Po dwóch tygodniach wyświetlania "Pokłosie" obejrzało ponad 200 tys. widzów. Ale Dariusz Jabłoński, producent filmu, jest bliski bankructwa. - Wciąż czekamy na ponad milion złotych dofinansowania z europejskiego funduszu dla międzynarodowych koprodukcji. Choć pieniądze przyznano nam w ub.r., do dziś nie możemy ich podjąć - wyznał w wywiadzie dla "Polityki".
Z biurokratycznymi formalnościami od dziewięciu miesięcy zwleka Polski Instytut Sztuki Filmowej, który dofinansował "Pokłosie".
- Od 8 lutego tego roku leży tam mój wniosek o podpisanie aneksu do umowy uwzględniającego udział zagranicznych koproducentów. Bez tego aneksu nie możemy podpisać umowy z funduszem europejskim, co oznacza, że nie możemy podjąć przyznanej nam kwoty, a tym samym zamknąć produkcji filmu. Sytuacja jest kuriozalna, bo dzięki wsparciu PISF mogliśmy przystąpić do zdjęć, ale z drugiej strony z powodu PISF nie możemy tej produkcji zakończyć - tłumaczy "Polityce" Dariusz Jabłoński, prezes firmy Apple Film Production, która wyprodukowała "Pokłosie".
PISF: Nigdy nie dostaniecie pieniędzy
Twierdzi, że nie wie, dlaczego ta instytucja zwleka z podpisaniem aneksu, choć sugeruje, że mogą za tym stać względy polityczne.
- Nie rozumiem, jaki interes ma organ publiczny w tym, aby w taki sposób blokować zakończenie produkcji tego właśnie filmu? Co jest powodem: ja osobiście, nasza firma jako producent, czy temat? Trudno nie mieć wrażenia, że realizuje się plan części prawicy, żeby takie filmy, które mówią gorzko o historii, nie powstawały - ocenia.
Z powodu oporu Instytutu Jabłoński latami nie mógł "Pokłosia" rozpocząć. Pod koniec 2005 roku wystąpił o dotację na pokrycie części produkcji. Jak zapewnia, scenariusz został wysoko oceniony przez ekspertów PISF, ale mimo to decyzji o dofinansowaniu nie było – ani pozytywnej, ani odmownej. Po napisaniu emocjonalnego listu do dyrektor Agnieszki Odorowicz, spotkał się z nią razem z reżyserem filmu Władysławem Pasikowskim. I miał usłyszeć od niej: "Chcecie zrobić antypolski film. Nigdy nie dostaniecie na niego pieniędzy".
Takie będzie pokłosie "Pokłosia"?
Ostatecznie dofinansowanie udało się wywalczyć dopiero w 2011 roku – w wysokości 3,5 mln zł, co stanowi 38 proc. budżetu filmu. Musieli znaleźć inne źródła finansowania: w Holandii, na Słowacji i w Rosji. - Nie byliśmy w stanie przed zdjęciami podpisać wszystkich umów, w tym międzynarodowych. W związku z tym zawarliśmy umowę z PISF, uzyskując jego przyrzeczenie, że kiedy te umowy będą gotowe, zawrzemy aneks włączający koproducentów zagranicznych - wspomina producent.
Ponad milion złotych dofinansowania z europejskiego funduszu dla międzynarodowych koprodukcji przyznano Apple Film Production w czerwcu ubiegłego roku. Do dziś tych pieniędzy nie udało się podjąć. - Od ponad 9 miesięcy jesteśmy w ciężkiej sytuacji ekonomicznej i ogromnym stresie - wyznaje Jabłoński.
Ostateczny termin na podpisanie umowy na fundusze europejskie to 10 stycznia 2013. - To bardzo mało czasu. Staje się coraz bardziej prawdopodobne, że pieniądze przepadną, a my zostaniemy z długami. I takie będzie pokłosie "Pokłosia" - ocenia.
Procedury
O kwestii ostatecznego rozliczenia filmu mówi w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" sama Agnieszka Odorowicz. Film jest rozliczony? - Nie, jest na etapie oczekiwania na rozliczenie drugiej raty dotacji. Do momentu, kiedy producent jej nie rozliczy, nie możemy wypłacić ostatniej. Zgodnie z zawartą umową produkcja filmu miała się zakończyć 15 maja 2012 r. Umowa przewidywała rozliczenie całości dotacji do 15 czerwca - przekonuje Odorowicz.
I dodaje: - Czasem zdarzają się opóźnienia w realizacji filmów z przyczyn finansowych albo technologicznych. Często tak jest w przypadku koprodukcji międzynarodowych. Beneficjent PISF musi rozliczyć się z każdej złotówki pochodzącej ze środków publicznych, a partnerzy zagraniczni z różną intensywnością dosyłają dokumenty. Byliśmy na kontroli tego projektu, zadaliśmy producentowi pytania i czekamy na komplet dokumentów i wyjaśnienia. Dział produkcji jest na etapie sprawdzania kosztów produkcji filmu – nie tych planowanych, ale tych faktycznie wykonanych. Kontrola się przedłuża, producent nie dostarczył jeszcze wszystkich wymaganych przez nas dowodów księgowych i przepływów finansowych - tłumaczy dyrektor PISF.
Wajda: Wspaniały, poruszający film
Film nawiązuje do pogromu Żydów w Jedwabnem. Reżyser napisał scenariusz po przeczytaniu "Sąsiadów" Jana Tomasza Grossa.
Akcja daramtu rozgrywa się w 2001 roku na polskiej wsi. Franciszek Kalina (Ireneusz Czop) po 20 latach wraca z Ameryki zaalarmowany wiadomością, że jego młodszy brat Józek (Maciej Stuhr) popadł w konflikt z mieszkańcami rodzinnej wioski. I odkrywa, że przyczyną konfliktu jest mroczna tajemnica sprzed 60 lat. Bracia próbują wspólnie dojść prawdy - okazuje się, że ich sąsiedzi podczas II wojny światowej zamordowali ok. 100 Żydów, aby następnie osiedlić się na ich działkach i w ich domach. Ujawniona tajemnica odciśnie tragiczne piętno na życiu braci oraz całej wioski.
Pasikowski wbija "Pokłosiem" kij w mrowisko - przypomina polskie grzechy z przeszłości, których symbolem stała się sprawa Jedwabnego, a bohaterom każe mówić rzeczy bolesne i niepopularne, dlatego krytycy zauważają: "Wrócił z gigantyczną bombą, którą detonuje na naszych oczach", "Film chwyta za gardło". - Wspaniały, poruszający film. Cieszę się, że taki obraz wreszcie w Polsce powstał - ocenił na uroczystej premierze Andrzej Wajda.
Autor: am/tr/kdj / Źródło: Polityka, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe