Kraków może być pierwszym miastem w Polsce, które wprowadzi obowiązek dostarczania zaświadczeń o szczepieniu dzieci wraz z wnioskiem o przyjęcie do przedszkoli i żłobków. Ten pomysł budzi olbrzymie emocje. Wpisuje się jednak w ostrzeżenia lekarzy, którzy apelują do rodziców o szczepienie dzieci.
W piątek informowaliśmy o projekcie uchwały w sprawie wprowadzenia zaświadczeń o szczepieniach, który złożył krakowski radny Łukasz Wantuch. Samorządowiec podkreśla, że jego celem jest ochrona wszystkich dzieci. - Szczepionka nie daje stuprocentowej gwarancji, że dziecko nie zachoruje. Potrzebne jest też przebywanie z innymi dziećmi, które nie zarażą go groźną chorobą.
W rozmowie z reporterką TVN 24 radny przypomniał, że nie chodzi o zmianę prawa. - Szczepienie dzieci jest obowiązkiem ustawowym, trzeba tylko egzekwować istniejące już przepisy - zaznacza.
Eksperci krytykują trend antyszczepionkowy
Przed groźnymi konsekwencjami nieszczepienia dzieci ostrzega Narodowy Instytut Zdrowia. Jak podaje w swoich raportach, w Polsce z roku na rok rośnie liczba zgłaszanych przypadków zachorowań na odrę. Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego wynika, że w 2014 r. było ich 110 - to o 25 przypadków więcej niż rok wcześniej i o 40 więcej niż w roku 2012. Według Państwowego Zakładu Higieny, zachorowań na odrę jest coraz więcej, bo przybywa rodziców, którzy rezygnują ze szczepienia swoich dzieci.
Profesor Magdalena Marczyńska z Kliniki Chorób Zakaźnych Wieku Dziecięcego WUM podkreśla, że wielu rodziców twierdzi, iż szczepionki są przereklamowane. - Ale na zapobieganie odrze nie ma nic innego - zaznacza. Dodała też, że wzrasta ruch antyszczepionkowy i moda na tzw. naturalność. - Polega na tym, żeby zachorować i nabyć odporność naturalną - wyjaśniła.
- Ta osoba, która (zamiast szczepić - red.) woli podać melisę, wrócić do naturalnego życia, musi pamiętać o tym, że jeszcze przed 100 laty była selekcja naturalna, ale selekcja naturalna polega na tym, że cześć z tych osób, które zachorowały - umierała – przypomina Marek Posobkiewicz, dyrektor Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Rodzice są podzieleni
Pomysł radnego, wzmocniony ostrzeżeniami ekspertów, budzi emocje wśród rodziców przedszkolaków. Są tacy, którzy dzieci szczepić nie chcą, a separowanie ich od uodpornionych rówieśników uważają za dyskryminację. Wielu rodziców jednak popiera inicjatywę Wantucha. Taką opinię wyrazili wszyscy rodzice, których reporterka TVN 24 spotkała przed jednym z krakowskich przedszkoli.
- To bardzo dobry pomysł – stwierdza jedna z mam - Jedynym wyjątkiem są dzieci, które mają odroczone szczepienia ze względów zdrowotnych, ale zaświadczenie o tym można bardzo łatwo zdobyć – zauważa. Dodaje, też, że "nieszczepione dzieci narażają inne".
Podobnie o dzieciach, których rodzice unikają szczepień, wypowiada się kolejna kobieta. - To jest zagrożenie. Wiem, że każda szczepionka budzi wątpliwości wśród rodziców, ale wolałabym, żeby moje dziecko chodziło do przedszkola z dziećmi zaszczepionymi.
Na portalu społecznościowym, na którym Wantuch poinformował o swoim pomyśle, pojawiają się jednak głosy sprzeciwu. Zastrzeżenia ma na przykład pani Katarzyna: - Każdy rodzic odpowiada za swoje dziecko i niech decyduje, co jest dla niego dobre. Mam 17-letniego syna z autyzmem, choroba ujawniła się po szczepieniu skojarzonym odra/świnka/różyczka. Młodszy syn (trzyletni) miał niepożądane reakcje poszczepienne, których lekarz nie chciał odnotować.
Groźnych skutków szczepień obawia się też inna mama: - Na dwoje babka wróżyła, mnie nikt nie przekona. Poczytajcie sobie o skutkach ubocznych, ich przykłady mam w najbliższym otoczeniu. Po pierwszych 3 szczepieniach syna poszłam po rozum do głowy.
