27 jednostek straży pożarnej brało udział w gaszeniu pożaru składowiska materiałów tekstylnych w Sączowie w powiecie będzińskim (Śląskie). W sobotę po południu trwało dogaszanie ognia. Uszkodzona została linia energetyczna, wielu odbiorców zostało pozbawionych dostaw prądu.
- Zgłoszenie o pożarze otrzymaliśmy o godzinie 13.27. Pali się dzikie składowisko półproduktów. Ze wstępnych ustaleń wynika, że palą się głównie pryzmy tekstyliów - przekazał kapitan Krystian Biesiadecki, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Będzinie.
"Dogaszanie może potrwać nawet do jutra"
Na miejscu pracowało 27 zastępów, około 90 strażaków.
- W zdarzeniu nie ma osób poszkodowanych, a składowisko znajdowało się na uboczu, dlatego nie ma zagrożenia dla okolicznych gospodarstw. Będziemy przeprowadzać badania powietrza, na razie nie podejrzewamy, aby pożar mógł nieść za sobą zagrożenia ekologiczne - zapewnił Biesiadecki.
Dodał, że dogaszanie ognia może potrwać nawet do niedzieli.
"Można uznać, że było to składowane legalnie"
Jak podają strażacy, składowiskiem w Sączowie interesowały się różne służby i lokalny urząd.
- Jak ustalono, są tam składowane półprodukty, więc właściciel nie musi mieć zezwolenia na składowane bądź przetwarzanie odpadów. Można więc uznać, że było to składowane legalnie. Właściciel posesji wynajął ją przedsiębiorcy, który przetrzymywał tam te materiały, na co miał dokumentację - powiedział Biesiadecki.
Awaria energetyczna
Podczas pożaru ze składowiska unosił się gęsty dym. Z uwagi na wysokie stężenia szkodliwych gazów strażacy zaapelowali do okolicznych mieszkańców o to, by pozostali w domach i zamknęli okna. - Na skutek pożaru została uszkodzona linia wysokiego napięcia. Około 2,5 tys. odbiorców jest pozbawionych dostaw prądu – powiedział kapitan Biesiadecki.
Autor: akw//rzw / Źródło: kontakt24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24