Historia Jenni Lake - 17-latki, która zdecydowała się zrezygnować z leczenia raka, aby móc urodzić zdrowe dziecko - budzi wielkie emocje w Stanach Zjednoczonych. Nowotwór mózgu i kręgosłupa zabił dziewczynę dwa tygodnie po tym, jak urodziła syna.
Jenni Lake mieszkała w małym mieście Pocatello w Idaho. Jej życie legło w gruzach w listopadzie 2010 roku, gdy lekarze zdiagnozowali u niej raka mózgu i kręgosłupa. - Wtedy jej powiedziałam, że pewnie już nigdy nie będzie mogła mieć dzieci - wspomina matka dziewczyny, Diana Phillips, w wywiadzie dla telewizji "Local News 8".
Dramatyczny wybór
Po kilku miesiącach rozpoczęto chemioterapię. Lekarze szacowali, że dziewczyna ma około 30 proc. szans na przeżycie jeszcze około dwóch lat. Ku uldze rodziny, po dwóch turach chemioterapii guzy zmniejszyły się. Jednak dramatyczna sytuacja dziewczyny przyjęła jeszcze gorszy obrót w marcu 2011 roku.
Jak wspomina matka Jenni, pewnej nocy usłyszała płacz córki, która zamknęła się w pokoju. Jak się okazało, tego samego dnia jej 19-letni chłopak Nathan Wittman zabrał ją do szpitala, gdzie stwierdzono, że Jenni jest w ciąży. Wcześniej lekarze mieli powiedzieć parze, iż w takim stanie nie ma na nią szans. - Była mocno przestraszona, ponieważ dziecko przeżyło dwie tury chemioterapii w lutym oraz marcu, a teraz miała zacząć kolejną - wspomina Diana Phillips.
17-latka z obawy, że wyniszczające leczenie zaszkodzi jej dziecku, zdecydowała się poświęcić swoje życie i zaprzestała chemioterapii. Chad Michael urodził się 9 października całkowicie zdrowy. Po narodzinach zdrowie 17-latki zaczęło się za to gwałtownie pogarszać. Stwierdzono znaczne zwiększenie się guzów i pojawienie się przerzutów. Dziewczyna niemal całkowicie straciła wzrok, a lekarze nie mieli już sposobu, aby ją uratować. Zmarła 22 października.
Szersze przesłanie
Mały Chad Michael jest wychowywany przez ojca, któremu pomagają rodzina zmarłej dziewczyny i jego własna. - Jestem bardzo szczęśliwa, że mamy Chada, ale chciałbym, żeby Jenny tu była i mogła się nim zająć - mówiła jej matka przez łzy. - Gdybym mogła, to bym jej powiedziała, jak bardzo jestem z niej dumna - dodała matka dziewczyny.
Rodzina zmarłej nastolatki ma nadzieję, że jej historia będzie przesłaniem i źródłem nauki dla mieszkańców USA. Chociaż przypadek Jenni przebił się na czołówki amerykańskich mediów dopiero po dwóch miesiącach od jej śmierci, to wywołuje wiele emocji.
Źródło: localnews8.com
Źródło zdjęcia głównego: Facebook