Po ostatnich ulewach na Podkarpaciu, Śląsku i w Małopolsce wprowadzono trzeci stopień zagrożenia hydrologicznego. Szczególnie ucierpiała podkarpacka wieś Izbiska, gdzie wał przeciwpowodziowy nie powstrzymał wezbranej wody. Podtopionych zostało kilka domów, uprawy rolne są zniszczone. - Wszystko trzeba robić od początku - przyznał mieszkaniec Izbisk w rozmowie z reporterem TVN24.
Właścicielom gospodarstw trudno na obecnym etapie ocenić skalę zniszczeń. - Sama praca swoja, tego się nie da wycenić. Co z tego, że mogę powiedzieć, ile zapłaciłem za sadzonkę czy nasiona, ale przy tym trzeba było chodzić, poświęcić się - mówił pan Konrad z Izbisk, pytany o szkody, jakie woda poczyniła w jego gospodarstwie. - Jeśli to wszystko obeschnie, to będzie trzeba wszystko robić od początku, bo nie mamy wyjścia - dodał.
Jego żona, pani Beata, zwróciła uwagę w rozmowie z reporterem TVN24, że w sezonie oboje pracowali nad uprawami od świtu do nocy. - Na pewno straty są duże - oceniła, podkreślając, że będzie im "ciężko wrócić do stanu, który pozwoli im mieć jakiś przychód".
Strażacy na Podkarpaciu interweniowali blisko 700 razy w środę w związku z intensywnymi opadami deszczu. W regionie alarm przeciwpowodziowy obowiązuje w czterech gminach. W niektórych miejscowościach spadło ponad 100 litrów deszczu na metr kwadratowy.
Śmigłowiec Straży Granicznej w akcji
W środę w Izbiskach koło Mielca trwała akcja uszczelniania przerwanej grobli stawu. Wieczorem pracę zakończył śmigłowiec Straży Granicznej, który w wyrwie układał ładunki uszczelniające. Blisko 100 strażaków zasypywało szeroką na 7-8 metrów wyrwę w grobli. Do pomocy wezwano również żołnierzy.
Autor: asty//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24