PiS idzie drogą Erdogana i Orbana. Kompromituje się i wsadza polityków opozycji - mówił Stanisław Gawłowski, poseł PO, komentując toczące się wobec niego prokuratorskie śledztwo. Na antenie Radia Zet stwierdził, ze sprawa jest polityczna. - Nie przyjąłem łapówki - powiedział.
Śledczy zamierzają postawić posłowi Gawłowskiemu m.in. zarzuty korupcji. Pod koniec stycznia zrzekł się on immunitetu.
Poprawność jego wniosku w środę pozytywnie zaopiniowała sejmowa komisja regulaminowa, spraw poselskich i immunitetowych. Natomiast na kolejnym posiedzeniu członkowie komisji rozpatrzą wniosek prokuratury dotyczący zgody Sejmu na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Gawłowskiego.
- Takie mam uczucie, że idą po mnie (...) Będę pewnie pierwszym więźniem politycznym IV RP. (...) PiS idzie drogą Erdogana i Orbana. Kompromituje się i wsadza polityków opozycji. Potem będzie wsadzać dziennikarzy, żeby mieć władzę raz zdobytą i nigdy jej nie oddać – mówi Gawłowski, który był gościem Radia Zet.
"PiS jest śmieszny, niebezpieczny i badziewny"
Prokuratura zarzuca sekretarzowi generalnemu Platformy Obywatelskiej m.in. przyjęcie około 200 tys. złotych łapówki i dwóch luksusowych zegarków, wartych ponad 25 tys.
- Moja sprawa zaczęła się od o. Rydzyka. Jestem tym człowiekiem, który zabrał mu pieniądze na geotermię. Od jednego z kardynałów usłyszałem: Rydzyk tobie nigdy nie zapomni, nie odpuści – podkreślił Gawłowski.
Poseł PO mówił, że nie obawia się działań polityków partii rządzącej. - PiS nie jest straszny, jest śmieszny, niebezpieczny i badziewny. Nawet gdyby mieli mnie zamknąć, to ja to przeżyję – komentował Gawłowski. Jego zdaniem zarzuty prokuratury są „żenujące”, „dyskredytujące i kompromitujące” ją. Gawłowski mówił również, że nie ma żadnego zegarka, ponieważ ma go prokurator. Twierdził, że zarekwirowany zegarek dostał w 2007 roku od żony, na urodziny. - Zegarek, który miałem dostać w 2011 roku, w 2013 znajduje się na ręku człowieka, który mnie obciąża - zapewniał Gawłowski.
"Szkoda pieniędzy na utrzymanie takiej prokuratury"
Poseł PO nie zamierza zrezygnować z zasiadania w kierownictwie swojej partii. - Prezes Orlenu, największego koncernu energetycznego, paliwowego w Europie Środkowo-Wschodniej to facet, który był wójtem, miał zarzuty przed sądem – 50 tys. przyjęcia łapówy i wyłudzenia 700 tys. I PiS jego tylko i wyłącznie awansuje – komentował Gawłowski. Po raz kolejny Gawłowski zapewnił o swojej niewinności. - Szkoda pieniędzy podatnika na utrzymywanie takiej prokuratury i CBA, policji politycznej. Ja przez miesiąc zrobiłem dla wyjaśnienia tej sprawy więcej niż oni przez kilka lat – podkreślił Gość Radia Zet.
Polityk Platformy, mówiąc o swojej sprawie, użył porównania do czasów peerelowskich. - Zdarzyło mi się, jak byłem młody, mieć odwiedziny prokuratora i SB. Jak porównuję działania w tamtym czasie i to, co spotkało mnie dziś, to niewiele się to różni. Te same metody, zasady i mechanizm. Wtedy przeżyłem, przeżyję i dzisiaj – wyjaśnił Gawłowski.
Autor: PTD/AG / Źródło: Radio Zet