- Sytuacja jest bardzo dynamiczna i zmienia się z każdą minutą - mówił w niedzielę wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Tomasz Śledź, odnosząc się do akcji ratunkowej w kopalni metanowej Zofiówka, w Jastrzębiu-Zdroju. W sobotę doszło tam do silnego wstrząsu, który uwięził pod ziemią siedmiu górników. Dwaj są ranni, dwaj nie żyją, ratownicy próbują dotrzeć do trzech pozostałych. Do spenetrowania zostało około 220 metrów wyrobiska, gdzie mogą być uwięzieni górnicy.
Na miejscu oprócz ratowników z Jastrzębskiej Spółki Węglowej pracują również specjalistyczne zastępy ratownicze z Centralnej Stacji Ratownictwa w Bytomiu oraz ratownicy z Polskiej Grupy Górniczej. W akcji ratowniczej uczestniczy stale ponad 200 osób. Pod ziemią na zmianę pracuje 17-20 pięcioosobowych zastępów ratowniczych.
Walka z czasem i metanem
Akcja ratownicza przebiega równolegle w dwóch chodnikach. Ratownicy instalują lutniociąg do rejonu objętego zawałem. Prawdopodobnie w tych okolicach pozostają trzej nieodnalezieni dotąd górnicy.
Lutniociąg to rura przesyłająca powietrze do kopalnianych wyrobisk. Jest montowany z dziesięciometrowych części. Podczas akcji w Zofiówce do miejsca, w którym prawdopodobnie są poszukiwani górnicy, montowane są rury o mniejszym, 80-centymetrowym, przekroju, co ma ułatwić ratownikom penetrację wyrobiska. Zazwyczaj takie rury mają 120 centymetrów średnicy.
Na jednej z dwóch dróg zainstalowano już około 430 metrów takiego rurociągu. Do skrzyżowania chodników pozostało jeszcze 150 metrów. Doprowadzenie lutniociągu do miejsca docelowego planowane było najpóźniej do pierwszej w nocy z niedzieli na poniedziałek. Dzięki temu będzie możliwe zastosowanie tam urządzeń pomocnych w zlokalizowaniu górników i elementów technicznych, w które byli wyposażeni.
Na niedzielnej popołudniowej konferencji prasowej poinformowano, że stężenie metanu w rejonie prac ratowników jest w granicach 4 procent, czyli poniżej poziomu wybuchowości tego gazu (wybucha w stężeniu między 5 a 15 procent), choć są miejsca, gdzie stężenie metanu sięga nawet 24 procent - stąd potrzeba stałego napowietrzania i instalacji kolejnych elementów doprowadzającego powietrze lutniociągu.
Wstrząs wtórny i utrudnienia
W niedzielę o godzinie 16.30 na terenie kopalni doszło do wstrząsu wtórnego, który wyzwolił duże ilości metanu. Potem stężenie gazu spadło, ale minimalnie spowolniło to poszukiwania.
Akcja prowadzona na terenie kopalni jest wciąż bardzo utrudniona. Główne przeszkody to wydzielający się pod ziemią metan, wysoka temperatura w wyrobiskach oraz zawężenie przekroju chodnika, który po wstrząsie został poważnie zdeformowany, a znajdujące się w nim instalacje i urządzenia - uszkodzone.
Aby przejść dalej, ratownicy muszą usuwać na przykład fragmenty taśmociągu lub podziemnej kolejki, a prześwity w zwałowisku mają miejscami zaledwie pół metra.
Cały czas trwa również napowietrzanie rejonu akcji ratowniczej, by zmniejszyć stężenie metanu do bezpiecznego poziomu oraz poprawić warunki pracy ratowników. Jak informowano w niedzielę wieczorem, do spenetrowania pozostał około 220-metrowy odcinek wyrobiska, gdzie powinni znajdować się poszukiwani górnicy.
Do najsilniejszego w blisko 50-letniej historii kopalni Zofiówka wstrząsu górotworu, o sile około 3,4 w skali Richtera, doszło w sobotę około godziny 11. Pod ziemią pozostało siedmiu górników - w sobotę ratownicy uratowali dwóch, którzy w dobrym stanie są w szpitalu. W niedzielę wydobyto zwłoki dwóch kolejnych - to siódma i ósma w tym roku ofiara wypadku górniczego w Polsce. Jeden zmarły górnik został zidentyfikowany, do identyfikacji drugiego potrzebne będą badania DNA.
W poniedziałek prezes Wyższego Urzędu Górniczego Adam Mirek ma powołać specjalną komisję do wyjaśnienia przyczyn i okoliczności wypadku w kopalni Zofiówka. Prokuratura zabezpieczyła dokumentację związaną z wypadkiem - w poniedziałek może zapaść formalna decyzja o wszczęciu postępowania w tej sprawie.
Autor: JZ//now / Źródło: TVN24, PAP