Pożar w zakładach chemicznych. Z ogniem walczyli do rana

Do wybuchu, a następnie pożaru, doszło w zakładzie chemicznym Synthos w Oświęcimiu w województwie małopolskim w czwartek przed godziną 19. - Pierwszy sygnał o wybuchu jednego z pieców wpłynął do nas o godzinie 18.48 - przekazał redakcji Kontaktu 24 starszy kapitan Rafał Mazgaj, naczelnik wydziału do spraw operacyjno-szkoleniowych pełniący zastępstwo za oficera prasowego KP PSP Oświęcim.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

W akcji gaszenia uczestniczyło około stu strażaków zawodowych i ochotników z powiatów oświęcimskiego, wadowickiego i chrzanowskiego. Na miejscu był specjalny pojazd rozpoznania chemicznego.

Oficer prasowy oświęcimskich strażaków młodszy brygadier Zbigniew Jekiełek mówił, że pojawiło się zadymienie. - Ono powstało już z racji samego produktu. Z tego, co wiem, to jest to coś związanego z kauczukiem. Z zewnątrz ognia nie widać - relacjonował. - Nie palą się budynki, lecz instalacja zewnętrzna między nimi. Służy ona do oczyszczania pary wydostającej się z instalacji - mówił strażak.

Grupa Synthos, do której należą zakłady, doprecyzowała, że nastąpił zapłon w urządzeniu oczyszczania powietrza z instalacji do produkcji kauczuku. "Sytuacja jest opanowana, w wyniku zdarzenia nikt nie ucierpiał. Nie nastąpiła nadmiarowa emisja do atmosfery oraz do wód, ciągi technologiczne są wyłączone z ruchu" - poinformowano w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej.

Oficer dyżurny miejscowej straży pożarnej podał, że około 5.20 w piątek działania zostały zakończone. Teren jest jeszcze monitorowany przez zakładową służbę ratowniczą.

Oficer przekazał, że w wyniku pożaru nikt nie został poszkodowany. Jedna osoba została przewieziona do szpitala, gdyż przewróciła ją fala uderzeniowa po wybuchu, ale po przebadaniu okazało się, że nie ma żadnych obrażeń. Zaraz potem została zwolniona do domu.