Trzy osoby zginęły, a cztery zostały ranne w sobotę w wyniku wybuchu gazu w kamienicy przy ulicy Katowickiej w Bytomiu. Wieczorem strażacy zakończyli przeszukiwanie budynku. Potwierdzili, że nie ma innych ofiar. Pierwsze informacje i zdjęcia z miejsca zdarzenia otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Zgłoszenie o wybuchu straż pożarna otrzymała w sobotę około godziny 13.20. Wynikało z niego, że w lokalu na parterze czterokondygnacyjnej kamienicy przy ulicy Katowickiej doszło do wybuchu.
"Duża siła uderzenia"
- Na miejsce skierowano 17 zastępów. Potwierdziliśmy wybuch gazu, wskutek czego powstał pożar, który został już ugaszony. Obecnie trwa oddymianie i przeszukiwanie tej kamienicy. Siła uderzenia była tak duża, że uszkodziła okna w budynku naprzeciw - przyznał Wojciech Krawczyk, rzecznik bytomskiej straży pożarnej.
Strażak po godzinie 14 mówił na antenie TVN24 o trzech poszkodowanych, jednak pół godziny później rzecznik śląskiej PSP młodszy brygadier Aneta Gołębiowska podała, że w wybuchu zginęły trzy osoby.
- W tej chwili mamy potwierdzone informacje o trzech ofiarach śmiertelnych i czterech poszkodowanych, które zostały odwiezione do szpitala. 17 osób ewakuowano - powiedziała.
- Zginęła kobieta i dwójka kilkuletnich dzieci, a jedna kobieta została odesłana do szpitala śmigłowcem - dodała Anna Lenkiewicz z bytomskiej policji.
Pęknięty strop
Jak mówił na briefingu prasowym zastępca śląskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP starszy brygadier Adam Wilk, straż pożarna natychmiast pojawiła się na miejscu zdarzenia.
- Zostały zadysponowane wszystkie zastępy z Bytomia, Państwowej Ochotniczej Straży Pożarnej, dodatkowo zastępy z Chorzowa, z Zabrza i z Katowic, jedzie jeszcze grupa ratowniczo-poszukiwawcza z Jastrzębia - wymieniał. - Po przybyciu okazało się, że pożarem zostało objęte prawie całe mieszkanie na parterze, w którym miał miejsce wybuch. Częściowo jest wypalone. W tym mieszkaniu ściana działowa w kuchni została przewrócona, w tej chwili trwa odgruzowywanie - dodał. - Co prawda nie mamy żadnych sygnałów od osób, które przebywały w budynku, że jeszcze ktokolwiek w nim może przebywać, niemniej jednak odgruzowujemy tę ściankę i dokładnie sprawdzamy wszystkie mieszkania - podkreślił. Wilk wskazał, że zniszczona została część okien, a nad klatką schodową pęknięty jest strop. - Nie stwierdziliśmy na chwilę obecną uszkodzeń, które zagrażałyby stabilności tego obiektu. Dodatkowo sprawdzamy mieszkania po drugiej stronie ulicy, czy też nie ma jakichś obrażeń, osób poszkodowanych, na chwilę obecną takich osób nie ma - powiedział. Wilk dodał, że wśród osób rannych trzy w momencie zdarzenia znajdowały się w kamienicy przy ulicy Katowickiej, a jedna z nich przechodziła obok budynku. - Są to drobne obrażenia, z tego co wiem, są to również częściowe poparzenia - poinformował.
Nadal nie jest znana przyczyna wybuchu. Strażacy jak dotąd nie odnaleźli w środku butli gazowej.
- Jest to prawdopodobnie gaz sieciowy, natomiast czy była butla, czy nie, jeszcze przeszukujemy pomieszczenie. Jeśli zostanie taka zlokalizowana, to wtedy będzie to kolejna hipoteza, natomiast na tę chwilę wiemy, że był tu gaz sieciowy - mówił komendant.
Przed godziną 17 strażacy przekazali informację, że do wybuchu doszło na pewno w mieszkaniu ofiar - 39-letniej kobiety i jej dwóch córek w wieku 5 i 7 lat.
Ratownicy zapewnili, że byli w okolicy miejsca zdarzenia już po 2-3 minutach od otrzymania zgłoszenia. Podają, że ich wozy nie mogły jednak podjechać przed samą kamienicę z uwagi na trwające remonty w okolicy. Dlatego aby dostać się do budynku, część drogi musieli pokonać pieszo.
Dym, ogień, temperatura
Na miejscu naszemu reporterowi udało się porozmawiać z mieszkańcem sąsiedniej kamienicy, który podjął się akcji ratunkowej.
- Usłyszałem duży huk, automatycznie wybiegliśmy z żoną. Okazało się, że mieszkanie się pali, że trupy są. Z naprzeciwka krzyczała starsza pani "ratunku, pomocy". Razem z chłopakami panią żeśmy wyprowadzili i od razu weszliśmy do tego (palącego się - przyp. red.) mieszkania. Wyciągaliśmy zwłoki, ale nie dało się dalej wejść, był dym, ogień, wysoka temperatura. Żona zaczęła reanimować matkę i jej dzieci, ale bez skutku - opowiada pan Robert.
Premier na miejscu
Jak poinformował rzecznik rządu Piotr Müller, premier Mateusz Morawiecki przerwał udział w Konwencji Programowej PiS w Katowicach w związku z tragedią w Bytomiu. Szef rządu pojawił się przed godziną 17 przy ulicy Katowickiej. Razem z premierem przyjechała także szefowa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Elżbieta Witek.
- Doszło do wybuchu gazu i zginęła mama z dwójką dzieci. W tych okolicznościach, w których jesteśmy, wiele więcej nie można powiedzieć poza ogromnymi wyrazami współczucia dla rodziny tej pani. Policja stara się dotrzeć do ojca dzieci - powiedział premier Mateusz Morawiecki.
Premier dodał, że wraz z prezydentem miasta i wojewodą zabezpieczył miejsca ewakuacji dla mieszkańców tej kamienicy. - Te osoby będą mogły wziąć tylko najpotrzebniejsze rzeczy - taka jest decyzja policji i straży pożarnej. Z różnych względów, na ten moment, będą mogły wziąć teraz tylko swoje najbardziej potrzebne rzeczy, będą musiały udać się do miejsca ewakuacji. Takie miejsca są już zabezpieczone - poinformował.
Zaznaczył, że inspektorzy budowlani sprawdzają elementy konstrukcji kamienicy przy ulicy Katowickiej, a także tych obok, które przylegają do budynku.
Szef rządu był pytany, czy wybiera się do rannych, które przebywają w szpitalach. - Informacja, którą otrzymałem na ten moment, jest taka, że nie zaleca się przyjścia do tych osób, ponieważ stan jednej jest ciężki. Ale oczywiście jestem w kontakcie z dyrekcją, z lekarzami, z osobami, które czuwają nad zdrowiem (poszkodowanych) - powiedział. - Szczególnie jedna osoba, która przechodziła obok tej kamienicy (...) została poparzona bardzo ciężko na skutek wybuchu, eksplozji. Mam nadzieję, że (poszkodowany) dojdzie do zdrowia - powiedział premier.
Każde pomieszczenie przeszukane
Specjalna grupa ratowniczo-poszukiwawcza dokonała oględzin miejsca eksplozji. Strażacy przed zakończeniem działań musieli mieć stuprocentową pewność, że nikt nie został w środku. Przeszukiwane były wszystkie mieszkania na każdej kondygnacji.
Wczesnym wieczorem w sobotę straż pożarna poinformowała, że zakończono przeszukiwanie kamienicy i że nie ma innych ofiar eksplozji.
- Zakończyliśmy etap poszukiwawczy. Zostały przeszukane pomieszczenia, również to, w którym doszło do wybuchu. Nie znaleźliśmy tam żadnych innych osób, więc bilans zamyka się na trzech ofiarach śmiertelnych - poinformował komendant wojewódzki PSP nadbrygadier Jacek Kleszczewski.
Na miejsce przyjechali prezydent Bytomia Mariusz Wołosz, a także wojewoda śląski Jarosław Wieczorek.
Jak przekazał wojewoda, dla mieszkańców przygotowano lokale zastępcze. Wieczorek wyjaśnił, że Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego wraz ze strażą pożarną muszą ocenić, czy w najbliższym czasie budynek będzie nadawał się do zamieszkania.
Służby podkreślają, że na miejscu zapewniona jest także pomoc psychologiczna. Jak podkreślił wojewoda, jest ona w tym wypadku absolutnie niezbędna. - Wszelka pomoc zostanie udzielona - zadeklarował.
Pomoc dla mieszkańców
Prezydent Bytomia Mariusz Wołosz poinformował, że mieszkańcy budynku, w którym doszło do wybuchu nie wrócą do swoich mieszkań. Noc poza domem spędzą także lokatorzy sąsiedniego obiektu.
- Oczywiście pomoc jest zorganizowana. Tak długo, jak te osoby będą wymagały pomocy psychologicznej, bytowej, zapewnienia noclegu, taka pomoc będzie udzielona - nie tylko osobom bezpośrednio poszkodowanym, także z sąsiadujących kamienic - powiedział Wołosz.
Zapewnił, że miasto ma przygotowane miejsca noclegowe m.in. w hotelach i hostelach.
- Przygotowujemy również mieszkania, które będą potrzebne. Z użytkowania jest nie tylko wyłączony budynek, w którym doszło do wybuchu, ale również sąsiedni. To się wiąże z odcięciem mediów, prądu - zaznaczył prezydent Bytomia.
Prezydent potwierdził, że budynek znajduje się w zarządzie wspólnoty mieszkaniowej: część lokali należy do gminy, część jest prywatnych.
Do zdarzenia doszło w Bytomiu przy ulicy Katowickiej:
Autor: ib/ran / Źródło: tvn24 Katowice/PAP