- Mamy do czynienia z mistyfikacją, w której z osób, których zachowanie zawiera wiele wątpliwych ogniw, robi się niby anioły - ocenił w czwartek w "Kropce nad i" w TVN24 doradca prezydenta, profesor Andrzej Zybertowicz. Odniósł się w ten sposób do tego, jak, jego zdaniem, w przestrzeni publicznej postrzegani są Lech Wałęsa, Jerzy Owsiak czy zamordowany prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
Doradca prezydenta RP, profesor Andrzej Zybertowicz mówił w czwartek w "Kropce nad i" w TVN24 o tym, że z niektórych osób w przestrzeni publicznej "robi się świętych". Tymczasem - kontynuował - "ich zachowanie pozostawia wiele do życzenia".
Wymienił w tym kontekście Lecha Wałęsę, Jerzego Owsiaka i Pawła Adamowicza.
O byłym prezydencie mówił, że "był płatnym donosicielem Służby Bezpieczeństwa, a ludzi, którzy mówili prawdę o jego przeszłości ciągał po sądach i chciał zniszczyć".
Na pytanie, czy Wałęsę powinno się "wygumkować" z historii, odpowiedział, że "nikt nie może wygumkować wybitnej postaci", po czym dodał, że "zdrajcy i tyrani też mają niegumkowalne miejsce w historii".
O legendarnym liderze Solidarności mówił także, że "prawdopodobnie miał jasne strony swojego życia i bardzo mroczne". - Problem polegał na tym, że system III RP utrzymywał i utrzymuje go w kłamstwie - mówił.
"Mamy do czynienia z mistyfikacją"
- Mamy do czynienia z mistyfikacją, w której z osób, których zachowanie zawiera wiele wątpliwych ogniw, robi się niby anioły - ocenił Zybertowicz.
Doradca prezydenta komentował postrzeganie w przestrzeni publicznej lidera Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
- Jerzy Owsiak upolitycznił projekt, pozwolił zrobić z siebie oręże polityczne - mówił.
Dodał także, że jeśli porównamy "nakłady na służbę zdrowia z budżetu, wszystkie, zsumowane korzyści Orkiestry to jest jakiś ułamek promila".
"Ludzie mają potrzebę świętości"
Zybertowicz stwierdził także, że "to Jerzy Owsiak w kontekście prawdy o przeszłości Lecha Wałęsy powiedział, że może 'dać z bańki' czy uderzyć głową osoby, które będą tę prawdę mówiły". - Nie słyszałem, żeby był potępiany za zachęcanie do przemocy - mówił.
Socjolog pytany o ocenę internetowej zbiórki "Ostatniej puszki Pana Prezydenta" (Pawła Adamowicza - red.), podczas której udało się zebrać ponad 16 milionów złotych, ocenił, że to "pokazuje ludzką potrzebę dobra".
- Ludzie chcieliby mieć swoich świętych. Ta próba robienia świeckich świętych z osób wątpliwych, pokazuje, że ludzie mają potrzebę świętości. Gdy wypycha się Kościół z ich życia, krytykuje się przywiązanie do tradycji i religii, to znajdują sobie ułomnych świeckich świętych - stwierdził doradca prezydenta.
"Przy tym prezydencie rozkwitała mafia, bezkarność"
Zybertowicz mówił także o zamordowanym prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu. Powoływał się na swoją analizę, której - jak twierdził - dokonał na podstawie książki dziennikarza TVN24 Bertolda Kittela "Mafia po polsku".
- Wskazuję, że przy tym wspaniałym, świetnym, prezydencie (Pawle Adamowiczu - red.) i w czasie siedmiu lat rządów premiera wywodzącego się z Trójmiasta (mowa o Donaldzie Tusku - red.) rozkwitała mafia, bezkarność wielu środowisk - stwierdził.
- Więc z tą sprawnością samorządów, to powstrzymajmy się z oceną - dodał.
Zybertowicz został zapytany, dlaczego więc prezydent Andrzej Duda pojechał na pogrzeb Pawła Adamowicza, "skoro, jak sugerował, pod jego skrzydłami wyrosła mafia".
- Pojechał, ponieważ niezależnie od tego, jak ktoś żył, była to okrutna, niezasłużona śmierć. Chciał oddać solidarność z człowiekiem, który stanął przed sądem, prawdopodobnie Bożym, i chciał się za niego pomodlić - odpowiedział. - Pojechał, bo jest wrażliwy człowiekiem - dodał.
"Niektóre środowiska próbują narzucić jednostronną nieopartą na faktach interpretację"
Andrzej Zybertowicz mówił też o tym, w jaki sposób śmierć Pawła Adamowicza może zmienić sytuację społeczno-polityczną w Polsce.
- Może przyczynić się paradoksalnie do pogorszenia nastrojów, ponieważ od pierwszych godzin (…) niektóre środowiska próbują narzucić jednostronną, nieopartą na faktach interpretację - ocenił doradca prezydenta.
"Nastąpiło nasilenie złych instynktów"
Pytany, czy śmierć prezydenta Gdańska może obniżyć temperaturę sporu politycznego w Polsce, mówił, że "w pierwszych godzinach, gdy pojawiło się wiele rozsądnych głosów, na przykład te głosy, które mówiły, że wszystkie stron sporu politycznego powinny zrobić krok wstecz, miałem taką nadzieję".
- To co się wydarzyło, jest wielką tragedią - mówił o śmierci prezydenta Adamowicza.
- Ja czułem się uderzony podwójnie - nie tylko tym złem, które tam uderzyło na scenie, tylko wylewem tego zła widocznego w internecie. Nastąpiło nasilenie złych instynktów w przestrzeni swobodnej wypowiedzi, jaką jest internet - ocenił Zybertowicz.
Autor: mjz//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24