Trwa procedura zwolnienia policjanta, który użył w komisariacie we Wrocławiu paralizatora wobec Igora Stachowiaka - powiedział w niedzielę rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Ciarka. 25-letni Stachowiak zmarł.
- Minister spraw wewnętrznych i administracji polecił, aby wdrożyć procedurę zwolnienia ze względu na dobro służby policjanta, który używał tasera już w komisariacie policji - poinformował Mariusz Ciarka.
Jak dodał, Mariusz Błaszczak podjął tę decyzję ze względu na dobro służb i wizerunek policji.
Ciarka powiedział, że minister polecił też powołanie zespołu kontrolnego, którego zadaniem będzie analiza akt wyjaśniających i postępowania dyscyplinarnego, które toczyło się wobec zwalnianego obecnie policjant. Wówczas funkcjonariusz został na trzy miesiące zawieszony w czynnościach służbowych, ale potem wrócił do pracy.
Jak donosi RMF FM, decyzją o zwolnieniu policjanta, który użył paralizatora wobec 25-latka, zdziwiony jest przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów Rafał Jankowski. Jego zdaniem takie decyzje nie powinny zapadać na szczeblu ministerialnym. Zauważył, że wielomiesięczne śledztwo prowadzone przez prokuraturę nie doprowadziło do postawienia zarzutów policjantom, a postępowanie dyscyplinarne wszczęte wobec tego funkcjonariusza zakończyło się decyzją o przywróceniu do pracy.
"Jeżeli w tym konkretnym przypadku prawo zostało złamane, stosowne decyzje powinni niezwłocznie podjąć właściwi przełożeni i powinna zadziałać tak, jak tego oczekuje społeczeństwo, niezależna prokuratura. Nie wyjaśnienie tej sprawy od roku jest ciosem w wizerunek policji i obrazem funkcjonowania organów ścigania, w tym przypadku prokuratury" - skomentował Jankowski na swoim profilu na Facebooku.
Policja: policja działała na rynku zasadnie
Rzecznik KGP Mariusz Ciarka na briefingu relacjonował przebieg wydarzeń sprzed roku. Podał, że operator miejskiego monitoringu zauważył, iż Igor Stachowiak "zachowuje się w sposób dziwny", dlatego wezwał policję. Powiedział, że na nagraniach widać podjeżdżający na wrocławski rynek patrol, ale - jak stwierdził - "nie słychać, że zachowywał się on (Stachowiak) od samego początku dziwnie, był opryskliwy, zachowywał się wulgarnie i też agresywnie". Przekonywał, że dlatego wezwano drugi radiowóz.
- Chcę stanowczo potwierdzić, że my już na miejscu na rynku potwierdziliśmy tożsamość tego mężczyzny i w kontakcie z dyżurnym ustaliliśmy, że jest to mężczyzna poszukiwany - powiedział, dodając, że policjanci ustalili, że zatrzymany to Igor Stachowiak. - Dodatkowo policjanci podczas przeglądania torby zauważyli pałkę teleskopową, a także telefon, którego pochodzenia nie był w stanie wyjaśnić ten mężczyzna - opowiadał rzecznik.
Ocenił, że wszystkie czynności na rynku "podejmowane były przez policję zasadnie".
Stachowiak "był pod wpływem środków psychotropowych i odurzających"
Ciarka nie chciał komentować, co stało się w komisariacie, gdzie młody mężczyzna zmarł, bo "ten wątek wyjaśnia prokuratura". Nie odpowiedział na pytanie, dlaczego Igor Stachowiak był przesłuchiwany w toalecie. Stwierdził jedynie, że zatrzymany "był pod wpływem środków psychotropowych i odurzających", o czym - jak zauważył - poinformowała prokuratura w komunikacie.
- Ten mężczyzna nie wypełniał poleceń policjantów, nie chciał wsiąść do radiowozu, nie chciał dać doprowadzić się do komisariatu policji, dlatego że był poszukiwany i jak już dzisiaj wiemy prawdopodobnie też dlatego, że był pod wpływem tych substancji psychotropowych i środków odurzających - powiedział Ciarka.
Ciarka podkreślił, że wszystkie nagrania - z monitoringu i policyjnego tasera - są materiałami, które "uzyskała policja i przekazała do prokuratury". - Nie ma więc tutaj mowy o pojawieniu się jakiś nowych, nieznanych nagrań, do których mogliby dotrzeć dziennikarze, ponieważ jest to cały materiał, który przekazała policja prokuraturze.
Śmierć w komisariacie
Igor Stachowiak zmarł we wrocławskim komisariacie 15 maja 2016 roku. W sprawie trwa śledztwo, a okoliczności śmierci wciąż nie zostały wyjaśnione.
Reporter Wojciech Bojanowski dotarł do nowych nagrań i informacji i pokazał w reportażu "Superwizjera", jak wyglądała policyjna interwencja.
Autor: pk//rzw/now / Źródło: TVN24, PAP, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN