Od dwóch dni w Mosinie panuje dwuwładza. Rządzą: Piotr Janicki, powołany przez premiera do pełnienia funkcji burmistrza oraz Zofia Springer, wybrana w wyborach powszechnych i przywrócona wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na stanowisko - podaje "Głos Wielkopolski".
Na I piętrze Urzędu Miasta, po dwóch stronach korytarza znaleźć można drzwi z wywieszoną tabliczką: "Burmistrz Gminy Mosina". Otwierając te z numerem 123 zobaczymy Zofię Springer, która w środę po półrocznej przerwie wróciła na stanowisko. Wybrana w wyborach, została następnie odwołana przez Radę Gminy za niezłożenie na czas oświadczenia majątkowego. 13 marca Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że przepisy na podstawie, których podjęto uchwałę, są niekonstytucyjne. Rada Miasta przywróciła panią burmistrz do pracy.
Wojewoda unieważnił tę uchwałę. Z. Springer złożyła skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który 12 czerwca wydał korzystny dla niej wyrok. W środę Zofia Springer ponownie stanęła w drzwiach urzędu. – Mój gabinet zajmuje pan Piotr Janicki, dlatego wzięłam klucze do wolnego pokoju – mówi Zofia Springer. – Zachowuje się tak, jakby nie wiedział o decyzji sądu.
P. Janicki twierdzi, że wyrok jest nieprawomocny i nie posiada klauzuli wykonalności. – Zostałem powołany przez premiera i do czasu, kiedy nie zostanę odwołany, urząd będzie pracować tak, jak dotychczas – zapewnia Piotr Janicki. – Pani Springer bez mojego pozwolenia zajęła pokój i jakby tego było mało, wychodząc nie oddała klucza. Janicki nie wyklucza, że jeżeli sytuacja się powtórzy, będzie zmuszony zmienić zamki w drzwiach pokoju 123.
Źródło: "Głos Wielkopolski"