie wytrzeźwień mówi Greg, Anglik pracujący w Polsce. "Dołek" stał się prawdziwym postrachem turystów z Wysp. Ostrzega przed nim nawet brytyjskie MSZ - pisze "Dziennik".
- Na początku ubiegłego roku wracałem ze spotkania z przyjaciółmi. Przyznaję, trochę wypiliśmy, miałem problemy z równowagą, ale nie robiłem nic złego - mówi w rozmowie z gazetą Greg, wspominając swoją "przygodę" w izbie wytrzeźwień w Warszawie. Będącego "pod wpływem" Anglika zatrzymali policjanci. - Nie rozumiałem, co do mnie mówili, bo znali tylko polski. Zapamiętałem, że kilka razy powtórzyli słowo "Kolska" (ulica, przy której w Warszawie jest izba wytrzeźwień - red.) - opowiada Greg.
Funkcjonariusze jak mówili, tak zrobili. Zapakowali nietrzeźwego Anglika do radiowozu i odwieźli do izby wytrzeźwień.
Rachunek za zimny prysznic i skórzane pasy
To był koszmat (...) Gdy zacząłem krzyczeć, że chcę iść do domu, najpierw zrobili mi zimny prysznic - oblewali zimną wodą z węża, z później przywiązali mnie skórzanymi pasami do łóżka. A na koniec tego wszystkiego, już rano, wystawili mi rachunek! Greg, spędził noc w polskiej izbie wytrzeźwień
- To był koszmar - relacjonuje Greg. - Próbowałem rozmawiać z pracownikami, ale zignorowali mnie, bo nie znali angielskiego. Gdy zacząłem krzyczeć, że chcę iść do domu, najpierw zrobili mi zimny prysznic - oblewali zimną wodą z węża, z później przywiązali mnie skórzanymi pasami do łóżka. A na koniec tego wszystkiego, już rano, wystawili mi rachunek! - mówi zbulwersowany Greg.
Dodaje, że w Anglii takie rzeczy są nie do pomyślenia. Pijanych pogotowie odwozi do szpitala na odtrucie, a gdy tylko wytrzeźwieją, mogą wrócić do domu. Taka pomoc jest bezpłatna.
Brytyjskie MSZ ostrzega
Polska policja bardzo restrykcyjnie podchodzi do osób pijących w miejsach publicznych - można przeczytać w raporcie. - Jeśli zatrzymają cię pijanego, możesz być odwieziony na wytrzeźwienie do specjalnej kliniki i przebadany. Nie będziesz zwolniony, dopkóki nie wytrzeźwiejesz, co oznacza całonocny pobyt, za który będziesz musiał zapłacić. Fragment "2009 Travel Trends Report"
Przed zbyt lekkomyślnym piciem alkoholu w Polsce zaczęło ostrzegać już brytyjskie Foreign Office. Polska to 13. najpopularniejsze miejsce wybierane na urlop przez mieszkańców Wielkiej Brytanii. Jednak według raportu "2009 Travel Trends" w naszym kraju na turystów czeka nie tylko wiele atrakcji, ale i niebezpieczeństwa. Największym jest polski "dołek".
- Polska policja bardzo restrykcyjnie podchodzi do osób pijących w miejsach publicznych - można przeczytać w raporcie. - Jeśli zatrzymają cię pijanego, możesz być odwieziony na wytrzeźwienie do specjalnej kliniki i przebadany. Nie będziesz zwolniony, dopóki nie wytrzeźwiejesz, co oznacza całonocny pobyt, za który będziesz musiał zapłacić.
Brytyjczycy - rozbójnicy?
Brytyjscy turyści nie cieszą się jednak w Polsce zbyt dobrą sławą. Obywatele z Wysp często wybierają duże polskie miasta, szczególnie Kraków, jako idealne miejsce na przykład na wieczór kawalerski. Ich zachowanie pozostawia jednak wiele do życzenia, na co skarżą się mieszkańcy miast. Anglicy piją ponad umiar, paradują po mieście bez ubrań czy... załatwiają potrzeby gdzie popadnie.
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24