Nisztor zareagował na wywiad, jakiego Giertych udzielił "Gazecie Wyborczej"tvn24
Redaktor naczelny jednego z prawicowych tygodników Jan Piński chciał w 2011 roku odkupić od dziennikarza Piotra Nisztora prawa do książki o biznesmenie Janie Kulczyku za 300 tys. złotych. Potem miała pojawić się propozycja spotkania z nim oraz z mecenasem Romanem Giertychem, na które to Nisztor wybrał się z dyktafonem i wszystko nagrał - to wersja, jaką tygodnikowi "Wprost" przedstawił Nisztor. - Zaproponowali mi odkupienie praw do książki, nie zgodziłem się na to - twierdzi. W piątek swoją wersję spotkania przedstawił Giertych.
Piotr Nisztor to dziennikarz, który do redakcji "Wprost" przyniósł w połowie czerwca tzw. taśmy z podsłuchanymi rozmowami urzędników i biznesmenów. Dziennikarz nagrał swoje spotkanie z Janem Pińskim i mecenasem Romanem Giertychem. Nagranie pochodzi z 18 sierpnia 2011 roku.
W piątek w sieci pojawiła się okładka najnowszego "Wprost", na której zamieszono zdjęcie Giertycha i Kulczyka z tytułem "Dorwać Kulczyka". Tygodnik twierdzi, że ma dowody, że Giertych chciał tworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków, w tym m.in Jana Kulczyka.
"Gdy pojawiła się informacja o tym, że zbieram materiały do książki o Janie Kulczyku, zacząłem dostawać gigantyczną ilość telefonów, ludzie chcieli się ze mną spotykać" - twierdzi na początku rozmowy z Sylwestrem Latkowskim i Michałem Majewskim Nisztor. "Podejrzewam, że to zelektryzowało ludzi, którzy po prostu chcieli wyrwać pieniądze od Kulczyka".
Nisztor opowiada, że w sierpniu spotkał się w Warszawie z Janem Pińskim, który zaproponował mu 300 tys. złotych za prawa do książki. 26-letni Nisztor, który pracował wówczas dla "Rzeczpospolitej" miał odmówić. Piński zorganizował więc spotkanie z mecenasem Giertychem. We trójkę spotkali się 18 sierpnia 2011 roku.
Propozycja Giertycha
"Po tym, co zaproponował mi Piński, spodziewałem się, że w trakcie spotkania padną kolejne dziwne propozycje" - mówi Nisztor. Na spotkanie wziął dyktafon i nagrał całe spotkanie. Dziennikarz twierdzi, że rozmówcy zaproponowali mu odkupienie praw do książki. Już po raz drugi Nisztor miał się nie zgodzić.
Ostatecznie jednak książka o Janie Kulczyku się nie ukazała. Nisztor tłumaczy, że przez problemy z wydawnictwem, które trzykrotnie podpisywało umowy, a potem je zrywało. Twierdzi, że "strasznie zawiedziony tamtą sytuacją" sam nie szukał wydawcy. Nikt też się nie zgłosił.
W rozmowie z Nisztorem nie pada pytanie, dlaczego nagranie ujawnił dopiero teraz. Nie pada więc też odpowiedź.