Co najmniej 33 osoby nie żyją, a pół miliona musi opuścić swoje domy po przejściu cyklonu Alia przez Indie i Bangladesz. Niszczycielski żywioł wyrywał drzewa z korzeniami, zalewał drogi i niszczył budynki.
Ulewne deszcze spowodowały wystąpienie rzek z brzegów i zalanie niżej położonych rejonów. Najgorzej jest we wschodniej części Indii. W regionie setki tysięcy ludzi zostało pozbawionych dachu nad głową. Zagrożony jest także największy na świecie rezerwat tygrysów.
Większość ofiar utonęła lub została przygnieciona przez połamane drzewa i walące się domy. Ci, którym udało się uciec, zatrzymali się w tymczasowych schroniskach. Ogromne fale, wiatr wiejący z prędkością stu kilometrów na godzinę i obfite deszcze zniszczyły drogi. Jedna z największych w Indiach firm naftowych ograniczyła wydobycie, a władze Bangladeszu zamknęły główne porty. Turystom w zagrożonych rejonach odradzono podróże po kraju. Z powodu pogody władze radzą zostać w hotelach.
Źródło: Reuters, APTN