Szkoły kształcące kucharzy, mechaników, kierowców, elektryków czy fryzjerów mogą w tym roku przeżyć oblężenie. Powód? Szanse na uzyskanie pracy w kraju, albo na dobre zarobki za granicą, w tych zawodach zdecydowały o dużym zainteresowaniu młodzieży nauką w szkołach zawodowych i technikach. Jak pokazują wskaźniki, od kilku lat wzrasta odsetek trafiających do tych szkół absolwentów gimnazjów - zauważa "Gazeta Krakowska".
W roku szkolnym 2006/7 aż 32,2 proc. małopolskiej młodzieży wybrało technika, 16,8 proc. zasadnicze szkoły zawodowe, a do niedawna zdecydowanie preferowane licea ogólnokształcące - tylko 43,5 proc. Nie oznacza to jednak, że zespoły szkół zawodowych kształcą z roku na rok większą liczbę fachowców: do polskich szkół wkraczają bowiem roczniki niżu demograficznego. W najbliższych latach uczyć się będzie o 10 tys. Małopolan mniej - stwierdza gazeta.
W tym roku nie sposób jeszcze powiedzieć, które szkoły będą się cieszyły największym powodzeniem. Absolwenci gimnazjów mogą się logować do trzech szkół, wyniki rekrutacji będą znane po 5 lipca, a dodatkowej rekrutacji - nawet w połowie lipca. Jednak na podstawie ubiegłorocznych doświadczeń można się spodziewać, że szkoły kształcące kucharzy, mechaników czy fryzjerów mogą spodziewać się tłumu aplikantów.
- Zauważamy skokowy wzrost zainteresowania nauką - mówi "GK" dyrektor Zespołu Szkół Gastronomicznych nr 2 w Krakowie, najstarszej szkoły gastronomicznej w Polsce, Henryk Hołysz. Chociaż nikt nie prowadzi statystyk, wiadomo jednak, że ponad 50 proc. techników-kucharzy, a nieco mniej absolwentów klas w szkołach zasadniczych, wyjeżdża do pracy za granicą. Polski rynek pracy zaczyna więc cierpieć na niedobór kucharzy, kelnerów, ale również murarzy, fliziarzy i instalatorów.
Źródło: Gazeta Krakowska