Po raz pierwszy polscy żołnierze w Czadzie, prawie 4 tys. kilometrów od ojczyzny, wybierają deputowanych do Parlamentu Europejskiego.
Zgodnie z ordynacją, obwodowa Komisja Wyborcza numer 185 w bazie Iribia została otwarta w niedzielę o godzinie 8 rano czasu lokalnego (9 rano czasu polskiego). Przykład żołnierzom dał płk dowódca polskiego kontyngentu płk Arkadiusz Widła, a następnie do urny wyborczej przystąpili żołnierze grupy Bravo dowodzonej przez porucznika Tomasza Jedlińskiego.
– Za piętnaście minut musimy ruszać z umówionym konwojem. Przed nami 100 kilometrów do przejechania - mówił Jedliński tuż przed głosowaniem. Chwilę później żołnierze rzeczywiście wyjechali do bazy w Gueredzie.
Inne realia, standardy te same
Choć rolę lokalu wyborczego spełnia sala odpraw, a kampanii wyborczej nie było, to wszystkie standardy dotyczące głosowania są zachowane. - Nasza kampania znacznie różniła się od tej w kraju. Nie ma bilbordów, głośnych reklam i nawoływania do głosowania. Ogólnie była cisza – komentuje po zakończeniu mjr Dariusz Karpienko, przewodniczący komisji wyborczej.
Uprawnionych do głosowania w Iribie było 237 osób, w tym 5 pracowników wojska będących na misji. Zgodnie z ordynacją wszyscy, którzy dokonali w wyznaczonym terminie rejestracji, mogli oddać głosy na listę Okręgu Wyborczego nr 4 z Warszawy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PKW Czad