Sąd zdecydował w poniedziałek o aresztowaniu na 3 miesiące podejrzanego o śmiertelne pchnięcie nożem 24-letniego Dawida przy ulicy Grodzkiej - dowiedziała się TVN24. - Mężczyzna przyznał się do winy, przyznając, że wszystkie dowody świadczą przeciwko niemu - informuje krakowska prokuratura.
O areszt wnioskowała prokuratura rejonowa w Krakowie.
Przyznał się "ze względu na dowody"
W chwili zatrzymania podejrzany 35-latek był pijany - miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Policja musiała wstrzymać się z przesłuchaniem do niedzieli. Mężczyzna po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut zabójstwa. Grozi mu nawet dożywocie.
Zatrzymany nie przyznawał się przed prokuraturą do winy. Twierdził, że nie pamięta samego zdarzenia, bo był pijany. Pamiętał jedynie moment zatrzymania.
- Dopiero przed sądem, mężczyzna przyznał się do winy, przyznając że wszystkie dowody świadczą przeciwko niemu - mówi Janusz Hnatko z krakowskiej prokuratury.
Jak informuje prokuratura, dowodami w tej sprawie jest nagranie z monitoringu przy ulicy Grodzkiej, zeznania świadków i wstępne wyniki badań DNA, które potwierdzają, że krew na ubraniach podejrzanego należała do ofiary. - Mamy pewność, że to ta osoba jest sprawcą - dodaje Hnatko.
Śmiertelny cios nożem
Do śmiertelnego ataku na 24-latka doszło w nocy z piątku na sobotę około godziny 2:30, przy ulicy Grodzkiej w Krakowie.
- Do przechodzących ulicą Grodzką młodych ludzi podszedł mężczyzna, który, mijając się z nimi na ulicy, potrącił jedną z dziewcząt ramieniem. W efekcie wywiązała się sprzeczka, w trakcie której agresywnie zachowujący się przechodzeń wyjął nóż i ugodził nim młodego mężczyznę – relacjonował zaraz po zdarzeniu, w rozmowie z TVN24, Michał Kondzior z małopolskiej policji.
Dodał, że na miejsce wezwano karetkę. - 24-letni mężczyzna trafił do szpitala, jednak, mimo wysiłków lekarzy, nie udało się go uratować. - uzupełnił. - Ofiara zmarła w wyniku wykrwawienia narządów wewnętrznych - relacjonuje prokurator Janusz Hnatko.
Zatrzymany z krwią na rękach
Zajście widział także operator miejskiego monitoringu, dzięki czemu sprawcę udało się szybko zatrzymać.
Kilkanaście minut po zajściu mężczyzna wpadł w ręce patrolu straży miejskiej w okolicy przejścia podziemnego na ul. Lubicz. - 35-latek miał zakrwawione ręce i odpowiadał rysopisowi. Zakrwawioną kurtkę i koszulkę trzymał w ręce. W drugiej miał kebab - opowiada Hnatko.
Monitoring, świadkowie i DNA
Zatrzymany był już wcześniej notowany za napaść na funkcjonariusza policji. Według ustaleń prokuratury, mężczyzna pracował dorywczo jako murarz, nie miał stałego miejsca zamieszkania.
Do ataku doszło w centrum Krakowa, przy ulicy Grodzkiej:
Autor: koko/mz / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków