Dlaczego szefostwo policji bawiło się z biznesem na pikniku? Kto za to płacił? Czy wśród obecnych byli przestępcy? Czy wiedziało o tym MSWiA? Z takimi m.in. pytaniami szef BBN Aleksander Szczygło zwrócił się do szefa MSWiA, Grzegorza Schetyny. Odpowiedzi od kilku dni udziela policja, raport - zapowiada - będzie "jak najszybciej".
Zapytanie to reakcja szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego na artykuł „Policyjne związki" opublikowany 2 września 2009 r. w tygodniku "Polityka". Opisano tam imprezę z okazji święta policji, z 25 lipca b.r., na której był obecny chiński biznesmen zarządzający halami w podwarszawskiej Wólce Kosowskiej.
Aleksander Szczygło pyta między innymi, „z jakiego powodu” na spotkanie organizowane wspólnie z przedstawicielami biznesu udało się kierownictwo Policji oraz jeden z wiceszefów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Prosi o informacje, kto organizował imprezę i kto za nią płacił, czy na pikniku były obecne osoby podejrzewane o przestępstwo, a także czy firmy biznesmenów obecnych na imprezie „pozostają w zainteresowaniu polskich lub międzynarodowych organów ścigania.” Chce też wyjaśnienia, jaki charakter mają powiązania pomiędzy funkcjonariuszami policji i chińskim biznesmenem, obecnym na imprezie.
Pytanie o ocenę MSWiA
Pyta również, czy MSWiA wiedziało o tym, że na imprezie będą przedstawiciele biznesu i czy skoro "impreza" była prywatną inicjatywą policjantów, to czy prawdą jest, że do jej zabezpieczania wykorzystani byli funkcjonariusze na służbie i służbowy sprzęt. Pada też pytanie, czy „dla funkcjonariuszy, podległych MSWiA - osób szczególnego zaufania społecznego, będących w państwie jednymi z gwarantów praworządności i legalizmu - istotne jest, kto poza nimi bierze udział w takich imprezach, a także z kim utrzymują pozasłużbowe kontakty, niepozostające z pewnością bez wpływu na wizerunek służb w społeczeństwie oraz ich wiarygodność”.
Jednocześnie minister Aleksander Szczygło zwrócił się z prośbą o zajęcie przez szefa MSWiA stanowiska odnośnie opisanych w artykule niejasnych powiązań Komendanta Stołecznego Policji z prywatnymi przedsiębiorstwami, które były lub są dostawcami towarów lub usług dla jednostek policji. Poprosił też o informację, jakie kroki zostały podjęte w celu wyjaśnienia sprawy oraz jak MSWiA ocenia tego typu relacje pomiędzy funkcjonariuszami a przedstawicielami świata biznesu.
Policja szuka odpowiedzi
Odpowiedzi na pytania BBN szuka już policja. W czwartek ruszyły prace nad raportem, który ma wyjaśnić wszystkie okoliczności pikniku. Jak powiedział w piątek rzecznik KGP Mariusz Sokołowski, "raport będzie gotowy jak najszybciej". Jak dodał, już udało się ustalić pewne fakty. - Nie wszystko, co zostało zawarte w artykule "Polityki" potwierdza się. Wiadomo już, że nie było to spotkania szefostwa policji z biznesmenami. To było spotkanie rodzin policyjnych z zaproszonymi przez nie gośćmi - podkreślił. Powtórzył też, że na pikniku rzeczywiście był chiński biznesmen Han Baohua, ale policja "nie ma żadnej wiedzy, by wobec tego człowieka toczyło się jakiekolwiek postępowanie".
Impreza z biznesmenami
Dziennikarze "Polityki" napisali, że początkowo ich informatorzy twierdzili, iż na imprezie, zorganizowanej z okazji święta policji będzie "pewien Chińczyk rozpracowywany wcześniej przez Europol" w związku z podejrzeniem o kontakty z chińskimi grupami przestępczymi. Dodali, że po przybyciu na miejsce zauważyli dyrektora generalnego dyrektora GD Poland Investments Sp. z.o.o., zarządzającej centrum handlowym w podwarszawskiej Wólce Kosowskiej, który nawiązywał kontakty z policjantami, rozdawał swoje wizytówki i oczekiwał rewanżu. Zaznaczyli też, że "do Wólki Kosowskiej kiedyś często wpadały znienacka policyjne i celne ekipy" w poszukiwaniu towaru pochodzącego z przemytu, a teraz - jak twierdzą ich informatorzy - "policja przestała Chińczyków nachodzić". Napisali również, że całą imprezę "w gruncie rzeczy firmował insp. Adam Mularz".
W czwartek rzecznik stołecznej policji Marcin Szyndler poinformował, że na liście gości zaproszonych przez komendanta stołecznego nie było chińskiego biznesmena. Potwierdził także nieoficjalne informacje PAP, że ze wstępnych ustaleń kontroli wynika, iż Hana Baohuę zaprosił przewodniczący klubu turystyczno-krajoznawczego "Tylko dla Orłów" przy Niezależnym Samorządnym Związku Zawodowym Policjantów KSP. Rzecznik komendanta głównego Mariusz Sokołowski stwierdził natomiast, że cała sprawa jest niczym innym jak próbą "zdyskredytowania dobrego policjanta", jakim jest Mularz.
Jeszcze w czwartek Szyndler informował też, że impreza nie była dodatkowo ochraniana przez policjantów, gdyż teren, na którym się odbywała - Muzeum Gazownictwa - jest monitorowany i posiada własną ochronę. Siły prewencji zabezpieczały natomiast koncert "Pamiętamy ' 44", który w tym samym czasie odbywał się zaledwie dwie ulice dalej w Muzeum Powstania Warszawskiego. (PAP)
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: film amatorski/ Polityka