Wojsko Polskie włącza się w akcję ratowniczą w kopalni Zofiówka - poinformował w środę szef MON Mariusz Błaszczak. Sprecyzował, że na miejsce udali się żołnierze Marynarki Wojennej wyposażeni w roboty przeznaczone do prowadzenia poszukiwań podwodnych. Po godzinie 19 prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Daniel Ozon powiadomił, że do kopalni dotarł specjalistyczny wojskowy sprzęt.
"Wojsko Polskie włącza się w akcję ratowniczą w kopalni Zofiówka. Na miejsce udają się żołnierze Marynarki Wojennej wyposażeni w roboty przeznaczone do prowadzenia poszukiwań podwodnych" – napisał minister obrony na Twitterze.
Wojsko Polskie włącza się w akcję ratowniczą w kopalni Zofiówka. Na miejsce udają się żołnierze Marynarki Wojennej wyposażeni w roboty przeznaczone do prowadzenia poszukiwań podwodnych.
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) 9 maja 2018
Trwa akcja ratunkowa
Jak powiedział na wieczornej konferencji prasowej prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Daniel Ozon, ratownicy w dalszym ciągu koncentrują się na pracy we wschodniej części korytarza - jednego z dwóch odcinków, których nie udało się dotychczas przejść. Wyrobisko po wstrząsie jest tam bardzo zniszczone, ma bardzo małe gabaryty, w niektórych miejscach prześwity nie przekraczają 40 cm. Jest w nim też dużo kopalnianego sprzętu, który dodatkowo utrudnia przemieszczanie się. Ratownicy muszą pchać przed sobą aparaty tlenowe, zamiast nieść je na plecach. Właśnie we wschodnim odcinku jest rozlewisko, za którym powinni być poszukiwani górnicy - dochodzą stamtąd sygnały z nadajników w ich lampach. Do rozlewiska ratownicy mają niecałe 90 metrów, w ostatnich godzinach udało się udrożnić 40 metrów chodnika i przedłużyć do tego miejsca lutniociąg doprowadzający powietrze. Jak powiedział Ozon, nurkowie z KGHM Polska Miedź, którzy przyjechali do Zofiówki, obecnie nie dadzą rady przecisnąć się przez wyrobisko wraz ze sprzętem, by przy samym rozlewisku założyć bazę i później je przeszukać. Dlatego trzeba wcześniej umożliwić im dotarcie w to miejsce, udrażniając chodnik.
Jednocześnie trwa wykonywanie stumetrowego odwiertu do miejsca, w którym przypuszczalnie są górnicy. Przez otwór będzie można opuścić kamerę i pożywienie. - Do aktualnego momentu zrobiono około 20 metrów postępu (…) Sądzimy, że jeszcze trzy zmiany pracy i też się przewiercimy do chodnika za tym zbiornikiem - powiedział Ozon.
Około północy powinien działać system pomp, które usuną wodę ze zbiornika blokującego dojście do miejsca gdzie być może znajdują się poszukiwani górnicy. Jest jej tam 300-400 metrów sześciennych, odpompowanie potrwa 8-10 godzin. Jeśli woda spadnie do odpowiedniego poziomu, ratownicy wejdą w dalszą część chodnika, za zbiornikiem. - Wydaje nam się, że jest to opcja najbardziej efektywna czasowo. Sądzimy, że do godzin porannych będziemy mieli informację, czy udało się przejść, czy ratownicy przeszli, czy spenetrowali to do końca" - powiedział wieczorem prezes.
Pompy, wiertnice i nurkowie
We wtorek ratownicy namierzyli sygnały o dwóch różnych częstotliwościach z lamp górników i próbowali dotrzeć do nadajników radiowych. Niestety napotkali kolejną przeszkodę - wodę, która wypełnia obniżone wyrobisko aż po strop.
Na szczęście z kopalnianych map wynika, że woda wypełnia jedynie pewne zagłębienie. Za nim ostatnia część chodnika idzie znów ku górze.
