Mieszkanie, szofer, pensja 20 tys. dolarów. Zachodnie koncerny, które wchodzą na rosyjski rynek, chętnie zatrudniają polskich menedżerów bo potrafią dogadać się z Rosjanami - pisze "Metro"
Menedżerowie zachodnich koncernów kierują oddziałami w Polsce. Ale już do rosyjskich filii wolą wysyłać Polaków. Rodzimi specjaliści są dla nich na tyle cenni, że za chęć pracy w Moskwie dają im ogromne pensje, 20 proc. premii, służbowe mieszkania, samochody... a nawet osobistych szoferów.
Rosja to atrakcyjny rynek zbytu, ale brakuje na nim fachowców. Szczególnie w Moskwie, w której bezrobocie prawie nie istnieje. Dlaczego na wolne miejsca menedżerskie najczęściej trafiają Polacy? - Rozumiemy Rosjan o wiele lepiej niż Niemcy, Anglicy czy Holendrzy - mówi Paweł Lisowski, konsultant z Hill International, firmy, która w ostatnio zorganizowała kilkanaście dużych projektów, wyszukując najlepszych kandydatów do pracy na Wschodzie.
- Jesteśmy supermenedżerami, bo potrafimy zrozumieć naturalne zachowanie Rosjan i nie obrażamy się na tamtejszą rzeczywistość - dodaje. Potwierdza to Jarosław Lech Babik, który jako dyrektor handlowy w holenderskiej firmie przez rok pracował w Kaliningradzie.
- Tam panują zupełnie inne zasady pracy - opowiada. - W urzędach są niekończące się kolejki, a każdy urzędnik potrafi i 30 razy dokładnie obejrzeć pieczątkę, zanim przystawi ją na dokumencie. My doskonale sobie z tym radzimy, bo takie realia pamiętamy sprzed kilkunastu lat z polskiego rynku. Dla zachodnich menedżerów te zachowania są niezrozumiałe - opisuje.
Źródło: "Metro"