Mija już druga doba od momentu, kiedy Airbus A-330 z 228 osobami na pokładzie znikł z lotniczych radarów, a nadal nic nie wiadomo o przyczynach prawdopodobnej katastrofy. Premier Francji Francois Fillon powiedział, że wśród rozpatrywanych przyczyn zaginięcia samolotu Air France żadna hipoteza nie ma obecnie przewagi. Rozpatrywać należy wszystkie scenariusze.
Premier powiedział, że pewne jest jedynie to, iż piloci nie wysłali sygnału o zagrożeniu, natomiast samolot przez trzy minuty nadawał automatyczne sygnały, z których wynika, że przestały funkcjonować wszystkie systemy pokładowe.
"Akt terroryzmu niewykluczony"
Również minister obrony Francji Herve Morin powiedział, że rozpatrywane powinny być "wszystkie scenariusze", choć media francuskie na poczatku zwracały uwagę głównie na to, iż mówił, że nie ma dowodów na hipotezę mówiącą o zamachu terrorystycznym.
- Nie możemy wykluczyć aktu terrorystycznego, ponieważ terroryzm jest głównym zagrożeniem dla zachodnich demokracji, ale obecnie nie mamy żadnych elementów wskazujących na to, że taki akt mógł spowodować ten wypadek - podkreślił Morin.
"Kluczową sprawą są czarne skrzynki"
Francuski minister stanu ds. ekologii Jean-Louis Borloo powiedział, że kluczową sprawą jest znalezienie "czarnych skrzynek" samolotu. Są one zaprojektowane tak, by nadawać sygnały przez 30 dni. - To wyścig z czasem - dodał Borloo.
Samolot linii Air France, lecący z Rio de Janeiro do Paryża, zniknął z ekranów radarów w poniedziałek rano. Wszystko wskazuje na to, że doszło do katastrofy. Na pokładzie było 228 ludzi, w tym dwóch obywateli polskich.
Przed zniknięciem samolot nadał automatyczny sygnał o zwarciu elektrycznym. Eksperci wskazują, że nie ma wystarczających informacji, by określić przyczyny ewentualnej katastrofy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24