Były krykiecista porwał ponad 100 tys. ludzi

Aktualizacja:

Od 100 tys. do nawet pół miliona zwolenników wyszło na ulice Karaczi, największego miasta Pakistanu, by wziąć udział w ogromnym wiecu poparcia dla byłego krykiecisty Imrana Khana. 59-letni polityk i były sportowiec wyrasta na nową gwiazdę pakistańskiej polityki. Jego głównym postulatem jest walka z korupcją.

Khan i jego partia Pakistański Ruch dla Sprawiedliwości wykorzystuje falę niezadowolenia wobec prezydenta Asifa Alego Zardariego, jaka narasta w Pakistanie, i regularnie zbiera na wiecach dziesiątki, a nawet setki zwolenników. Tylko w niedzielę poparcie dla niego manifestowało - według policji - od 100 do 150 tys. osób. Partia Khana oceniła, że zabrało się ponad 500 tys. jej zwolenników. Niezależnie od tego, która liczba jest prawdziwa, była to jedna z największych manifestacji w mieście i w całym kraju w ogóle.

Zwolenników napędza mu nie tylko niechęć do prezydenta, ale też tarcia między cywilnymi władzami i wpływowymi wojskowymi. Coraz powszechniejsze jest przekonanie, że armia chciałaby dokonać przewrotu i usunąć Zardariego ze stanowiska.

90 dni na walkę z korupcją

Głównym postulatem byłego krykiecisty jest walka z korupcją. W Karaczi obiecał, że rozprawi się z nią w ciągu 90 dni po dojściu do władzy. - Nie potrzebujemy rakietowej technologii. Jedyne, co musimy zrobić, to skorygować system. Musimy dopuścić do władzy szczerą i odpowiedzialną drużynę - mówił.

Khan zapowiada też, że zerwie współpracę militarną z USA.

Jedno miejsce

Rzesze zwolenników nie przekładają się na razie na realną siłę polityczną. Według komentatorów, Khan cieszy się poparciem głównie wśród młodych ludzi i klasy średniej zamieszkującej miasta, tymczasem w Pakistanie wciąż najwięcej głosów dają wyborcy z regionów wiejskich.

Najlepszym na to dowodem jest, że w ciągu ostatnich 15 lat jego partia raz na krótko zdobyła jedno miejsce w parlamencie. Zajął je Khan.

Teraz ocenia się, że jest w stanie zdobyć więcej miejsce w parlamencie - wystarczająco, by stać się ważnym graczem politycznym, jednak za mało, by dostać tekę premiera.

Źródło: Reuters