Sąd w Poznaniu zdecydował w czwartek późnym wieczorem, że były senator Platformy Obywatelskiej Józef Pinior (zgodził się na podawanie swoich danych osobowych) nie trafi do aresztu tymczasowego. O areszt wnioskowała prokuratura. Pinior jest podejrzany o przyjęcie łapówki i płatną protekcję.
Sąd nie uwzględnił też wniosków prokuratury ws. aresztów dla dwóch innych osób.
Opuszczając salę sądową, Pinior uniósł dłoń z palcami ułożonymi w literę "V".
- Najważniejsze, że są jeszcze sądy w Polsce - powiedział. Dodał, że w tej chwili toczy się w Polsce walka o wymiar sprawiedliwości. - Czy rządowi i większości parlamentarnej uda się podporządkować wymiar sprawiedliwości w Polsce, czy też sędziowie, prawnicy, prokuratorzy udowodnią, że są niezależni i godni miana europejskiego wymiaru sprawiedliwości - mówił.
- Przyjmuję tę decyzję sądu w Poznaniu jako dobrą oznakę stanu polskiego wymiaru sprawiedliwości - dodał Pinior.
- Możemy polegać w tej chwili na sędziach, na prawnikach w tej walce o polską demokrację - stwierdził.
"Nie przyznałem się do winy"
Powiedział, że nie zgadza się z materiałem przygotowanym przez CBA i prokuraturę. - Nie przyznałem się do winy, do zarzucanych mi czynów. Uznaję je w pewien sposób za absurdalne - dodał.
Dodał, że sytuacja w jakiej się znalazł przypomina mu "sytuację sprzed 35 lat". - Szósta rano, podsłuchy, życie na podsłuchach. Niestety w tej chwili w takim jesteśmy miejscu w Polsce, musimy zrobić wszystko, żeby w Polsce obronić liberalną demokrację i rządy prawa. To jest w tej chwili najważniejsze i powinno łączyć wszystkie środowiska, wszystkie partie polityczne. Rządy prawa są wartością, która jest wspólna dla lewicy, prawicy, centrum; wszystkich Polaków i Polek - zaznaczył.
- Nigdy - jak jestem politykiem prawie przez ostatnie 40 lat - nie zdarzyło mi się, abym moje interwencje poselskie czy senatorskie wiązał z jakimikolwiek korzyściami majątkowymi (…) czy jakimiś innymi korzyściami. (…) To byłoby dla mnie obrzydliwe postępowanie i nigdy bym na to sobie nie pozwolił - podkreślił.
Podziękował obecnym w czwartek w sądzie działaczom opozycyjnym z czasów PRL, m.in. Henrykowi Wujcowi i Karolowi Modzelewskiemu.
- Byliśmy razem 40 lat temu, w latach 70., w pierwszej Solidarności, potem w stanie wojennym, w budowie demokratycznej Polski. Jesteśmy dziś razem, w walce o polską demokrację. O stan polskiej demokracji, o to, żeby Polska była państwem europejskim, państwem rządów prawa i państwem praw człowieka. Nie państwem, które żyje na podsłuchach i daje się manipulować przez policję polityczną - powiedział
Sąd rozpoczął badać sprawę aresztów w czwartek po południu, na rozpatrzenie dokumentów i decyzję trzeba było czekać ok. 9 godzin. Zapadła ona w ostatniej chwili. Na jej podjęcie sąd miał bowiem czas do godz. 23.
Emocjonalna konferencja
O tymczasowy areszt dla byłego senatora PO wnioskowała prokuratura. Poranna konferencja, na której prokurator przekazał tę informacje była wyjątkowo emocjonalna.
Naczelnik wydziału poznańskiej delegatury Prokuratury Krajowej, która zajmuje się sprawą Józefa Piniora miał poinformować media o wniosku aresztowym jaki, w sprawie byłego senatora PO, został złożony w sądzie. Piotr Baczyński zszedł do dziennikarzy. Nie powiedział nic poza słowem "przepraszam" i odszedł. Po kilku chwilach wrócił i poinformował, że do sądu skierowano trzy wnioski o tymczasowe aresztowanie Piniora, pracownika jego biura i jeszcze jednej osoby, która usłyszała zarzuty. Powiedział jeszcze "przepraszam" i ponownie zniknął na kilka minut. Czekający na informacje dziennikarze nie wiedzieli co się stało.
