Wiosna już tuż tuż, wracają bociany. Okazuje się jednak, że nie zawsze czekają na powrót dawnego partnera. Jeśli ten zjawi się zbyt późno, w gnieździe może już nie być dla niego miejsca - twierdzą ornitolodzy.
Po przylocie na swoje stare terytoria bociany sprawdzają, czy wciąż są tam te same warunki do żerowania jak poprzedniej wiosny i czy ich gniazda nie są zajęte. Zaczynają też szukać swoich partnerów.
- Bociany przywiązują się do swoich partnerów, ale bardzo często zimują w różnych miejscach. Jeżeli przylot któregoś z partnerów się opóźnia, to zdarza się, że szybszy osobnik nie czeka długo i sprowadza do gniazda nowego partnera - tłumaczy Magdalena Zadrąg z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. I dodaje, że bociany są parą, kiedy wspólnie wychowują potomstwo i przynoszą im pokarm. Ale kiedy pisklęta zaczynają być samodzielnie, przestają się sobą interesować.
Idą w rozsypkę
Jak wyjaśnia ornitolog, co roku bociany przylatują do Polski mniej więcej o tej samej porze - w drugiej połowie marca. Ciepłe kraje ptaki te opuszczają, kiedy odpowiednio zmieni się tam długość dnia. Jednak główny wpływ na to, kiedy do Polski dotrą, mają warunki atmosferyczne na trasie przelotu. Jeśli zatrzyma je po drodze zła pogoda, ich powrót się opóźnia.
- Bociany wylatują z ciepłych krajów w grupach liczących kilkanaście czy kilkadziesiąt osobników. Z czasem się rozdzielają, bo każdy ptak wraca do innego miejsca i ich grupki stają się coraz mniejsze. W ten sposób nad Polską przelatują już tylko albo pary osobników, które się odnalazły po drodze, albo pojedyncze ptaki - tłumaczy Zadrąg.
To może dodatkowo utrudnić poszukiwanie dawnego partnera.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu