Traciła oddech, zadzwoniła na 112. Nie zdążyła podać adresu. Strażacy szukali jej po omacku

Szukali po omacku
Kobieta potrzebowała pomocy
Źródło: TVN24 Poznań

Źle się poczuła, próbowała wezwać pomoc. Jednak w trakcie rozmowy z dyspozytorem zasłabła. Strażacy wiedzieli tylko tyle, że mają się pojawić na osiedlu Kazimierza Wielkiego w Gnieźnie. Nie wiedzieli czy zdążą na czas i uratują kobietę.

Mieszkanka osiedla Kazimierza Wielkiego w Gnieźnie źle się poczuła. Zadzwoniła pod numer 112. Musiała być już bardzo słaba.

Rozmowa trwała pięć minut, ale tak naprawdę dyspozytorowi udało się z kobiety wydobyć tylko pojedyncze słowa.

Zanim podała pełny adres, zamilkła.

Dyspozytor oddzwonił do kobiety, ale nie odebrała.

- Podejrzewaliśmy, że coś się stało. Za pomocą systemu bazy abonentów ustaliliśmy dane właścicielki tego numeru stacjonarnego. Na miejsce od razu wysłano dwa zastępy straży pożarnej, policję i pogotowie - opowiada asp. szt. Sebastian Jeżewski, dyżurny operacyjny.

Służby odnalazły kobietę która potrzebowała pomocy

Służby odnalazły kobietę, która potrzebowała pomocy

Liczy się każda minuta

Strażacy dojechali na miejsce. Zajęło im to 6 minut. Dzięki sąsiadom szybko znaleźli mieszkanie kobiety, która potrzebowała pomocy.

- Wskazali nam nawet okna jej mieszkania. Jedno z nich było otwarte. Podsadziliśmy jednego ze strażaków, żeby mógł wejść do środka. Musiał być odpowiednio zabezpieczony, bo nie mieliśmy pojęcia, co wydarzyło się w tamtym mieszkaniu - relacjonuje Jarosław Łagutoczkin ze straży pożarnej w Gnieźnie.

Strażak od razu zauważył kobietę leżącą na podłodze. Otworzył od środka drzwi do jej mieszkania i wpuścił medyków. Reanimacja trwała 20 minut. Kobieta odzyskała funkcje życiowe. Karetką przewieziono ją do szpitala w Gnieźnie.

- Kontaktowaliśmy się z ratownikami. Przekazali nam, że pani dobrze się czuje. Podziękowali też za sprawną i dobrą współpracę - mówi Jeżewski.

Jak ustalić dane zgłaszającego?

Jak ustalić dane zgłaszającego?

Zimna krew

Takie sytuacje jak ta w Gnieźnie zdarzają się dość rzadko. Dyspozytor, który przyjmuje takie zgłoszenie musi zachować zimną krew i jak najszybciej ustalić dane poszkodowanej osoby. A potem sprawnie zadysponować odpowiednie środki i siły tak, by uratować taką osobę.

- Łatwo nie jest, ale to nasza praca. Cieszymy się, że i tym razem udało się pomóc - kończy Jeżewski.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: aa / Źródło: TVN24 Poznań

Czytaj także: