W bocianim gnieździe położonym w Chybach pod Poznaniem powiało grozą. Internauci podglądający życie ptaków zauważyli, że jeden z bocianów ma złamaną nogę. - Noga trzymała się dosłownie na kawałku skóry – relacjonowała jedna z internautek. Nagle okaleczony ptak zniknął. Internauci, pchnięci porywem serca, ruszyli w teren.
W bocianim gnieździe w Chybach pod Poznaniem teraz cisza i spokój. Ale ten weekend bociania gromada z pewnością może zaliczyć do burzliwych i niespokojnych. Po tym, jak internauci podglądający życie ptaków zauważyli, że jeden z bocianów ma złamaną nogę, rozpętała się medialna burza. Czy w okresie lęgowym choremu ptakowi można jakoś pomóc? "Przyroda potrafi być brutalna", "po okresie lęgowym można będzie nim się zająć" – mówili eksperci.
Gdy specjaliści od przyrody i przepisów ochrony środowiska zastanawiali się, czy ingerencja w życie bocianiej rodziny jest dopuszczalna, okaleczony ptak zniknął.
Internauci pchnięci porywem serca ruszyli w teren. W Chybach pojawiło się kilkanaście poruszonych do głębi losem chorego ptaka osób. Godzinami przeczesywali okoliczne łąki i lasy. Każdy bocian na horyzoncie to znak zapytania: ten, czy nie ten?
Wyrzucił bociana z gniazda
Grupa internautów – miłośników bocianów próbowała też zadbać o samotnego bociana, który został w gnieździe. I nagle dramatyczny moment. Atak innego bociana, który postanowił przejąć gniazdo. Bezradni internauci - tak jak w internecie - mogli jedynie popatrzeć jak dzielny bocian broni swojego gniazda. Nie udało się – obecny mieszkaniec gniazda został z niego wyrzucony.
Bociana ze złamaną nogą odnaleźć się nie udało. Nowy właściciel bocianiego gniazda robi w nim porządek. Otworzy nowy rozdział w historii bocianów w Chybach.
- Niestety było to dramatyczne, ale zgodnie z prawami natury. Nic nie można było zrobić – rozkłada ręce Hubert Kaliński, twórca serwisu internetowego o bocianach.
Bo nawet w epoce internetu - życie podglądanych bocianów rządzi się swoimi, ptasimi, prawami.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24