Zaczęło się! Długi proces, świadkowie, wyrok. Niby nic w tym dziwnego bo do procesów, relacji z sądowych sal już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Ale przyznam szczerze takiego procesu i wyroku chyba nikt się nie spodziewał. Po raz pierwszy generał polskiej policji, Komendant Główny siada na ławie oskarżonych i słyszy wyrok: ponad rok więzienia.
Pewnie niewielu już pamięta cała sprawę starachowicką. Ja osobiście pamiętam doskonale. Komendant przekazuje ministrowi szczegóły akcji. Ten informuje swoich partyjnych kolegów chcąc chronić partyjne doły zamieszane w niejasne interesy w Starachowicach. Pamiętam jak dziś moje trzy tygodnie spędzone w tym mieście, proces i wizytę w sądzie ludzi, którzy wtedy zasiadali w Sejmie. Już cztery lata temu był to dla mnie szok!
A teraz? Co prawda wyrok dla gen. Antoniego Kowalczyka nie jest prawomocny. Wszystko jeszcze może się zdarzyć. Ale jeśli się potwierdzi, jeśli utrzymają go następne instancje i - co najważniejsze - jeśli poznamy dowody, to będę go popierał całym swoim JA. Bo będzie to sygnał dla tych, którzy są u władzy, że bycie na "szczycie" nie oznacza bezkarności. Ale i przede wszystkim należy pamiętać o policjantach!
Znam kilku AT-ków. Tych, którzy wyjeżdżają na akcje. Tych umundurowanych, w kominiarkach, z bronią, którzy narażają życie. Jeśli ktoś wystawia ich życie dla partyjnych interesów (a zakładam, że w Starachowicach wszystko mogło się zdarzyć) to uważam, że powinien ponieść karę. Szczególnie, że ci CHŁOPCY narażają je w naszym imieniu za nieco ponad tysiąc złotych miesięcznie. Mając żony, dzieci, rodziny.
Może to brzmi ckliwie i patetycznie. Ale w takiej sytuacji jestem po ich stronie!