Wychodzą w piątkę i jak jeden źle się poczuje, wracają wszyscy. W bazie 900 metrów pod ziemią zakładają aparaty tlenowe. 15 kilogramów na plecy. Jeden bierze kilof, drugi młotek, trzeci siekierę, czwarty łopatę, piąty piłę. Przed nimi półmetrowe szczeliny. Gorąco, wilgotno, metan. Szukają kolegów, żywych lub martwych. Do domu wrócą za piętnaście godzin.
Rozpoczęła się piąta doba poszukiwań trzech górników zaginionych 900 metrów pod ziemią w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju po silnym wstrząsie górotworu.
Od początku w akcję ratowniczą zaangażowanych jest ponad tysiąc ludzi. Na dole działało już 650 osób. Codziennie, w każdej godzinie jest tam od 15 do 42 zastępów ratowników górniczych, czyli ponad dwustu ludzi.
Po raz pierwszy do tego typu akcji na kopalnię ściągnięto psychologów dla ratowników górniczych.
- Boją się? - pytam Roberta Wnorowskiego, rzecznika Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
- Mają świadomość zagrożenia metanowego, wysokiej temperatury i wilgotności, którą czują na sobie. Wiedzą, że znalezienie ciała jest traumatyczne. Ale skupiają się na zadaniu, na systemowej pracy - odpowiada Wnorowski.
Mijał się w stacji z kolegami, którzy wrócili z Zofiówki. - Widać było po nich potworne zmęczenie. Mówili: jest ekstremalnie.
Muszą znać kopalnię, sobie ufać
Bytomska stacja to zawodowi ratownicy. Na Zofiówkę wysyła od soboty dwa zastępy, rotacyjnie. Jeden zastęp pracuje po dwanaście, piętnaście godzin dziennie. Zależy od potrzeb, od kierownika akcji. Bywa, że mija osiemnaście godzin i dopiero powrót do domu.
Pozostali ratownicy to pracownicy Jastrzębskiej Spółki Węglowej i innych kopalń.
Zastęp liczy pięciu górników. Bo każdy na co dzień pracuje na dole albo - tak jak zawodowcy z Bytomia - pracował przynajmniej dwa lata. Muszą znać kopalnię.
- Muszą sobie ufać. Jeden drugiego zabezpiecza. Jak jeden źle się poczuje, wszyscy wracają na górę - mówi Wnorowski.
Baza jest pod ziemią. Tam ubierają aparaty tlenowe. To zamknięty układ chłodzący. Z lodem w komorze. Działa maksymalnie cztery godziny. Na Zofiówce, dzisiaj - dwie godziny. Bo to zależy od temperatury. Dzisiaj na Zofiówce, na dole jest 28 stopni.
Dlatego po dwóch godzinach zastęp musi wrócić do bazy.
Każdy dźwiga 20 kilogramów
Aparat tlenowy - 15 kilogramów na plecy. Za pas - proste narzędzia. Kilof, młotek, siekiera, łopata, piła. Dzielą się, co kto bierze. Każdy ratownik dźwiga ponad 20 kilogramów.
Przed nimi tunel o średnicy 70 centymetrów. Wyrobisko miało ponad sześć metrów szerokości i cztery metry wysokości, ale wstrząs wypiętrzył spąg, czyli podłoże. Wybił pod sufit urobek, obudowę, taśmociągi, kolejki podziemne. Miejscami prześwit ma ledwo 30 centymetrów.
Aparat z pleców i trzeba pchać przed sobą. Ciąć metalowe elementy. Wyłącznie piłą hydrauliczną. Szczypcami. Efektywniejsze, mechaniczne urządzenia są wykluczone. Zagrożenie metanowe. Jedna iskra i wybuch.
Ciąć i przenosić rękami za siebie. I przeciskać się, czołgać przez plątaninę powyginanej konstrukcji. W kurzu, metr po metrze. Metr na godzinę.
Żywi koledzy i sygnały z lamp
W niedzielę wstrząs wtórny wyzwolił dodatkowe ilości metanu. Zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej zapewnia, że tam, gdzie pracują ratownicy stężenie zabójczego gazu nie przekracza pięciu procent, i że to bezpieczny poziom.
We wtorek w wyrobisku nagle pojawiła się woda, głęboka po strop. Trzeba sprowadzać nurków, montować pompy. Tam, gdzie zejdą, poziom metanu sięga teraz 17 procent. Trzeba go obniżyć, doprowadzić rurę ze sprężonym powietrzem.
Ale wróćmy do soboty: ratownicy wyciągnęli dwóch górników. Koledzy żyją, są w dobrym stanie.
W niedzielę wyciągnęli dwóch martwych. Jednego dotąd nie zidentyfikowano.
W nocy z poniedziałku na wtorek namierzyli wreszcie sygnał z nadajnika radiowego z lampy górniczej. Tej nocy drugi sygnał.
Ludzi jeszcze nie znaleźli. Nie wiadomo czy są przy swoich lampach, gdzie ich rzucił wstrząs. Gdzie dokładnie są lampy, czy woda nie odbija sygnału albo jakiś metalowy element, czy te sygnały nie zwodzą ratowników.
Będą wiercić dzisiaj przekop do źródła sygnałów. Stumetrowy tunel. Cel: podać zasypanym kolegom pożywienie.
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: JSW