Postępowanie w sprawie tęczowej flagi na pomniku. Policja: działamy na wniosek właściciela. Właściciel: to nieprawda

Jest dochodzenie. Ale z czyjej inicjatywy?
Policja: jest dochodzenie. Urzędnicy: nie z naszej inicjatywy
Źródło: TVN24 Łódź

Policja w Piotrkowie Trybunalskim (woj. łódzkie) bada sprawę ewentualnego znieważenia pomnika Mikołaja Kopernika. 14 sierpnia grupa aktywistów powiesiła na nim tęczową flagę. Policja - jak twierdzi - działała na wniosek właściciela pomnika, czyli urzędu miasta. Urzędnicy twierdzą, że to nieprawda. 

W sierpniu, podobnie jak w innych miastach, w Piotrkowie Trybunalskim wywieszono tęczową flagę na pomniku - wybór padł na Mikołaja Kopernika, którego monument stoi przed miejskim liceum. Dlaczego? Bo - jak mówi uczestnicząca w happeningu Małgorzata Pingot, jest on "sejsmografem nastrojów w mieście".

- Młodzież zakłada mu czapki, szaliki, dostaje rośliny, kiedy zbliża się wiosna. Dwa lata temu miał na sobie koszulkę "konstytucja" - mówi kobieta przed kamerą TVN 24.

Obecnie ma status świadka w toczącym się w piotrkowskiej komendzie dochodzeniu.

Dwugłos w sprawie początku 

- Toczy się ono w sprawie znieważenia pomników osób wybitnych, postaci historycznych. Po zgromadzeniu materiału dowodowego zostanie on przekazany do Prokuratury Rejonowej w Piotrkowie - mówi aspirant Izabela Gajewska z miejscowej komendy. Dodaje, że czynności zostały wszczęte po "zawiadomieniu właściciela pomnika".

Pomnik należy do urzędu miasta. Rzecznik magistratu mówi nam, że wersja przedstawiana przez rzeczniczkę policji nie jest prawdziwa:

- Nie zawiadamialiśmy policji. Dostaliśmy wezwanie we wrześniu w charakterze świadka. Z naszej wiedzy wynika, że postępowanie zostało wszczęte z urzędu - mówi Jarosław Bąkowicz.

Flaga zerwana i zabrana

Akcja, która została zorganizowana w sierpniu, trwała tylko kilka minut. Do pomnika podbiegł młody mężczyzna, który zerwał flagę i z nią uciekł. Na odchodne rzucił aktywistom, żeby "wypie*****li".

- Postępowanie nie dotyczy kradzieży flagi, bo nikt takiego zdarzenia nam nie zgłaszał - mówi dziś policja. 

Czytaj także: