Osiem lat więzienia i 600 tysięcy do zapłaty za spalenie kamienicy

Pożar kamienicy w Bielsku-Białej (wideo archiwalne)
Pożar kamienicy w Bielsku-Białej, oskarżony jeden z lokatorów ( video archiwalne)
Źródło: Fakty po południu

Na osiem lat więzienia skazany został Andrzej K. za spowodowanie pożaru kamienicy w Bielsku-Białej. Musi też naprawić szkody, które wyceniono na ponad 600 tysięcy złotych. Budynek został rozebrany.

- Wyrok nie jest prawomocny. Zapowiedź apelacji złożył już obrońca oskarżonego, któremu doręczane jest uzasadnienie wyroku. Od daty doręczenia ma on 14 dni na złożenie apelacji – poinformował w środę rzecznik bielskiego sądu okręgowego sędzia Jarosław Sablik.

Rzecznik dodał, że skazany na osiem lat Andrzej K. musi również naprawić szkodę, którą wyrządził. Ponad 590 tys. zł jest winien komunalnemu Zakładowi Gospodarki Mieszkaniowej, a 94 tysiące pokrzywdzonym.

Groźby, wybuch i pożar

Do zniszczenia kamienicy przy ulicy Cieszyńskiej w Bielsku-Białej doszło w kwietniu 2019 roku. Zdaniem mieszkańców, ich sąsiad Andrzej K. wielokrotnie odgrażał się, że "wysadzi dom w powietrze". Tego dnia pozostawił kanister koło piecyka z otwartym paleniskiem. Po wybuchu całą kamienicę objął ogień.

W pożarze nikt nie został poszkodowany. Bez dachu nad głową zostało jednak 15 osób, w tym rodziny z dziećmi. Stracili cały dobytek. Pierwszą noc spędzili u rodzin, a później miasto zaoferowało im inne mieszkania. Otrzymali też pomoc finansową od samorządu.

Budynek po wybuchu i pożarze nie nadawał się do użytku. Został wyburzony.

K. został zatrzymany następnego dnia po pożarze. Był pijany, miał we krwi niemal 2 promile alkoholu. Gdy wytrzeźwiał, trafił do prokuratury, gdzie usłyszał zarzut spowodowania - poprzez wywołanie eksplozji - katastrofy zagrażającej życiu wielu osób. Mówił, że niczego nie pamięta. Został aresztowany.

Chciał dla siebie cztery lata

Podczas pierwszej rozprawy w bielskim sądzie rejonowym przyznał się do winy i wyraził skruchę. Mówił, że był pijany i nie wiedział, co robi. Wystąpił z wnioskiem o dobrowolne poddanie się karze, proponując dla siebie cztery lata więzienia.

Ale sprzeciwiła się temu prokuratura i poszkodowani. Prokurator Mateusz Wolny argumentował, że K. w 2001 roku był już skazany na cztery lata za podpalenie. - Nawet jego linia obrony była wówczas identyczna. Tłumaczył się niepamięcią i byciem pod wpływem alkoholu - dodał śledczy. Sąd nie uwzględnił wniosku Andrzeja K.

Czytaj także: