Nie może być tak, że politycy wybierają sędziów. To jest niezgodne z konstytucją i to jest grzech pierworodny całej tej reformy, którą pan prezydent próbuje nieudolnie niestety naprawiać - komentował w "Tak jest" prezydenckie projekty zmian w sądownictwie profesor Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. - Rozpatrujemy propozycję prezydenta w kontraście do propozycji PiS. Ponieważ tamte były straszne, to te się wydają całkiem niezłe. Pamiętajmy natomiast, że ta zmiana ciągle dotyczy rozwiązania niekonstytucyjnego - podkreślał.
W poniedziałek prezydent Andrzej Duda przedstawił streszczenie swoich ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. Projekty nie zostały do tej pory zaprezentowane w całości.
"Każdy wyrok wydawany w Rzeczypospolitej będzie mógł zostać wzruszony na wniosek polityków"
Jedną z propozycji prezydenta jest wprowadzenie skargi nadzwyczajnej, czyli możliwości wniesienia skargi na prawomocne orzeczenie każdego sądu. Rozpatrywaniem takich skarg miałaby się zajmować osobna izba w Sądzie Najwyższym, w której zasiadaliby także ławnicy, czyli niezawodowi członkowie składu orzekającego. Wybierałby ich Senat spośród kandydatów zgłoszonych przez obywateli.
- Wydaje mi się to zupełnie nielogiczne, że największym problem polskich sądów jest przewlekłość postępowań, a pan prezydent proponuje dodatkową instancję, co na pewno ich nie skróci - ocenił ten pomysł w "Tak jest" profesor Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
- Ta dodatkowa instancja będzie też konkurencją dla skargi konstytucyjnej, która już istnieje. Mają być tam rozważane te wyroki, które naruszają prawa i wolności konstytucyjne, co może robić Trybunał Konstytucyjny - zauważył.
Jak dodał, niepokoi go również propozycja, aby izba złożona była w części przez osoby wskazywane bezpośrednio przez polityków. - Ciągle nie wiemy, jak będą wybierani sędziowie, a te pomysły, które przedstawia pan prezydent, łącznie z wyborem przez Sejm, są moim zdaniem gwarancją upolitycznienia - ocenił.
- Będziemy więc mieli sytuację, w której każdy wyrok wydawany w Rzeczypospolitej będzie mógł zostać wzruszony na wniosek polityków, 30 posłów albo 20 senatorów, i być może będzie rozpatrywany przez ludzi wybieranych bezpośrednio przez polityków - tłumaczył.
- Nie czuję się bezpiecznie w takiej sytuacji, bo oprócz przedłużania postępowań zaatakuje to stabilność prawa. Nigdy, nawet kiedy będę miał w ręku ostateczny wyrok, nie będę mógł mieć pewności, czy grupa posłów nie zechce go zakwestionować - dodał.
Jak podkreślał Matczak, "niebezpieczne jest rozmontowywanie całego systemu ze względu na to, że punktowo nie działa". - Niestety, prawo jest systemem i najbardziej boję się tego, że wylejemy dziecko z kąpielą - mówił.
"Pudrowanie niekonstytucyjności"
Matczak zaznaczył, że promowane przez prezydenta zmiany wciąż są sprzeczne z konstytucją, bo zakładają, iż sędziów będą mianowali członkowie Krajowej Rady Sądownictwa wybierani przez polityków.
Początkowo prezydent Andrzej Duda zaproponował mechanizm, który zakładał, że jeśli w terminie dwóch miesięcy Sejm nie wybierze większością 3/5 głosów sędziów do KRS, to wyboru spośród kandydatów zgłoszonych Sejmowi będzie dokonywał prezydent.
Wymagałoby to jednak zmiany konstytucji. Prezydent przygotował taki projekt, ale po spotkaniu z przedstawicielami klubów parlamentarnych poinformował o nowej propozycji - zgodnie z nią, gdy nie uda się w Sejmie wybrać członków KRS większością 3/5 głosów, w kolejnym etapie każdy poseł będzie mógł głosować tylko na jednego kandydata.
