Biuro Ochrony Rządu nie wiedziało, że prezydent będzie wyjeżdżał poza Tbilisi. Gdy do samochodu Lecha Kaczyńskiego wsiadł prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili, polska ochrona nie wiedziała, dokąd obaj się udają i jaką trasą - informuje "Gazeta Wyborcza" powołując się na źródła w BOR.
Według rozpisanego co do minuty planu wizyty prezydenta L. Kaczyńskiego w Gruzji, miał on wylądować w Tbilisi, z lotniska pojechać do pałacu prezydenckiego Saakaszwilego, stamtąd do opery, wrócić do pałacu i na lotnisko, skąd miał lecieć do Warszawy.
"O tym, że ten plan został zmieniony, dowiedzieliśmy się, kiedy pod pałacem prezydenckim prezydent Saakaszwili wsiadł do samochodu naszego prezydenta i od razu pojechali do obozu gruzińskich uchodźców w Metechi. To wtedy, pod pałacem, prezydent Kaczyński musiał zdecydować, że zmienia plan wizyty" - wynika z relacji źródła gazety.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"