Wtorek, 14 lipca Dyplomacja PO, rządy PiS, a może „wieloletni proces europejskiej aktywności” – goście programu „24 godziny” potwierdzili tezę, że sukces ma wielu ojców. Także sukces Jerzego Buzka. – Jako szef PE powinien pamiętać, ze jest Polakiem –ocenił Aleksander Szczygło.
Goście programu “24 godziny” zgodnie cieszyli się z sukcesu Jerzego Buzka, choć jego źródeł upatrywali w różnych miejscach. Oraz czasach. Najdalej cofnął się były premier Józef Oleksy. - To wynik dobrze prowadzonej aktywności Polski w Europie. Proces trwał wiele lat i został ukoronowany miłym sukcesem. Ale nie możemy za długo świętować. Ważne, co Buzek będzie mógł zdziałać – przestrzegł.
Aleksander Szczygło, były minister w rządzie PiS, był bardziej precyzyjny. - Poprzez wyrazistą politykę zagraniczną w latach 2005-7 udało się pokazać Europejczykom, gdzie leży Polska. Tak jak w ekonomii, żeby uzyskać dochód, trzeba zainwestować. Wtedy rozpoczęła się ta inwestycja, teraz mamy efekty – ocenił.
"Sukces ma wielu ojców"
Z kolei europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski przyczyn wyboru Polaka na szefa PE upatruje dużo później. - Sukces ma wielu ojców, ale to jednak frakcja chadecka wybrała Buzka. To skutek mądrego wyboru PO, żeby należeć do największej unijnej rodziny, która rządzi w wielu krajach UE. To wynik dobrego i mądrego układu politycznego – zapewniał.
Jakie będą realne efekty tego sukcesu? Przedstawiciele PO przypominali, że Buzek będzie reprezentował nie tylko Polskę, ale przede wszystkim Unię i nie można oczekiwać, żeby był bezpośrednim rzecznikiem Warszawy. Zdaniem Saryusza-Wolskiego szef PE „ma wpływ na bieg spraw, choć nie rozstrzygający” i „prezentuje punkt widzenia parlamentu, ale w autorskim wydaniu”. Z kolei według Oleksego „będzie załatwiał dla Polski ważne sprawy, ale tylko te kształtujące dobrą Unię”, dlatego Polska powinna przedstawić swoją wizję UE.
"Szkoda Kamińskiego"
Tylko Szczygło przypominał: - Nikt nie zaprogramuje na nowo Jerzego Buzka, żeby zapomniał, ze jest reprezentantem Polski i nowych krajów UE. Ta pamięć powinna mu towarzyszyć przez cały okres funkcjonowania.
Sukcesowi Buzka towarzyszy porażka Michała Kamińskiego, który nie został wiceprzewodniczącym PE. Przegrał Edwardem McMillannem-Scottem z EKR, który samowolnie zgłosił swoją kandydaturę. - Ostrzegaliśmy PS przed wędrowaniem do marginalnej frakcji, ale brną dalej, a to pierwszy zwiastun osłabienia pozycji – ocenił Saryusz-Wolski. Szczygło z kolei bagatelizował sprawę. - Szkoda, bo Kamiński jest świetnie przygotowany, ale z frakcją w związku z tym nic nadzwyczajnego się nie zdarzy – zapewnił.
kaw/tr