- Obecne działania naszej Dumy mogą sprowokować wojnę - tak aneksję Krymu i rosyjski udział w kryzysie na Ukrainie skomentował Ilja Ponomariow, jedyny deputowany niższej izby parlamentu, który sprzeciwił się włączeniu półwyspu w skład Federacji Rosyjskiej. Żeby nie było jednak wątpliwości, polityk stwierdził, że Rosja zareagowała "emocjonalnie" i dała się wciągnąć w konflikt prowokowany przez Kijów.
W czwartek 20 marca Duma przyjęła wcześniejszą decyzję Władimira Putina o włączeniu Krymu w skład państwa. "Za" głosowali wszyscy deputowani z wyjątkiem Ponomariowa.
Ponomariow: Rosja sama sobie winna, choć rację ma
Polityk lewicowej Sprawiedliwej Rosji znany z dość częstego przeciwstawiania się polityce Władimira Putina w rozmowie z agencją Reuters stwierdził, że Rosja popełniła błąd, zajmując Krym tak wcześnie, choć jego widzenie świata, a przede wszystkim międzynarodowej polityki wydaje się być takiego samo jak prezydenta.
Ponomariow uznał, że decyzja Dumy o aneksji Krymu "może doprowadzić do rozlewu krwi w Europie i może zdestabilizować cały system aktualnych stosunków międzynarodowych i bezpieczeństwa na świecie".
To, zdaniem polityka, wyjdzie Rosji "bokiem", bo popchnie Ukrainę "do członkostwa w NATO". Tymczasem Rosja, w dbałości o swe interesy, powinna "pomóc w zastąpieniu oligarchicznego parlamentu, który doszedł na Ukrainie do władzy" po obaleniu prezydenta Wiktora Janukowycza poprzez wzmacnianie dotychczas działających w nim sił.
Ponomariow uznał też, że Putin nie miał przygotowanej "przemyślanej strategii" wobec Ukrainy, a Rosja zareagowała w sposób "emocjonalny", co było błędem.
Jego zdaniem wydarzenia na Krymie "mogą się rozwinąć w każdy sposób", bo to "parlament w Kijowie jest zainteresowany eskalacją konfliktu". Najważniejsze jest jednak, sygnalizował Ponomariow, by Rosja zachowała spokój wobec pojawiania się "sfałszowanych dowodów" na agresję rosyjską na Ukrainie.
Autor: adso//kdj / Źródło: TVN24 Biznes i Świat, tvn24.pl