Mamy w Polsce spór co do roli rodziny, ale nie ma miejsca na agresję i przemoc. W żaden sposób siły polityczne za to nie odpowiadają - mówił w "Faktach po Faktach" wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel, odnosząc się do zamieszek podczas Marszu Równości w Białymstoku. Poseł PO Cezary Tomczyk ocenił natomiast, że w Białymstoku było widać efekty "szczucia na jedną grupę społeczną przez ostatnie miesiące".
Pierwszy Marsz Równości przeszedł w sobotę ulicami Białegostoku. Przemarsz kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, policja musiała użyć gazu. W stronę uczestników rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa.
"Nie ma miejsca na przemoc w życiu publicznym"
Odnosząc się w środowych "Faktach do Faktach" do tych incydentów, wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel powiedział, że "to, co się wydarzyło w Białymstoku, nie powinno się było wydarzyć". - Nigdzie nie powinno dochodzić do aktów przemocy w życiu publicznym - podkreślił.
- Mamy prawo do demonstrowania, możemy się ze sobą nie zgadzać (....), ale nie mia miejsca na przemoc w życiu publicznym. Nie ma też miejsca na robienie na tym polityki - dodał Fogiel.
Podkreślił, że "to jest teraz sprawa dla policji, sądów, żeby wszyscy, którzy tam kogokolwiek atakowali - czy to byli policjanci, czy manifestanci - odpowiedzieli za swoje czyny".
Pytany czy jako przedstawiciel PiS bierze na siebie odpowiedzialność za nienawiść, która była widoczna w Białymstoku, odparł: -Nie biorę, bo dlaczego miałbym.
- Jeżeli ktoś łamie prawo, to odpowiedzialny jet sprawca - zaznaczył Fogiel. - Możemy mieć różne poglądy, różne stanowiska. Mamy w Polsce spór co do roli rodziny na przykład, co do miejsca rodziny. On może być ostry, ale nie ma miejsca na agresję i na przemoc. W żaden sposób tutaj siły polityczne za to nie odpowiadają - mówił.
"Jeżeli był tam ktokolwiek z PiS-u, też powinien odpowiedzieć"
Fogiel odniósł się do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, które padły pod koniec kwietnia we Włocławku. - Mamy do czynienia także z bezpośrednim atakiem na rodzinę, na dzieci. Do tego dochodzi cały ruch LGBT. Wszystko to razem z gender to ruch kwestionujący jakiekolwiek przynależności. To ma związek z pewnego typu ideologią, filozofią, która w Europie Zachodniej narodziła się wcześniej. To jest wszystko do Polski, można powiedzieć, importowane - mówił w kwietniu Jarosław Kaczyński. Ocenił, że te mechanizmy nie są wewnątrzpolskie, ale zagrażają polskiej tożsamości, polskiemu narodowi.
Wicerzecznik partii przyznał, że "to jest wypowiedź w ramach tego sporu ideologicznego, politycznego". - Ale nigdy w życiu Jarosław Kaczyński w nikogo kamieniem nie rzucał na manifestacji - podkreślił.
- Od początku mówię, że ci wszyscy sprawcy powinni za to odpowiedzieć. Jeżeli był tam ktokolwiek z PiS-u - nie sądzę - to też z całą stanowczością powinien odpowiedzieć - zaznaczył Fogiel.
Tomczyk: w Białymstoku widzieliśmy szczucie na jedną grupę społeczną
Poseł PO Cezary Tomczyk powiedział że wypowiedzią Fogla jest "bardzo zdziwiony, zasmucony, ale też zbulwersowany".
- Przypominają mi się słowa Magdy Adamowicz, żony prezydenta Adamowicza, która wtedy, kiedy był pogrzeb, zabrała głos i powiedziała takie bardzo znamienne zdanie, które każdemu z nas powinno wyryć się w głowie, że wszystko zaczyna się od słów - powiedział polityk Platformy. - I to szczucie na jedną grupę społeczną przez ostatnie miesiące widzieliśmy w Białymstoku - ocenił.
- Widzieliśmy zderzenie cywilizacji, bo to jest zderzenie między dobrem i złem. To jest wybór między pokojem a przemocą. To jest wreszcie wybór między wolnością a niewolą, również wtedy, kiedy to dotyczy podglądów - mówił Tomczyk.
"PiS broni i legitymizuje od lat to, co się dzieje"
Cezary Tomczyk powiedział, że działacze PiS pojawiali się wśród kontrmanifestantów protestujących przeciwko sobotniemu Marszowi Równości w Białymstoku.
W poniedziałek prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski zapowiedział, że złoży do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez przedstawicieli PiS w organach władzy samorządowej podczas Marszu Równości. Truskolaski wymienił marszałka województwa Artura Kosickiego, radnego klubu PiS w sejmiku Sebastiana Łukaszewicza, a także pełniącego obowiązki dyrektora gabinetu marszałka Roberta Jabłońskiego oraz radnego miejskiego Henryka Dębowskiego.
- Oni wszyscy tam byli, oni lżyli ludzi, którzy przyszli po to, żeby manifestować swoje poglądy - mówił w "Faktach po Faktach" Tomczyk.
Zwrócił się do wicerzecznika PiS: - Pan mówi, nie ma miejsca na przemoc, ale słyszymy ministra edukacji (Dariusza Piontkowskiego-red.), który nie mówi, że naganne jest rzucanie kamieniami w ludzi, którzy mają być może inne poglądy, inną orientację, tylko mówi, że może nie trzeba organizować takich marszów".
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Minister edukacji tłumaczy się ze swoich słów >
- Prawda jest taka, że PiS broni i legitymizuje od lat to, co się dzieje, często też usprawiedliwia - ocenił poseł PO.
Autor: js/ / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24