Pożar rozprzestrzeniał się bardzo szybko. Gdy strażacy przyjechali na miejsce, ogień buchał już z okna. Na szczęście w środku budynku nie było już dzieci. Wychowanków i opiekunów z domu dziecka w Zabrzu uratował system przeciwpożarowy.
Dom dziecka w Zabrzu ma obejrzeć jeszcze dzisiaj biegły w zakresie pożarnictwa. W środę o ósmej wieczorem wybuchł tam pożar. W środku było wtedy 19 dzieci i dwaj opiekunowie.
- Przyczyną pożaru mogło być zwarcie kabla - mówi Olaf Burakiewicz, rzecznik zabrzańskiej policji. - Ale to bardzo, bardzo wstępne podejrzenia - podkreśla.
Wojciech Strugacz, rzecznik państwowej Straży Pożarnej w Zabrzu: - Co pięć lat wedle przepisów należy robić przegląd instalacji elektrycznej.
Marta Gogolin, dyrektorka domu dziecka przyznaje, że budynek nie jest nowy, ale stan instalacji nie jest jej znany. - Ale kontrole były - zapewnia.
Pokój dzieci
- Pożar wybuchł w pokoju dzieci - mówi Marta Gogolin. - Miał tam spać jeden z chłopców. Na szczęście o tej porze dzieci jeszcze nie były w łóżkach i on też bawił się w innym pomieszczeniu.
- Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, buchał z okna - mówi Wojciech Strugacz.
A byli bardzo szybko - do domu dziecka mają zaledwie kilometr.
Dzieci w budynku już wtedy nie było. Zostały ewakuowane przez opiekunów.
Jak mówi Strugacz, ludzi uratował akustyczny system sygnalizacji pożaru, który dźwiękiem powiadamia równocześnie przebywających w domu dziecka oraz straż pożarną.
Mimo ekspresowego przyjazdu strażaków i sprawnej akcji gaśniczej pokój został zniszczony doszczętnie, wszystkie meble i rzeczy, popękały ściany. Dym osmolił korytarz i pomieszczenia obok, a wysoka temperatura wypaliła instalację. Czego nie strawił ogień, zniszczyła woda.
Wrócą z domów po Nowym Roku
Marta Gogolin: - Dzieci dostały opiekę psychologa i noc spędziły w hotelu. Później przeniosą się do hostelu, który jest bardzo dobrze wyposażony w pokoje, sanitariaty, kuchnię.
Musi się tam znaleźć miejsce dla 30 dzieci - 11 nie było w domu dziecka w trakcie pożaru, bo na czas świąt były urlopowane do swoich domów rodzinnych. Ale po Nowym Roku będę musiały wrócić.
Gogolin nie potrafi na razie określić, jak długo potrwa remont zniszczonej części budynku.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice