"Znów stracę jeden dzień"

Były premier ma się stawić w zielonogórskiej prokuraturze
Były premier ma się stawić w zielonogórskiej prokuraturze
Źródło: TVN24 /fot. PAP

Były premier Jarosław Kaczyński ma się stawić w Prokuraturze Okręgowej w Zielonej Górze. Będzie przesłuchany w związku z prowadzonym tam śledztwem, które ma wyjaśnić, czy ABW i policja bezprawnie podsłuchiwały dziennikarzy i inne osoby. - Jeżeli prokuratura w Polsce poważnie traktuje konfabulacje Kaczmarka, to jest to jej problem. Ja natomiast znów stracę jeden dzień - skomentował prezes PiS.

Były premier przyznał, że wynegocjował z prokuraturą, żeby mógł stawić się tam już po kampanii wyborczej, bo - z tego punktu widzenia - to jest jeden dzień stracony.

- Nie traktuję siebie jako człowieka z porcelany, który musi mieć jakieś szczególne przywileje - stwierdził prezes PiS. - Ale nie wolno obywatelom zabierać dni, dlatego, że ktoś ma usposobienie, o którym mówiła nawet jego żona - dodał.

Oświadczył też, że za jego rządów "nikt na nikogo nie szukał żadnych haków". Nigdy też nie padło w takim kontekście nazwisko Jarosława Wałęsy - zapewnił.

"Dziennik": Szukano haków na syna Wałęsy?

O tym, że Jarosław Kaczyński ma stawić się w zielonogórskiej prokuraturze po wyborach do europarlamentu - napisał wtorkowy "Dziennik".

Gazeta pisze, że "oskarżycieli interesują czasy, gdy Kaczyński był premierem. Chcą wiedzieć, czy kazał z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wyciągnąć informacje na temat posła PO Jarosława Wałęsy".

Terminu przesłuchania jeszcze nie ma

Prokuratura potwierdza plan przesłuchania prezesa PiS w roli świadka, jednak na razie nie podano jeszcze sprecyzowanego terminu.

- Zebrany dotychczas materiał dowodowy wskazuje, że Jarosław Kaczyński może mieć takie informacje, które są nam potrzebne do pełnego wyjaśnienia całej sprawy - tłumaczy rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, Kazimierz Rubaszewski.

Dodał, że na pewno będą jeszcze przesłuchiwane także inne osoby, w tym politycy i wysocy urzędnicy państwowi.

Podsłuchy ujawnił Kaczmarek

Śledztwo w tej sprawie wszczęto w grudniu 2007 roku. Wystąpili o to przewodniczący i wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych Sejmu poprzedniej kadencji.

O tym, że istniała praktyka podsłuchiwania dziennikarzy przez tajne służby, miał mówić przed sejmową speckomisją b. szef MSWiA Janusz Kaczmarek. Według niego, bez zgody sądu podsłuchiwano dziennikarzy i politycznych przeciwników Prawa i Sprawiedliwości.

Czy przekroczono obowiązki?

Rubaszewski powiedział, że śledztwo ma ustalić, czy doszło do przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych. - Postępowanie nadal toczy się w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom - zaznaczył.

Zdaniem rzecznika, o tym czy będą podejrzani, czy też będzie decyzja o umorzeniu sprawy, będzie można powiedzieć za kilka tygodni.

W ramach śledztwa zielonogórska prokuratura przesłuchała już wielu świadków. Byli wśród nich Janusz Kaczmarek, b. szef policji Konrad Kornatowski, a także dziennikarze, pracownicy Sejmu i ministerstw oraz funkcjonariusze służb specjalnych i policji.

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: