Kurz, który ma w sobie tyle metalu, że da się go przyciągnąć magnesem? W Krakowie – i owszem.
Plan "eksperymentu" był prosty – pan Tomasz zebrał z zewnętrznego parapetu okna swojej pracowni trochę osadzonego tam pyłu, wysypał go na kartkę, a z drugiej strony przyłożył magnes. Okazało się, że krakowski kurz na przyciąganie reaguje i to bardzo widowiskowo – część pyłu zaczęła podążać za magnesem.
Skąd pomysł? - Pyłu jest w Krakowie mnóstwo. W tamtym czasie nawet mój samochód był przykryty dość pokaźną warstwą pyłu, mimo że zaledwie kilka dni wcześniej go umyłem – mówi w rozmowie z tvn24.pl Tomasz Wełna, mieszkający w Krakowie artysta grafik.
To nie pierwsze jego bliskie spotkanie z zanieczyszczeniem powietrza – w 2017 roku nakręcił film edukacyjny pod tytułem „Cały ten smog”.
"To wygląda przerażająco"
Tym razem pan Tomasz nagrał swój eksperyment, a film wrzucił na portal społecznościowy. Jego zdaniem pył jest "prezentem" od krakowskiej huty.
"Zrobiłem eksperyment z pyłem zebranym z mojego parapetu w Krakowie i magnesem pod kartką papieru. Okazało się, że spora jego część to metal - najprawdopodobniej prezent od huty, którym wszyscy oddychamy" – napisał w połowie października.
Reakcja internautów przeszła jego najśmielsze oczekiwania. W sześć dni film miał już 12,5 tysiąca wyświetleń. Dziś ma ponad 20 tysięcy.
"Moje oczy chcą płakać jak to widzę. Chociaż podejrzewam, że to nie przez film, a przez powietrze" - skomentowała jedna z użytkowniczek.
"Nigdy nie zastanawiałam się nad kurzem na parapecie, po prostu go ścierałam, ale to wygląda przerażająco" – przyznała inna.
- Jeśli coś zobaczymy, to od razu inaczej do tego podchodzimy, bardziej nas to dotyka, a nawet czasami przeraża – komentuje pan Tomasz. Demonstracja, jak przyznaje jej autor, wzbudziła "nieporównywalnie więcej emocji, niż on sam się tego spodziewał".
- Warto zastanowić się nad tym, co dzieje się wokół nas. Każdy z nas ma wpływ na to, czym oddychamy – tłumaczy rozmówca portalu tvn24.pl.
I faktycznie – jednym z głównych źródeł zanieczyszczeń powietrza jest tak zwana niska emisja, czyli efekt spalania na przykład złej jakości węgla w małych, przydomowych kotłowniach i piecach. Taki wniosek wysunął między innymi Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w raporcie z 2006 roku.
Rozmiar ma znaczenie
Nagranie pokazaliśmy Jakubowi Jędrakowi, fizykowi z Krakowskiego Alarmu Smogowego. Jego zdaniem substancja widoczna na filmie to najprawdopodobniej tlenek żelaza – jeden z najpowszechniej występujących ferromagnetyków, czyli substancji, które wykazują własne, stałe namagnesowanie. Reagują, kiedy oddziałuje się na nie magnesem.
- Tlenki żelaza występują w powietrzu, jednak drobinki widoczne na filmie są dość duże. Jak duże – ciężko powiedzieć, do tego trzeba by umieścić obok nich jakiś przedmiot dla skali, coś, czego wymiary znamy, najlepiej linijkę. Skoro jednak widzimy je gołym okiem, to znaczy, że ich rozmiar jest spory – tłumaczy fizyk.
I jest to wbrew pozorom dobra wiadomość. - Te większe cząsteczki są mniej groźne, chociaż wciąż mogą działać drażniąco. Ale tu też można mieć wątpliwości: niewykluczone, że w pyle na filmie znajdują się również cząsteczki bardzo małe – wyjaśnia rozmówca portalu tvn24.pl.
W przypadku zanieczyszczenia powietrza mniejsze cząsteczki są groźniejsze, bo przenikają w organizmie szybciej i głębiej – do krwi, do pęcherzyków płucnych, do mózgu. Dlatego podczas pomiarów smogu podaje się zazwyczaj dwie wartości: pył zawieszony PM10 (cząstki o średnicy poniżej 10 mikrometrów) i PM2,5 (poniżej 2,5 mikrometra), Mikrometr to jedna tysięczna milimetra. Dla porównania, ludzki włos ma grubość kilku mikrometrów.
