Po wycieku USA bronią danych


Departament Stanu USA poinformował we wtorek, że oddzielił swoją bazę danych od zastrzeżonej rządowej sieci, jednak nie podał od której. Stało się to po tym, jak portal Wikileaks ujawnił 250 tys. depesz amerykańskich dyplomatów.

Agencja Reutera poinformowała, powołując się na wysokiego rangą amerykańskiego urzędnika, że chodzi o sieć SIPRNET.

Dane wyciekły

SIPRNET to skrót od Secret Internet Protocol Router Network, czyli Sieć Przesyłowa Tajnych Protokołów Internetowych. To właśnie za pośrednictwem tego wojskowego systemu internetowego wysłano wszystkie depesze amerykańskich dyplomatów, w posiadanie których wszedł portal Wikileaks.

Odizolowanie bazy danych amerykańskiego MSZ spowoduje, że dostęp do danych dyplomatycznych będzie miało mniej pracowników amerykańskich instytucji rządowych.

Przedstawiciel departamentu stanu P.J. Crowley zapewnił, że sytuacja ta jest tymczasowa i potrwa dopóki nie zostaną naprawione "słabości systemu, które stały się oczywiste po wycieku".

CZYTAJ WYBRANE, PRZETŁUMACZONE DEPESZE WWW.TVN24.PL/DOKUMENTY

Czytaj raport o przecieku dokumentów Wikileaks

Źródło: reuters, pap