W końcu prokurator pojawił się ponownie. - Bardzo przepraszam państwa, ale proszę o zrozumienie emocji. Sprawa dotyczy osoby, którą osobiście uważam za bohatera z przeszłości naszej ojczyzny - mówił wyraźnie poruszony Baczyński. Podkreślał jednak, że to z czym śledczy mają do czynienia w prowadzonym przez nich postępowaniu nakazuje podjęcie decyzji, "która jest bardzo trudna". - I ta decyzja została podjęta - powiedział prokurator, odnosząc się do wniosku o tymczasowe aresztowanie Piniora. Uzasadnieniem takiej decyzji, jak wyjaśniał Baczyński, jest obawa matactwa procesowego związana "z koniecznością przeprowadzenia czynności procesowych o charakterze osobowym, a także gromadzenia dokumentów i ich analiz oraz badań". Prokurator po raz trzeci tego poranka powiedział "przepraszam" i odszedł. Nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy.
Obrońca senatora: wniosek bezzasadny
Obrońca Józefa Piniora w rozmowie z reporterem TVN24 informował, że jego klient chce, by jego dane osobowe były publikowane. - Senator chce z otwartą przyłbicą stawać przed sądem i opinią publiczną - argumentował Jacek Dubois. I podkreślił, że Pinior będzie dowodził swojej niewinności przed sądem.
- Wychodzimy z założenia, że prokuratura w sposób błędny interpretuje dowody. Będziemy przekonywać, że mój klient swoim zachowaniem nie wypełnił znamion czynu zabronionego - wyjaśniał wcześniej mecenas. Jakie to są dowody? Przede wszystkim podsłuchy rozmów telefonicznych.
Dubois pytany o uzasadnienie wniosku aresztowego wobec jego klienta nie ukrywał irytacji. - Prokuratura chyba nie zna akt sprawy, którą prowadzi. Nagle dziś mówi, że są świadkowie, których trzeba przesłuchać. Albo nie wykonuje swoich obowiązków albo nie wykonuje ich świadomie żeby znaleźć powód dla aresztu i będzie dezinformować sąd - twierdzi Dubois. Jego zdaniem powołanie się na obawę matactwa, w sytuacji gdy śledczy zabezpieczyli wszystkie dowody, jest nieporozumieniem. - Wydaje się, że cała otoczka tej sprawy to powrót do najgorszego etapu naszej historii prawa karnego - podkreślił mecenas.
Dubois mówił, że będzie dowodził przed sądem, że tymczasowy areszt w sprawie Józefa Piniora jest rzeczą zbędną. - Mamy do czynienia z bohaterem. Jemu nie zależy na tym żeby się chować i uciekać, ale na tym by jak najszybciej zmyć plamę, która powstała na jego honorze - przekazał prawnik.
Popierający Piniora: nie ma zgody na takie metody
Jak relacjonował reporter TVN24 przed salą rozpraw w której odbyło się posiedzenie sądu aresztowego zebrała się grupa przedstawicieli wielkopolskiego Komitetu Obrony Demokracji i "Solidarności", którzy wyrażali swoje poparcie dla Józefa Piniora. Zgromadzeni w sądzie pokazywali plakaty z napisem "Nie ma zgody na takie metody".
Co mają na legendę "Solidarności"?
Dziennikarze tvn24.pl ustalili o popełnienie jakich dokładnie czynów podejrzewają Józefa Piniora prokuratura oraz Centralne Biuro Antykorupcyjne. Pinior jest podejrzany o przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie 40 tys. złotych w zamian za załatwienie w instytucjach państwowych i samorządowych korzystnego rozstrzygnięcia spraw biznesmena inwestującego na Dolnym Śląsku.