Według raportu amerykańskiego lekarza Andrew Wakefielda używanie szczepionki MMR (uodparniającej na świnkę, odrę i różyczkę) miało mieć bezpośredni związek ze zwiększająca się liczbą dzieci cierpiących na autyzm. Chociaż "badania" Wakefielda zostały wielokrotnie obalone, a jemu samemu odebrano tytuł doktora i prawo do wykonywania zawodu, to powiązanie między szczepionkami a autyzmem jest jedną z najpopularniejszych teorii spiskowych.
Jako mama dziecka z autyzmem szczerze popieram wprowadzenie obowiązku przedstawiania karty szczepień przed przyjęciem do placówek edukacyjnych. Chciałabym takiego obowiązku również w przypadku obozów i innego rodzaju zbiorowych wyjazdów. To ważne. Nasze dzieci często mają obciążony układ odpornościowy, a w konsekwencji, mimo szczepień, są narażone na choroby zakaźne. To realne zagrożenie, które powoduje strach przed konsekwencjami. pani Katarzyna, mama trójki autystycznych chłopców:
Szczepienie albo prywatna placówka
Urzędnicy, chociaż w większości patrzą przychylnie na pomysł radnego, mają wątpliwości co do sposobu realizacji tego projektu.
Nabór do krakowskich przedszkoli rozpoczął się w poniedziałek, 9 marca. Radny jednak nie widzi problemu w napiętym terminarzu – nie chce też zmieniać kryteriów naboru. Jeśli jego projekt zostanie zaakceptowany przez radę miasta, to uchwała wejdzie w życie od września tego roku. Wtedy też rodzice przedszkolaków będą musieli dostarczyć do placówek zaświadczenie, że ich pociechy przebyły wszystkie potrzebne szczepienia.
Samorządowiec dodaje, że nie zmieniłaby się sytuacja dzieci, które już są w przedszkolach, ale nie są zaszczepione. - Takie dzieci mogą zostać zaszczepione przed rozpoczęciem roku szkolnego. Rodzice mogą też przenieść je do placówki niepublicznej - wyjaśnia.
Nie chcą tworzyć prawa, tylko je egzekwować
W przypadku, gdy ktoś uporczywie uchyla się od zaszczepienia dziecka, może dostać grzywnę w wysokości do 1500 zł. System jest taki, że na początku przychodnia telefonuje, wysyła list, żeby rodzice się zgłosili z tym dzieckiem. Później, gdy forma edukacyjna nie pomaga, POZ powiadamia inspektora sanitarnego, który też w podobny sposób próbuje namówić, wysyła upomnienie. Jeżeli to nie pomoże, wszczyna się tryb egzekucji celem przymuszenia. Nie chodzi o to, żeby ukarać, ale przekonać. Ale w przypadku ludzi zatwardziałych nawet to nie pomaga. Marek Posobkiewicz, dyrektor Głównego Inspektoratu Sanitarnego Marek Posobkiewicz, dyrektor Głównego Inspektoratu Sanitarnego
Zdaniem radnego wprowadzenie takiego kryterium rekrutacji jest możliwe na podstawie istniejącego rozporządzenia ministra zdrowia, dotyczącego m.in. obowiązkowych szczepień. W dokumencie są wymienione choroby, przeciwko którym rodzice mają obowiązek uodpornić swoje dzieci. Szczepienia przeciw odrze, śwince i różyczce są obowiązkowe dla dzieci w 13-14 miesiącu życia (I dawka) i w 10. roku życia (II dawka). Finansowane są w z budżetu ministerstwa.
- Rozporządzenie ministra zdrowia może być interpretowane różnie, również jako podstawa, by wymagać od rodziców, by posyłali do publicznych placówek zaszczepione dzieci - ocenia Wantuch.
jeśli radni zgodzą się poprzeć pomysł swojego kolegi, ostateczna decyzja będzie należała do prezydenta Krakowa. Jacek Majchrowski wartość szczepień docenia, jednak podkreśla konieczność zweryfikowania pomysłu od strony prawnej. - Prezydent uważa, że dzieci powinny być szczepione. Konieczne są jednak konsultacje z lekarzami i prawnikami, bo nie powinno to zmniejszać szans dziecka na dostanie się do żłobka czy przedszkola - mówi Monika Chylaszek, rzecznik prezydenta miasta.
Autor: wini / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24