Fizyk: z huty? Niekoniecznie
Jędrak zaznacza jednocześnie, że wdychanie tlenku żelaza absolutnie nie jest obojętne dla naszego organizmu. Grozi między innymi stresem oksydacyjnym, czyli zakłóceniem równowagi między oksydantami a wolnymi rodnikami w organizmie. Taki stan może powodować między innymi zawały, rozwój miażdżycy i udary mózgu.
Zapytaliśmy też, czy to faktycznie krakowska huta może być winowajcą. Na taki związek wskazywał sam Tomasz Wełna, mimo że pył do eksperymentu został zebrany z okna jego pracowni przy placu Matejki, od którego huta oddalona jest o około 10 kilometrów.
- Przypuszczam, że biorąc pod uwagę rozmiar cząsteczek, jest to mało prawdopodobne. Tak gruby pył zwyczajnie nie doleciałby tak daleko. Żeby ocenić maksymalny dystans, który mógłby przebyć, musiałbym znać jego dokładny rozmiar – ocenia Jędrak.
- No to skąd ten metal w kurzu? – dopytujemy.
- Mogą być inne składowe, na przykład remont gdzieś w pobliżu, podczas którego piłowane są metalowe elementy. Skoro okna, z których zebrano materiał, znajdują się na parterze, to podejrzewałbym też tramwaje, które jeżdżą po metalowych szynach i ścierają je, hamując. A także ścieranie się tarcz hamulcowych w przejeżdżających samochodach – wylicza Jędrak.
Czy to smog, czy nadużycie?
- Taka demonstracja, chociaż bardzo widowiskowa, jest dość mało reprezentatywna, jeśli chodzi o powietrze w Krakowie. Trzeba by przez jakiś czas zbierać próbki z różnych miejsc, z różnych części miasta, i na tych próbkach przeprowadzać na przykład badanie podatności magnetycznej. Wtedy można wysnuć jakieś wnioski – zastrzega fizyk.
Regularne zbieranie pyłu z parapetów w różnych częściach miasta i badanie go – nie tylko magnesem na kartce, ale w laboratorium – prawdopodobnie pozwoliłoby ustalić, czy faktycznie w Krakowie oprócz "standardowego" smogu w powietrzu unosi się tlenek żelaza. Prawdopodobnie, bo na razie takie badania nie są prowadzone.
- Nazywanie pyłu z filmu smogiem jest moim zdaniem nadużyciem – ocenia fizyk.
Na "zimowy" smog składają się głównie tlenki siarki, azotu i węgla oraz sadza i cząsteczki ołowiu, arsenu, niklu, rtęci i benzo(a)pirenu. Żelazo nie jest typowym składnikiem smogu, w powietrzu zresztą też występuje w bardzo marginalnych ilościach, a jego zawartość jest zmienna, bo zależy od położenia geograficznego, rozwoju przemysłu, pory roku i innych okoliczności.
Huta zaprzecza
W związku ze sprawą skontaktowaliśmy się z firmą Acelor Mittal, właścicielem huty. Zapytaliśmy, czy w dniach poprzedzających eksperyment doszło do jakiegoś wyrzutu pyłów i czy może on być związany z odkryciem, jakiego dokonał pan Tomasz.
- Do 19 października włącznie trwał trzydniowy postój całej części surowcowej w naszym krakowskim oddziale – zarówno wielkiego pieca, jak i stalowni. Również podczas rozruchu tych instalacji, czyli w nocy z 19 na 20 października, nie miała miejsca nadmierna emisja do powietrza. Zdarzenia emisyjne, do których czasami dochodzi na naszym terenie, powodują emisje pyłu rzędu kilku, kilkunastu kilogramów. Obszar rozprzestrzeniania się takiego pyłu jest stosunkowo niewielki i zwykle nie przekracza kilkuset metrów od miejsca emisji – wyjaśniła Sylwia Winiarek z biura prasowego Acelor Mittal.
Rzeczniczka podała też prędkość wiatru, który wiał w dniu eksperymentu (nie więcej, niż 2 metry na sekundę) oraz kierunek (w przybliżeniu od placu Matejki do huty, a zatem w przeciwną stronę, niż miałyby przelecieć drobinki). - To całkowicie wyklucza nasze ewentualne oddziaływanie w kierunku placu – przekonuje Winiarek.
Nie wiadomo jednak, jak długo pył leżał na parapecie, zanim pan Tomasz zrealizował swój eksperyment. Niewykluczone, że silniejszy wiatr kilka lub kilkanaście dni wcześniej dostarczył go z okolic huty – albo z kompletnie innego miejsca.
Autor: Anna Winiarska/i / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Wełna / Facebook