W ubiegłym roku do dolnośląskiej delegatury CBA zaczęły spływać liczne sygnały, że Pinior może być skorumpowany. Agenci, za zgodą ówczesnego szefa Pawła Wojtunika, zwrócili się do sądu o zgodę na zastosowanie podsłuchów telefonicznych. W ten sposób legenda "Solidarności" znalazła się w sieci podsłuchów, która objęła również bliskiego współpracownika - dyrektora jego biura.
Były senator usłyszał też zarzut przyjęcia korzyści majątkowej w kwocie 6 tys. złotych za podjęcie się załatwienia koncesji na wydobywanie kopalin oraz powoływanie się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych. Czytaj więcej na ten temat.
- Sygnały potwierdzały się w kolejnych nagrywanych rozmowach. Dlatego CBA występowało do sądu o kolejne zgody na podsłuchy - powiedział w rozmowie z tvn24.pl jeden ze śledczych. Materiały zgromadzone w tej operacji już jesienią ubiegłego roku trafiły do centrali służby antykorupcyjnej, w której właśnie zmieniło się kierownictwo. Pawła Wojtunika zastąpił bliski współpracownik nowego ministra koordynatora - Ernest Bejda. - Nowa ekipa nie ufała poprzednikom, dlatego materiały z podsłuchów były jeszcze raz odsłuchiwane i spisywane - wyjaśnia nam jeden z rozmówców.
Pinior, jego asystent Jarosław W. oraz dziewięć innych osób zostało zatrzymanych we wtorek przez funkcjonariuszy CBA. Te ostatnie miały, zdaniem śledczych, wręczać lub obiecywać wręczenie łapówek.
Były senator nie przyznaje się do winy. W środę wieczorem prokuratorzy złożyli do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.
Wątpliwości prokuratury
Z naszych informacji wynika także, że w prokuraturze nie było jednomyślności by kierować do sądu wniosek o areszt dla Józefa P. Część śledczych uważała, że skoro materiały obciążające byłego senatora zgromadzono rok temu to nie ma żadnego zagrożenia matactwem.
Według naszych informacji część z poznańskich prokuratorów uważało, że w tej sytuacji wystarczy poręczenie majątkowe wobec senatora. Innego zdania miało być jednak warszawskie kierownictwo prokuratury.
Protesty i niedowierzanie
- Józef Pinior to człowiek niezwykle zasłużony dla państwa polskiego, niezwykłej odwagi, bohater. Głęboko wierzę, że jest uczciwym wewnętrznie człowiekiem - mówił na antenie TVN24 o zatrzymaniu byłego działacza opozycji solidarnościowej Władysław Frasyniuk.
Po zatrzymaniu byłego senatora we Wrocławiu ok. stu osób zebrało się na Placu Solnym, które chciały bronić dobrego imienia Piniora. Podobne zgromadzenie odbyło się w Poznaniu przed siedzibą prokuratury. - Większość z nas nie zna osobiście Józefa Piniora, ale mamy go za bohatera. Przyszliśmy tu, żeby zaprotestować nie przeciwko jego zatrzymaniu, bo nie wiemy, jaka jest prawda. Przyszliśmy zaprotestować przeciwko sposobowi w jaki został zatrzymany. Bohater narodowy jakim jest Pinior, jeżeli nawet rzeczywiście dopuścił się jakiegoś czynu na kwotę 46 tys. złotych, nie zasługuje na to, żeby zamykać go w świetle jupiterów o szóstej rano - mówił jeden z uczestników pikiety.
Lider dolnośląskiej opozycji antykomunistycznej
Józef Pinior to jeden z historycznych liderów dolnośląskiej "Solidarności" w latach 80. Po 1989 r. był związany z różnymi formacjami lewicowymi. W latach 1998-99 był wiceszefem Unii Pracy. W 2004 r. z ramienia Socjaldemokracji Polskiej dostał się do Parlamentu Europejskiego.
W 2011 r. jako bezpartyjny kandydat został senatorem z listy PO. Zarówno w PE, jak i w Senacie angażował się m.in. w wyjaśnianie sprawy więzień CIA w Polsce. W 2015 r. przegrał w wyborach do Senatu.
Autor: Robert Zieliński, Maciej Duda, tam/gp / Źródło: tvn24.pl, TVN24 Wrocław, PAP