Powinni segregować, ale nie mają jak. Trzy miesiące po wprowadzeniu śmieciowej rewolucji wrocławianie nadal narzekają na brak pojemników do sortowania odpadów. Z tych, które już stoją, wysypują się kartony i choć przedstawiciele miasta twierdzą, że sprostali wyzwaniom, lepiej ma być dopiero za dziewięć miesięcy.
Mijają właśnie trzy miesiące od wprowadzenia śmieciowej rewolucji. Dokładnie tyle czasu dały sobie władze Wrocławia na uporanie się z nowymi przepisami.
Po okresie próbnym magistrat jest zadowolony z wyników swojej pracy, ale wrocławianie już mniej.
Nie ma koszy - nie ma segregacji
Mieszkańcy nie segregują, bo na wielu osiedlach nie pojawiły się jeszcze odpowiednie pojemniki.
- Kosze miały stanąć na początku września, a nadal są tylko te na śmieci zmieszane. Dzwoniliśmy do Ekosystemu i nic - mówi Marcin, który mieszka przy ul. Asfaltowej.
Miejska spółka zajmująca się odpadami zapewniała, że sprawą się zajmie. Mimo to, na podwórku pojemników nadal nie ma.
Podobna sytuacja jest na Starym Mieście. W kamienicach przy placu Solnym mieszkańcy również zadeklarowali, że segregować będą.
– Od trzech miesięcy nie możemy. Nie robimy tego z przekory, tylko po prostu nie mamy jak - denerwuje się pani Halina i pokazuje pojemniki. – Są tylko te na śmieci zmieszane - dodaje.
"Segreguję i wrzucam do komunalnych"
Ci, którzy zadeklarowali chęć segregacji odpadów, starają się je sortować niezależnie od miasta.
- Mamy w domu pojemniki na szkło, papier i plastyk. Domową segregację z mężem prowadzimy od lat, więc dla nas nic się nie zmieniło. Najpierw śmieci wrzucamy do trzech osobnych koszy, a potem znosimy je na dół i wrzucamy do pojemnika zbiorczego. To nie o to chodziło w tej rewolucji - ocenia pani Halina.
Wielu wrocławian przyznaje, że robi podobnie.
- Wszystko wrzucamy do śmieci komunalnych. Innej możliwości po prostu nie mamy - potwierdzają Beata i Łukasz, mieszkańcy osiedla przy ul. Asfaltowej.
"Przyjeżdżają spod Wrocławia i wrzucają u nas"
W miejscach, gdzie pojemniki do segregacji już stanęły, pojawia się inny problem. Z koszy wysypują się kilogramy śmieci.
- Najgorzej jest z papierem. Właściwie co tydzień w weekend jest tak samo. Na kuble zalegają sterty kartonów. Mam wrażenie, że śmieci do segregacji przynosi do nas pół Rynku - opowiada Michał z ul. Biskupiej.
Według niego firma wywożąca odpady nie nadąża z odbieraniem śmieci sortowanych. Inaczej byłoby, gdyby na każdym osiedlu stały już pojemniki na papier, szkło i plastik.
Problem podrzucanych śmieci pojawia się też na placu Solnym. Co dzień do odpadów komunalnych trafia kilkanaście worków z okolicznych sklepów.
- Czasami śmieci przywożą do nas też samochodami. Parkują, wyrzucają do kubłów w okolicy i odjeżdżają. Przyjeżdżają nawet spod Wrocławia - mówi pani Halina.
Zadeklarowali, ale "stracili zapał"
Przyczyną chaosu jest nie tylko brak pojemników. Według wrocławian, niektórzy śmieci nie segregują z lenistwa. Mimo to płacą mniej, bo trzy miesiące temu oświadczyli, że będą je sortować.
- Rozmawiałem ze znajomymi i rzadko kto sumiennie się z tego wywiązuje. Papier i owszem, ale o plastyku zapominają - mówi Michał i zastanawia się.- Ciekawe, co zrobi miasto z tymi, którzy stracili zapał do ekologii.
Jeszcze inni opowiadają, że spółka Ekosystem nie wyjaśniła dokładnie, w jaki sposób śmieci segregować.
- Dla większości osób jest to niezrozumiałe i stanowi tylko kłopot. Niektórzy posegregowany w domu papier do śmietnika zanoszą w plastikowych reklamówkach. Wyrzucają co prawda do kubła na papier, ale to i tak mija się z celem - uważa mieszkanka Śródmieścia.
"Nadal nie wiemy, jak płacić"
Mimo działającej infolinii, mieszkańcy nie wiedzą również jak płacić za wywóz śmieci.
- Nadal nie wiemy jak, gdzie i za co dokładnie płacić. Wielokrotnie dzwoniliśmy do Ekosystemu. Grzecznie odpowiadają, że zgłoszenie zostało przyjęte, ale odpowiedzi nie uzyskujemy - skarży się Marcin, który mieszka na osiedlu przy ul. Asfaltowej.
Tłumaczy, że sprawę zgłaszał nawet zarządcy osiedla. - On też dzwonił, podobno nawet słał pisma do spółki. Mijają trzy miesiące, a my nadal nie jesteśmy pewni, jak wygląda kwestia płatności - dodaje.
Miasto zastrzeżeń nie widzi
Według magistratu pierwsze trzy miesiące rewolucji śmieciowej przebiegły sprawnie i bez większych problemów.
- Wrocław jako jedno z największych miast sprostało wyzwaniom - mówi Julia Wach z urzędu miasta.
Twierdzi, że większość pojemników do segregacji śmieci na osiedlach jest już rozstawiona. - Ilość zgłoszeń dotyczących braku takich pojemników jest nieznaczna - dodaje i odmawia podania konkretnej liczby.
Przyznaje natomiast, że odpady segregowane mogą zalegać w pojemnikach.
– Zgodnie z uchwałą wywóz papieru i tektury odbywa się co najmniej raz w miesiącu. Jednak właściciele mogą zgłaszać do spółki potrzebę częstszego wywozu - wyjaśnia Wach.
Jeszcze 9 miesięcy
Dodaje też, że nie wszyscy mieszkańcy złożyli deklaracje, dlatego spółka nie ma jeszcze statystyk mówiących o tym ilu wrocławian segreguje śmieci, a ilu zdecydowało się wyrzucać wszystko do jednego kosza.
– Weryfikacja rozbieżności pomiędzy informacji podanymi w deklaracji a stanem faktycznym rozpocznie się dopiero po wprowadzeniu wszystkich złożonych deklaracji - mówi Wach.
- Jeśli natomiast ktoś nie wie na jakie konto dokonywać płatności, można to sprawdzić na stronie Ekosystemu. Każdy mieszkaniec ma przydzielony osobisty numer konta, który wyświetla się po wpisaniu numeru deklaracji - tłumaczy.
Choć początkowo magistrat zapewniał, że wdrożenie nowego systemu zajmie trzy miesiące, Wach tłumaczy, że sytuacja unormuje się w przeciągu najbliższych dziesięciu miesięcy. Wtedy też okaże się, czy wrocławian czeka zmiana cen za wywóz śmieci.
Autor: Maria Lester/ansa / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | M.Cepin