Policja wyjaśnia okoliczności śmiertelnego wypadku, do którego doszło we wtorek po południu na skrzyżowaniu ulicy Pankiewicza i alei Palki w Łodzi. Zginął 31-letni motocyklista. Wszystko wskazuje na to, że do tragedii doszło z winy 71-letniej kobiety kierującej toyotą, która ze skrajnego prawego pasa chciała dostać się na skrajny lewy pas czteropasmowej jezdni.
Aspirant sztabowy Marzanna Boratyńska przekazała w rozmowie z tvn24.pl, że do tragedii doszło we wtorek po południu. Według dotychczasowych ustaleń 71-latka kierująca osobową toyotą wjechała w aleję Palki z ulicy Pankiewicza. - W tamtym miejscu kierowcy mają obowiązek zająć skrajny prawy pas jezdni. Kobieta jednak chciała się przedostać na skrajny lewy pas czteropasmowej arterii, żeby skręcić w ulicę Telefoniczną. Przejechała więc przez separatory oddzielające pasy - wyjaśniła Boratyńska.
Kiedy kobieta wykonywała manewr, zajechała drogę 31-letniemu motocykliście.
- Droga hamowania była bardzo krótka. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna nie miał możliwości uniknięcia zderzenia - powiedziała policjantka.
Śmierć na miejscu
Motocykl kawasaki uderzył w tylną, lewą część toyoty. - Motocyklista został z dużą siłą wyrzucony z pojazdu. Upadł najpierw na pas zieleni, a potem na jezdnię, po której przemieszczały się pojazdy jadące w przeciwnym kierunku - relacjonowała Boratyńska. Tam 31-latek został uderzony przez jeszcze jeden pojazd. - Niestety, motocyklista odniósł bardzo poważne obrażenia wewnętrzne, jego życia nie udało się uratować - powiedziała policjantka.
- Na wniosek prokuratury zabezpieczone zostały oba pojazdy. Śledztwo w sprawie spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym wszczęła prokuratura - powiedziała asp. sztab. Boratyńska. Zaznaczyła, że 71-latka była trzeźwa. Policjanci odebrali jej prawo jazdy.
Boratyńska dodała, że mężczyzna, który zginął, nie miał uprawnień wymaganych do kierowania motocyklem.
Takiego manewru w tym miejscu wykonywać nie wolno
Policja zaznacza, że miejsce wypadku jest szczególnie niebezpieczne. Kierowcy wjeżdżający w aleję Palki regularnie próbują przedostać się na skrajny, lewy pas. Wszystko po to, żeby nie wjeżdżać na zakorkowane rondo Solidarności.
- Wielokrotnie organizowaliśmy w tym miejscu akcje, karaliśmy kierowców za takie praktyki. Niedawno pojawiły się tu separatory, żeby przypomnieć kierowcom, że nie wolno wykonywać tutaj takiego manewru. Wtorkowy wypadek dobitnie pokazuje, czemu te akcje są niezbędne - podkreśliła Marzanna Boratyńska.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi