Jedni uważają, że premier Putin wystąpił na Westerplatte "twardo i ostro", inni oceniają, że "miękko i łagodnie". Historycy i politolodzy "na gorąco" przedstawili rozbieżne opinie na temat wymowy słów Putina, które padły z Westerplatte. - Być może Putin był przygotowany i skorzystał z ostrzejszego wariantu mowy - sugeruje politolog, prof. Wojciech Materski.
Malicki: wystąpienie było twarde
- Jestem zaskoczony nawet taką twardością wystąpienia Putina - powiedział kierownik Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego Jan Malicki. Spodziewał się "elementów łagodzących" po dwutygodniowej - jak to ujął - "kanonadzie", czyli kampanii propagandowej w Rosji, dotyczącej prawdy historycznej o wybuchu II wojnie światowej oraz po liście Władimira Putina opublikowanym w "Gazecie Wyborczej".
Malicki zwrócił uwagę, że co prawda Władimir Putin uznał datę 1 września 1939 roku za dzień wybuchu II wojny światowej (w Rosji przez długi czas kwestionowano tę datę), ale mówił praktycznie wyłącznie o ofiarach radzieckich i w ogóle nie wspomniał o polskich, poza ogólnym stwierdzeniem dotyczącym ofiar wojny.
"Ostro" o pakcie
Nie sposób z tego wysnuć wniosków. Osobiście sądziłem, że "ciężka kanonada" służy temu, żeby zakończyć ją miękko, żeby wyszły z tego w miarę ładne, delikatne słowa. A okazało się, że w ogóle żadna sprawa nie została koncyliacyjnie podana. prof. Jan Malicki, UW
Konferencja prasowa premierów Polski i Rosji była jego zdaniem, "zupełnie inna", a i wystąpienie Putina wówczas uznał za "raczej typu koncyliacyjnego".
Materski: prezydent mógł sprowokować?
Dyrektor Instytutu Studiów Politycznych PAN prof. Wojciech Materski również uważa, że wystąpienie Władimira Putina na Westerplatte było ostre, dodaje, że "miało akcenty, które nas uwierają" i być może zostało sprowokowane przez bardzo ostre wystąpienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Przy okazji Monachium mowa o Gruzji
Profesor Materski wskazał w tym kontekście na bardzo czytelne - jego zdaniem - "napomknięcie" Lecha Kaczyńskiego o sytuacji w Gruzji, kiedy mówił o znaczeniu konferencji w Monachium, a także słowa polskiego prezydenta o tym, że mocarstwa nie mogą narzucać prawdy, że jest ona obiektywna i zwycięzca nie ma na nią monopolu. - Generalnie dobre wystąpienie, ale moim zdaniem za twarde jak na tę okoliczność - powiedział profesor.
Wizyta historyczna czy robocza
Profesor podkreślił, że w Polsce "trochę za bardzo się ekscytujemy pobytem Putina, przebiegiem tej wizyty i tą polemiką historyczną". Jak tłumaczył, "nie bardzo przekłada się to na wiedzę potoczną w Rosji", bo tam te sprawy zajmują niewiele miejsca w serwisach informacyjnych.
Materski dodał, że w tamtejszych mediach wizyta Putina w Polsce była określana jako robocza, dotycząca spraw gospodarczych.
Premier Rosji "nadspodziewanie łagodne i miękko"
Premier Rosji Władimir Putin swoim przemówieniem na Westerplatte zakomunikował, że jeśli Polska będzie traktowała Rosję konstruktywnie i powstrzyma się od konfrontacyjnych zachowań, stosunki obu krajów będą wyglądały tak jego przemówienie - gładko i łagodnie. Katarzyna Nałęcz, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich
Jej zdaniem drugim adresatem była Europa, która "usłyszała, że Rosja jest konstruktywnym krajem, pełnoprawnym uczestnikiem gry, krajem, który przyczynił się do zakopywania podziałów, obalenia muru berlińskiego i musi być jako pełnoprawny aktor szanowana przy podejmowaniu wszelkich decyzji w Europie".
Nie chce przeprosić
Trzeci komunikat, którego adresatem jest Polska, należy rozumieć w kontekście ostatnich antypolskich doniesień medialnych w Rosji - uważa Nałęcz. - To przedstawienie pewnej alternatywy. Dostaliśmy propozycję, że nasze stosunki mogą wyglądać tak, jak w przemówieniu Putina - czyli łagodnie, gładko - albo tak, jak w różnych medialnych przekazach, czyli ostro i konfrontacyjnie. Rosja jest do tego zdolna i na to gotowa - uważa wiceszefowa OSW.
- Relacje polsko-rosyjskie mogą wyglądać tak jak w przemówieniu Putina, jeżeli nie będziemy oczekiwali żadnych fundamentalnych rozliczeń, żadnych przeprosin. Nic takiego się w tym przemówieniu nie znalazło i nie ma takiej gotowości ze strony rosyjskiej - tak fundamentalnie i dogłębnie przepraszać, rozliczać się historycznie – uważa ekspertka.
Brzeziński: lepiej być nie mogło
To ważny i konstruktywny krok naprzód w stosunkach polsko-rosyjskich. Ton nie mógł być lepszy, nawet jeżeli w pewnych poszczególnych kwestiach poglądy polskie i rosyjskie mogą się wciąż różnić. W swej polityce wobec Europy po II wojnie światowej Ameryka konsekwentnie opowiadała się za pojednaniem francusko-niemieckim, pojednaniem polsko-niemieckim oraz - zwłaszcza po 1989 - wszechstronnym pojednaniem z Rosją. prof. Zbigniew Brzeziński
Machcewicz: Putin zrobił krok w tył
Zdaniem Pawła Machcewicza, dyrektora Muzeum II Wojny Światowej, wypowiedź Władimira Putina na Westerplatte była krokiem w tył, w stosunku do tego, co napisał w liście do Polaków opublikowanym w "Gazecie Wyborczej". - Wypowiedź premiera Putina była niezwykle stonowana. Ten, kto oczekiwał ze strony rosyjskiej jakiegoś gestu pod adresem polskiej wrażliwości historycznej, rozczarował się, ale też nie było też słów, które mogłyby Polaków jątrzyć - mówił historyk.
Potępienie przez prezydenta Kaczyńskiego polskiej aneksji Zaolzia w 1938 roku było - zdaniem Pawła Machcewicza - jednym z najważniejszych elementów wtorkowych uroczystości na Westerplatte.
- To było bardzo wspaniałomyślne i mądre. Pokazywało, że Polacy nie uciekają od odpowiedzialności za własne błędy i oczekują tego od innych. Wypowiedź premiera Putina nie była równie szlachetna i wspaniałomyślna - ocenił Machcewicz.
Historyk przyznał, że nie przypomina sobie, żeby któryś z polskich polityków aż tak wyraziście potępił tą aneksję.
Źródło: PAP