Począwszy od następnego posiedzenia Sejmu, PiS chciał wprowadzić zmiany w pracy dziennikarzy, ograniczając im wstęp do budynku parlamentu. Tym samym mogło zostać naruszone - zagwarantowane w konstytucji - obywatelskie prawo do informacji. Spotkało się to z ostrym sprzeciwem dziennikarzy. "Budynek parlamentu nie jest sferą prywatną posłów i senatorów, to jest miejsce pracy, a jednym ze zobowiązań wobec wyborców jest komunikowanie się z opinią publiczną" – napisali w liście do marszałków Sejmu i Senatu (obaj z PiS).
Zgodnie z planowanymi przez Kancelarię Sejmu zmianami, w budynku F, poza głównym gmachem Sejmu, miało powstać Centrum Medialne, które miało być kluczowym miejscem współpracy polityków z mediami.
Teraz dziennikarze pracują w budynku gmachu głównego, w którym odbywają się posiedzenia Sejmu. Dzięki temu mają w miarę swobodny dostęp do polityków, co pozwala na rzetelne i pełniejsze relacjonowanie opinii publicznej prac parlamentu.
Od stycznia miało to zostać drastycznie utrudnione. W planach było bowiem powołanie tylko i wyłącznie dwóch stałych korespondentów parlamentarnych przez każdą redakcję/grupę medialną. Obecnie zdarza się, że przy najważniejszych wydarzeniach pracuje kilkunastu dziennikarzy jednej redakcji (dotyczy to mediów elektronicznych) - reporterzy, producenci, operatorzy.
To kolejne ograniczenie pracy mediów. Od stycznia 2016 roku obowiązywał zakaz wchodzenia w sejmowe kuluary.
Protest i apel dziennikarzy
W piątek 16 grudnia odbył się protest przeciwko zmianom forsowanym przez PiS. TVN24 pod hasłem "Groźba cenzury w Sejmie" pokazywała, w jaki sposób Prawo i Sprawiedliwość może ograniczyć opinii publicznej dostęp do informacji. Skąd nie można już będzie nadawać i jakich informacji przez te ograniczenia widzowie już nie zobaczą i nie usłyszą. Jednocześnie nie zostali zaproszeni do studia TVN24 żadni politycy.
Dzień wcześniej kilkudziesięciu pikietujących przed Sejmem dziennikarzy poinformowało, że przekażą marszałkom Sejmu i Senatu Markowi Kuchcińskiemu i Stanisławowi Karczewskiemu list, w którym apelują o wycofanie się z planowanych zmian.
"Pod pozorem zapewnienia bardziej profesjonalnych i komfortowych warunków pracy, marszałek Sejmu ogranicza prawa dziennikarzy. W środę poznaliśmy szczegółowe propozycje nowych zasad pracy reporterów w Sejmie, to zmiany nie do przyjęcia, dlatego że ograniczają mediom możliwość sprawozdawania prac parlamentu, ich efektem jest jedynie to, że politycy będą mogli skutecznie unikać dziennikarzy" - czytamy w liście.
Autorzy listu podkreślają, że obowiązkiem polityków jest rozmowa ze społeczeństwem za pośrednictwem mediów. "Budynek parlamentu nie jest sferą prywatną posłów i senatorów, to jest miejsce pracy, a jednym ze zobowiązań wobec wyborców jest komunikowanie się z opinią publiczną" - podkreślono w liście.
"Zmiany zaproponowane przez marszałka Sejmu naruszają art. 61 konstytucji, (który) daje obywatelowi prawo do informacji o władzy publicznej i osób pełniących funkcje publiczne, prawo to obejmuje m.in. wstęp na posiedzenie kolegialnych organów władzy publicznej, pochodzących z powszechnych wyborów z możliwością rejestracji dźwięku i obrazu" - czytamy w liście.
"Sejm chce być niemy"
Autorzy listu zaapelowali do władz parlamentu o wycofanie się ze "szkodliwych projektów", które utrudnią pracę mediów.
Ewa Milewicz ("Gazeta Wyborcza") przypomniała, że władze w różnych okresach czasu próbowały ograniczyć prawo dziennikarzy, ale - jak zauważyła - nigdy nie doszło do takich ograniczeń. Jak oceniła, planowane ograniczenia są "kompletnie bez sensu". Jej zdaniem, ograniczenie pracy mediów w Sejmie, może doprowadzić tylko do tego, że "posłowie będą nawzajem siebie fotografować i kompromitować".
Redaktor naczelny tygodnika "Newsweek" Tomasz Lis przekonywał, że nikt do tej pory nie odważył się zrobić takich ograniczeń, jakie były planowane przez obecne władze Sejmu. - Jesteśmy tutaj po to, aby powiedzieć, że to nie tylko dziennikarzom ogranicza się prawo dostępu do informacji, ale (przede wszystkim) widzom, czytelnikom, słuchaczom, podatnikom - przekonywał Lis.
Jak mówił, każda władza, także PiS, ma swój kres. - Panie Kaczyński, nie jest pan panem i władcą tego kraju, jest pan sługą, pana pensje sponsoruje podatnik - podkreślił Lis.
Katarzyna Kolenda-Zaleska (TVN i TVN24) przekonywała, że dziennikarze chcą dalej pracować w parlamencie, a nie urządzać polityczne demonstracje. - Politycy nas zmusili do tego, żebyśmy się tutaj dzisiaj spotkali. Mam nadzieję, że będziemy skuteczni - zaznaczyła.
Dziennikarze na pikiecie trzymali transparenty, m.in.: "Marszałek jest cykor", "Urządzą nas po cichu", "Sejm chce być niemy".
Apel Stowarzyszenia Fotoreporterów
Do protestu dołączyło także Stowarzyszenie Fotoreporterów. Wystosowało ono apel do fotoreporterów, operatorów kamer, dziennikarzy, redaktorów naczelnych i wydawców z propozycją wizerunkowego bojkotu posłów i senatorów. "Oczywiście weźmiemy udział w 'dniu bez polityków' 16.12. Chcemy jednak zaproponować bojkot do skutku, do oddania kuluarów. Niech ludzie 'zapomną ich twarze'. Szczerze musimy powiedzieć, że nowy regulamin bije najbardziej w fotoreporterów i telewizje. Zamienia naszą pracę w karykaturę. W naszej propozycji nie chodzi, o to by odłożyć kamery i aparaty, wręcz przeciwnie. Rejestrować obraz możemy jak dawniej, ale publikujmy obrazy bez twarzy posłów i senatorów, te z archiwum też. Rozliczajmy wierszówki tym osobom, które są w Sejmie, twórzmy archiwa, ale publikujmy obrazy bez poselskich twarzy. Nie uderzajmy w siebie, uderzmy w nich zapomnieniem. Przecież nawet w telewizji wystarczy pokazać stopy lub dłonie. Widz nie będzie widział białej plamy" - czytamy w apelu. "Odzyskajmy kuluary. Bądźmy razem, bo jest coś co nas łączy – warunki pracy w Sejmie i prawo do informacji" - pisze Stowarzyszenie Fotoreporterów w apelu.
Kancelaria Sejmu broni zmian
Kancelaria Sejmu przekonywała, że nowe rozwiązania zapewnią dziennikarzom możliwość efektywnego wykonywania zawodu w bardziej profesjonalnych, również pod względem technicznym i komfortowych warunkach, godząc jawność życia publicznego, dostęp do informacji i wolność mediów ze tworzeniem lepszych warunków pracy, zarówno redaktorom, jak i parlamentarzystom.
1. Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Prawo to obejmuje również uzyskiwanie informacji o działalności organów samorządu gospodarczego i zawodowego, a także innych osób oraz jednostek organizacyjnych w zakresie, w jakim wykonują one zadania władzy publicznej i gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa. 2. Prawo do uzyskiwania informacji obejmuje dostęp do dokumentów oraz wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów, z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu. 3. Ograniczenie prawa, o którym mowa w ust. 1 i 2, może nastąpić wyłącznie ze względu na określone w ustawach ochronę wolności i praw innych osób i podmiotów gospodarczych oraz ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa. 4. Tryb udzielania informacji, o których mowa w ust. 1 i 2, określają ustawy, a w odniesieniu do Sejmu i Senatu ich regulaminy. Konstytucja -artykuł 61
Rzeczniczka PiS Beata Mazurek, pytana o nowe zasady pracy w Sejmie, powiedziała w czwartek, że wszystkie redakcje mają być reprezentowane w Sejmie. - Nie uważam, by prawa dziennikarzy były ograniczane - podkreśliła.
myslalem ze drugi raz nie zrobie takiego zdjecia, bo nie bedzie sytuacji, a nie dlatego, ze zamkna przed nami sejm. dzieki @MarekKuchcinski pic.twitter.com/ZhRhOtA4b3— krystian maj (@krystian_maj) 15 grudnia 2016
W piątek 16 grudnia do protestu dołączyli się również posłowie opozycji, którzy przynieśli do Sejmu kartki "wolne media", a następnie zablokowali mównicę sejmową. W efekcie od piątku trwa kryzys sejmowy, a opozycja zapowiada, że będzie blokować salę plenarną Sejmu do 11 stycznia, czyli kolejnego posiedzenia Sejmu.
Spotkania Karczewskiego i Dudy
W sobotę 17 grudnia późnym wieczorem marszałek Senatu Stanisław Karczewski zorganizował spotkanie z dziennikarzami. Kolejne odbyło się w poniedziałek. Po nim Karczewski poinformował, że do 6 stycznia redakcjom zostaną przedstawione nowe propozycje ws. pracy w gmachu parlamentu, a nowe zasady będą opracowywane we współpracy z dziennikarzami. Do tej pory miały obowiązywać stare zasady.
W niedzielę 18 grudnia o sprawie prezydent Andrzej Duda rozmawiał z przedstawicielami opozycji, a w poniedziałek z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim i marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim.
Zniesienie ograniczeń
We wtorek 20 grudnia na sejmowym profilu na Twitterze pojawił się komunikat Biura Prasowego ws. wstępu dziennikarzy do budynków Sejmu. "Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, z dniem dzisiejszym przestają obowiązywać ogłoszone ostatnio zmiany w dostępie dziennikarzy do budynków Sejmu RP" - czytamy. Zaznaczono, że "nie zmieniają się także zasady dotyczące organizacji pracy i poruszania się dziennikarzy w budynkach Sejmu i Senatu".
Mimo to na galerię prasową wejść nie można, chociaż można było przed zmianami. Zapytana o to funkcjonariuszka Straży Marszałkowskiej odpowiedziała, że we wtorek galeria pozostaje zamknięta dla wszystkich - również dla posłów.
To, że na galerię wejść nie można, pokazali też reporterzy TVN24.
Autor: mm,mart / Źródło: tvn24