- Myśmy już zapomnieli, że to jest niekonstytucyjne rozwiązanie, bo rozpatrujemy propozycje prezydenta w świetle tego, co wcześniej zrobiło PiS i mówimy: prezydent jest dobry, bo poprawia - komentował Matczak. - On poprawia natomiast coś, co jest niekonstytucyjne w sposób niekonstytucyjny. Nie może być tak, że politycy wybierają sędziów; że parlament wybiera sędziów. To jest niezgodne z konstytucją i to jest grzech pierworodny całej tej reformy, którą pan prezydent próbuje nieudolnie niestety naprawiać. Dalej jednak jego propozycja do tego się sprowadza, żeby to politycy wybierali sędziów - tłumaczył.
Jak wyjaśniał, zapisy konstytucji są w tej kwestii precyzyjne i tam, gdzie dają prezydentowi czy Sejmowi prawo do powoływania członków KRS, mówią o tym wyraźnie. - Tam, gdzie nie daje im tego prawa, nie powinni się do tego brać - podkreślił.
- Używam często metafory piłkarskiej: jeżeli Legia Warszawa gra z Lechem Poznań, to kto powinien wybierać sędziów na ten mecz? Legia czy Lech? Sędziowie sami siebie wybierają i delegują do tego meczu - mówił.
- Pomysł prezydenta jest tak naprawdę pudrowaniem niekonstytucyjności. To już nie trener Legii, czyli minister (Zbigniew) Ziobro będzie tych sędziów wybierał, ale prezes Legii, czyli pan prezydent. Niektóre inne propozycje są takie, że to chyba właściwie kibice mieliby wybierać - wskazywał. Jak przypomniał, prezydent jest poddany orzecznictwu sądów. Zwrócił uwagę, że to na przykład Sąd Najwyższy, zatwierdzając wybory, decyduje o tym, czy został właściwie wybrany.
- Władza wykonawcza i władza ustawodawcza podlegają kontroli sądów, to są niezależne władze. Absurdem jest to, żeby któraś z tych władz wybierała tego kogoś, kto ma ich oceniać - zauważył.
Jak zaznaczył, "każda ingerencja w wybór powoduje, że sędziowie tracą swoją niezależność". - Jeśli pan prezydent mówi: każdy, kto skończy 65 lat, musi przyjść zapytać mnie, czy może dalej sądzić, a później ci ludzie, którzy będą dalej sądzić, będą oceniali, czy prezydent Duda został na przykład prawidłowo wybrany na następną kadencję, to nie jest gwarancja niezawisłości tych ludzi i niezależności tych sądów - tłumaczył.
"Dajemy się trochę oszukać"
Według Matczaka "dajemy się trochę oszukać narracji politycznej". - Rozpatrujemy propozycje prezydenta w kontraście do propozycji PiS. Ponieważ tamte były straszne, to te się wydają całkiem niezłe. Pamiętajmy natomiast, że ta zmiana jest ciągle zmianą rozwiązania niekonstytucyjnego. I nasza konstytucja, także na poziomie językowym, wyraźnie wskazuje, że sędziowie do KRS mają być wybierani przez sędziów, bo to daje gwarancję niezależności - wskazywał.
- KRS to jest komisja konkursowa, która wybiera wszystkich sędziów w naszym kraju. Jeżeli ona będzie upolityczniona, to wszyscy sędziowie w kraju będą upolitycznieni - podkreślił.
Matczak ocenił, że w propozycjach prezydenta nie ma diagnozy problemu, a jedynie "cała masa rozwiązań". - Mam wrażenie, że i prezydent, i PiS wierzą, że jeśli zmienią skład osobowy sądów i skład osobowy KRS, to wszystkie problemy zostaną rozwiązane. Oczywiście, tak nie będzie - stwierdził.
Jak zauważył, w prezydenckich projektach nie ma żadnego pomysłu na przykład na to, jak skrócić postępowania sądowe. - To jest tak naprawdę walka o władzę, a nie o naprawienie czegokolwiek i dlatego te reformy są złe. Nie o sedno problemu tu bowiem chodzi, tylko o to, kto będzie silniejszy i będzie miał większy wpływ: minister sprawiedliwości czy prezydent. A tak naprawdę nie ma żadnej różnicy, bo obaj reprezentują władzę wykonawczą i obaj swoimi działaniami będą naruszali niezależność sądownictwa - zaznaczył.
Autor: kg//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24