- Premier nie będzie zastępował rzecznika prokuratury - mówił w "Faktach po faktach" rzecznik rządu Paweł Graś. Według niego, dobrze, że konferencja prokuratury miała miejsce, i że przedstawiono na niej fakty, a nie domysły.
Graś w "Faktach po faktach" przyznał, że dla całego rządu był to "ciężki dzień". - Chyba wszyscy mieli podobne opinie, że jest to dziwna i bulwersująca informacja. Ale od początku mówilismy, że trzeba zaczekać na konferencję (prokuratury), więc unikaliśmy komentarzy przed oficjalnym komunikatem prokuratury - powiedział.
Jak dodał, premier od 2 października wiedział o toczących się badaniach. Prokuratura Generalna informowała o pracy śledczych w Smoleńsku, "nie przesądzając o wyniku i efektach".
"To prokuratura decyduje, co przekazać opinii publicznej"
Graś odpierał zarzuty, że polityka informacyjna ws. katastrofy smoleńskiej jest niedostateczna.
- To jest zadanie prokuratury, bo to ona prowadzi śledztwo i to ona jest zobowiązana komunikować. Chwała prokuraturze, że prowadzi spokojne, rzetelne, wolne od nacisków śledztwo, a tu mamy do czynienia z klasycznym wyciekiem informacji - powiedział. Jak dodał "dobrze, że konferencja miała miejsce i że przedstawiono na niej fakty, a nie domysły". Podkreślił też, że nie wie, jakimi informacjami dysponowała prokuratura i czy miała świadomość, że taki artykuł może się ukazać. - Na pewno premier nie będzie zastępował rzecznika prokuratury i nie będzie organizował konferencji, by dzielić się informacjami ze służb i rozmów w cztery oczy. To prokuratura decyduje o tym, w jakim momencie i o jakich faktach informować opinię publiczną - dodał Graś.
"Prace komisji można wznowić"
Jak zaznaczył Graś, jeśli prokuratura dojdzie do wniosku, że w śledztwie pojawiły się nowe fakty, będzie możliwe wznowienie prac komisji Millera. Nic na razie takiego się nie stało, dlatego wznowienia prac nie będzie.
Rzecznik rządu powiedział również, że opinie o zamachu i wybuchach na pokładzie samolotu, lansowane przez zespół Antoniego Macierewicza, to "opinie budowane nie na faktach, tylko na przypuszczeniach i spekulacjach". - Nikt z zespołu Macierewicza nie dysponuje materiałem dowodowym - zauważył.
- Prokuratura prowadzi śledztwo według swojego planu, mozolnie i żmudnie gromadzi i sprawdza dowody. Dopiero badania laboratoryjne mogą potwierdzić lub wykluczyć, czy były tam ślady materiałów wybuchowych - mówił. Przyznał, że na prokuraturę wywierana jest "ogromna presja".
"Słowa Kaczyńskiego dzielą Polaków" Graś pytany był też o komentarz do słów Jarosława Kaczyńskiego, który mówił o tym, że "zamordowanie 96 osób, w tym prezydenta RP, innych wybitnych przedstawicieli życia publicznego, to niesłychana zbrodnia" oraz, że "każdy, kto choćby tylko poprzez matactwo czy poplecznictwo miał z nią cokolwiek wspólnego musi ponieść tego konsekwencje". - Oskarżenia, jakie padają o zbrodni, mataczeniu, poplecznictwie, dzielą i są niesprawiedliwe. Wywołują podziały wśród Polaków. Coraz częściej ich ta sprawa dzieli i trudno będzie te rowy zakopać - uznał.
Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk poinformował, że Andrzej Seremet kontaktował się z "Rz" przed publikacją i był pytany, czy na wraku wykryto trotyl. PG miała też prosić redakcję "Rz", by przed publikacją dać szansę prokuraturze na zebranie pełnej informacji w tej sprawie.
Autor: jk//mat / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24