Niewielkie miasto Brunszwik w Niemczech od kilku dni żyje zagadką tajemniczego darczyńcy, który anonimowo wysyła pieniądze organizacjom charytatywnym. Niepodpisane koperty z banknotami euro w środku zostawia w skrzynkach pocztowych. Łącznie doliczono się już 190 tysięcy przekazanych euro.
Od kilku dni w Brunszwiku ktoś zostawia organizacjom charytatywnym, kościołom i szpitalom koperty wypchane gotówką. Jednorazowo jest to kwota 500 euro. Jak się doliczono, darczyńca przekazał już na rozmaite cele 190 tysięcy euro.
W zeszłym tygodniu pielęgniarka z lokalnego hospicjum znalazła kopertę włożoną pod wycieraczkę. Miejscowy ksiądz znalazł natomiast gotówkę włożoną między śpiewniki w kościele. W kopercie było, bagatela, 10 tysięcy euro.
Nie wiadomo, kto zostawia pieniądze, ale lokalne media już ochrzciły tę osobę "współczesnym Robin Hoodem". Część mieszkańców sądzi, że to staruszek, który ma mnóstwo pieniędzy, ale jest samotny i nie ma komu ich przekazać.
Nie wiem, czy to mężczyzna czy kobieta, ktoś młody czy stary. Czasem chciałbym wiedzieć, żeby móc spojrzeć mu w oczy i podziękować. Alferd Huge, przewodniczący lokalnej organizacji charytatywnej "Posiłek na kółkach"
"Chciałbym spojrzeć mu w oczy i podziękować"
- To wspaniałe, że ktoś anonimowo przekazał nam tyle środków i nie oczekuje nic w zamian - powiedział ksiądz z kościoła św. Marka w Brunszwiku, Hans-Juergen Kopkow.
- Nie wiem, czy to mężczyzna czy kobieta, ktoś młody czy stary. Czasem chciałbym wiedzieć, żeby móc spojrzeć mu w oczy i podziękować - dodał Alfred Huge, przewodniczący lokalnej organizacji charytatywnej "Posiłek na kółkach".
Jedynym tropem, który pojawia się regularnie, jest to, że w kopertach często znajdują się wycinki z lokalnej gazety, Braunschweiger Zeitung. Dotyczą one najczęściej spraw osób chorych i potrzebujących. Redaktor naczelny gazety, Henning Noske, zapowiedział jednak, że nie będzie dziennikarskiego śledztwa w sprawie "Robin Hooda". - Jeśli ktoś pragnie być anonimowy, niech tak pozostanie - mówi.
Źródło: Reuters, bbc.co.uk