Ozon mówił rano, że są trzy scenariusze dalszych działań: odpompowywanie wody z podziemnego rozlewiska, użycie zastępu nurków do jego penetracji oraz odwiert techniczny do tego rejonu z przekopu w innym wyrobisku.
Przed nurkami ma być tlen
Ale zanim na dole pojawią się pompy i nurkowie, trzeba obniżyć stężenie metanu do bezpiecznego, niewybuchowego poziomu. W środę rano stężenie tlenu w miejscu wyznaczonym do montowania pomp i nurkowania wynosiło 17 procent, a metanu - 16 procent. Musi spaść do pięciu procent. Dlatego trwa przedłużanie lutniociągów - rur doprowadzających sprężone powietrze.
- Nurkowie muszą dojść do tego miejsca w aparatach i przebrać się w strój nurka. Tam musi być atmosfera zdatna do oddychania, teraz jest tam za mało tlenu, za dużo metanu - wyjaśniał wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Tomasz Śledź.
Aby ograniczyć dopływ metanu, w sąsiednich wyrobiskach wybudowano tamy.
Największa sztuka - trafić odwiertem do górników
Odwiert, długi na sto metrów, ma być wykonany z innego wyrobiska w rejonie, gdzie prawdopodobnie znajdują się poszukiwani górnicy. Wiertnica miała być gotowa około godziny 14. - Szacujemy, że wiercenie potrwa 20-24 godziny - mówił prezes JSW.
Jak dodał, "największą sztuką będzie trafienie w ten sześciometrowy odcinek, biorąc pod uwagę kąt nachylenia i odległość tych stu metrów".
Przez wywiercony otwór ma zostać opuszczona kamera. Będzie też można podawać przez niego pożywienie i płyny.
Przeciskają się przez szczeliny
Od soboty, gdy doszło do silnego wstrząsu, w kopalni Zofiówka w akcję ratowniczą zaangażowanych jest ponad tysiąc osób. 650 uczestniczy zamiennie w działaniach pod ziemią.
Ratownicy zjeżdżają do zawalonego wyrobiska w pięcio- i sześcioosobowych grupach. Przeciskają się z aparatami tlenowymi przez szczeliny o półmetrowej szerokości, bo wstrząs wypiętrzył ziemię, wynosząc pod sufit urobek, taśmociągi, elementy obudowy, maszyny, podziemne kolejki. Ratownicy muszą wycinać przeszkody i przenosić je ręcznie za siebie. Przesuwają się średnio o metr na godzinę.
- Do spenetrowania są dwa odcinki chodnika o długości 15 metrów i 75 metrów. Koncentrujemy prace w rejonie 15-metrowego odcinka, gdzie odbierany jest sygnał z nadajników w lampach poszukiwanych górników - mówi Ozon.
Wiceprezes Śledź potwierdził, że w rejonie poszukiwań, w pobliżu wyrobiska, są zainstalowane ładunki wybuchowe. Pracownicy, którzy zostali uwięzieni w wyrobisku mieli tam prowadzić roboty strzałowe. Nie odpalili tych ładunków.
Sztab akcji liczy, że jeżeli górnicy przeżyli wstrząs, to na pewno rozszczelnili rurociąg ze sprężonym powietrzem. - Mamy nadzieję, że oni tam są i czekają na naszą pomoc - mówi Śledź.
- To są bardzo doświadczeni górnicy, z ponad dziesięcioletnim stażem i to doświadczenie, wiedza, intuicja w takich warunkach takim górnikom podpowiadają, jak się mają zachowywać, nawet w najtrudniejszych tego typu sytuacjach - dodaje prezes Ozon.
Zaczęli eksploatację
Od poniedziałku kopalnia nie wydobywała węgla. Powód: narastające zagrożenie pożarowe. Jednak we wtorek wznowiła eksploatację z dwóch ścian wydobywczych. Wydobycie z dwóch innych ścian pozostaje wstrzymane.
Zarząd kopalni zapewnia, że wznowienie wydobycia nie wpływa na tempo prowadzenia akcji ratunkowej.
Autor: mag, tmw/i / Źródło: TVN 24 Katowice/ PAP