Niekorzystne warunki pogodowe - śliska i mokra od opadów deszczu droga - nie przeszkodziły 36-letniemu kierowcy w złamaniu przepisów. Według mężczyzny wystarczającym usprawiedliwieniem przekroczenia prędkości było to, że się spieszył.
Na drodze krajowej nr 40 w okolicach miejscowości Niewiesze (powiat gliwicki), policjanci w nieoznakowanym radiowozie zauważyli jadący zbyt szybko samochód.
- Ze względu na złe warunki atmosferyczne wszystkie auta poruszały się w szeregu. Tylko jeden kierowca wyprzedzał innych, także funkcjonariuszy, nie zwracając uwagi na zagrożenie, jakie stwarza - mówi podinspektor Marek Słomski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.
Funkcjonariusze włączyli koguty i zatrzymali 36-letniego właściciela niebieskiego bmw. Jak się okazało, mężczyzna jechał z prędkością 95 km/h, podczas gdy maksymalna dozwolona w terenie zabudowanym jest prawie dwukrotnie mniejsza.
Kierowca nie potrafił wyjaśnić swojego zachowania. Powtarzał tylko, że po prostu się spieszył. To jednak nie jedyne wykroczenie, jakie popełnił. W trakcie kontroli okazało się, że w pojeździe brakuje obowiązkowej gaśnicy, trójkąta bezpieczeństwa oraz naklejki kontrolnej z numerem rejestracyjnym na szybie. Mężczyzna nie miał też przy sobie dokumentów. Policjanci ukarali 36-latka mandatami o łącznej sumie 750 złotych. Na jego konto trafiło 9 punktów karnych, a dodatkowo został mu zatrzymany dowód rejestracyjny.
Funkcjonariusze, którzy zatrzymali kierowcę, należą do grupy SPEED zajmującej się najpoważniejszymi wykroczeniami na drogach. Na mocy decyzji Komendy Głównej Policji od lipca tego roku taka jednostka funkcjonuje w każdej komendzie wojewódzkiej. Jak tłumaczy Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego KGP, jest to podyktowane zwiększoną liczbą ofiar śmiertelnych na drogach.
Autor: sbr/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja